Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Była pracownica socjalna kradła pieniądze chorych pensjonariuszy

Bartosz Dybała
Bartosz Dybała
Akt oskarżenia przeciwko Annie P. trafił do sądu kilka miesięcy temu. W październiku zapadł nieprawomocny wyrok w jej sprawie
Akt oskarżenia przeciwko Annie P. trafił do sądu kilka miesięcy temu. W październiku zapadł nieprawomocny wyrok w jej sprawie Bartosz Dybała
Anna P. przywłaszczyła ponad 34 tys. zł, które należały do podopiecznych DPS-u. W sądzie rejonowym zapadł nieprawomocny wyrok.

Sąd Rejonowy w Limanowej wymierzył karę trzech miesięcy więzienia Annie P., byłej pracownicy Domu Pomocy Społecznej w Kasinie Wielkiej, a jej wykonanie zawiesił warunkowo na okres próby dwóch lat. Od 6 października 2011 r. do 9 sierpnia 2015 r. kobieta przywłaszczyła ponad 34 tys. zł, które należały do podopiecznych placówki. Będzie musiała zwrócić całą kwotę poszkodowanym.

Kontrola depozytów

Anna P. pieniądze pobrała z depozytu placówki, a także z rachunku bankowego, prowadzonego dla jednego z pensjonariuszy. Kupowała za nie m.in. jedzenie i ubrania, które nigdy nie trafiły do mieszkańców Domu. Ponad 8 tys. zł wzięła również od pracownika Poczty Polskiej i nie przekazała ich do depozytu. Był to zwrot z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Przejęła również 400 zł od bliskich podopiecznych na ich bieżące potrzeby. Poszkodowanych jest 13 osób.

Kontrolę depozytów przeprowadziła dyrektor DPS-u oraz pracownica socjalna. Wykazały, że na przedkładanych paragonach była między innymi damska bielizna i odzież dziecięca. W placówce przebywają jedynie dorośli mężczyźni.

Z wyjaśnień Anny P., które składała w trakcie śledztwa, wynika, że w DPS-ie w Kasinie Wielkiej pracowała ok. 10 lat jako opiekunka. Od 2015 r. zastępowała pracownika socjalnego. W śledztwie częściowo przyznała się do przywłaszczenia pieniędzy pensjonariuszy. Stwierdziła jednak, że na pewno nie wszystkie rzeczy, które były na paragonach, kupiła dla siebie.

Część faktycznie miała przekazywać podopiecznym Domu. Nie była w stanie powiedzieć, jak dużo pieniędzy przywłaszczyła.

Z końcem września ubiegłego roku podpisała ostatecznie oświadczenie, w którym przyznała się do przywłaszczenia pieniędzy. Zastrzegła jednak, że musiała to zrobić, ponieważ była zastraszana przez dyrektorkę placówki. Ta miała jej grozić, że wezwie na miejsce policję.

Nie ma jej w domu

Zygmunt Kaletka, prezes stowarzyszenia, które prowadzi Dom Pomocy Społecznej w Kasinie Wielkiej, zdecydował o zwolnieniu Anny P. za porozumieniem stron. Kiedy wykryto pierwsze nieprawidłowości, wezwał ją na rozmowę. Wtedy kontrola nie była jeszcze skończona. Wykazała, że kobieta przywłaszczyła ok. 2 tys. zł (pieniądze te później zwróciła).

Do placówki w Kasinie Wielkiej trafiają osoby przewlekle psychicznie chore. Niektóre mają opiekunów prawnych. „O przywłaszczeniu pieniędzy na szkodę brata dowiedziałam się od dyrektorki DPS w Kasinie Wielkiej. Poinformowała mnie o tym telefonicznie” - zeznawała siostra jednego z podopiecznych.

Byliśmy pod domem w Limanowej, w którym mieszka była pracownica socjalna. Drzwi otworzyła kobieta, która stwierdziła, że Anny P. nie ma. Rozpytywaliśmy o nią w pobliskich domach, ale żaden z sąsiadów nie kojarzy kobiety i sprawy przywłaszczenia przez nią pieniędzy pensjonariuszy.

Kilkukrotnie próbowaliśmy się skontaktować z dyrektorką placówki, ale do zamknięcia tego numeru „Tygodnika Ziemia Limanowska” była nieosiągalna. Pracownik socjalny stwierdził, że tylko pani dyrektor może udzielić informacji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska