- Dobrze zaczął Pan ten rok. Był Pan wysoko w Circuit des Ardennes International, kończąc tę imprezę na 12. miejscu, a teraz wygrał Pan wyścig Chorley Grand Prix w Lancashire. Było ciężko?
- Trasa była bardzo wymagająca, trzeba było przejechać pięć pętli po 37,5 km każda. Droga wiodła cały czas albo w górę, albo w dół. Najtrudniejszy był 3-kilometrowy podjazd, a po jego zakończeniu było wypłaszczenie, na którym potwornie wiało.
- Lubi Pan takie ukształtowanie terenu bo jest bardziej góralem niż kolarzem typowo na wyścigi klasyczne.
- Tak, lubię takie interwałowe trasy, bardzo mi pasują. A w takich wyścigach zwykle jazda jest bardzo dynamiczna. Zresztą ataki trwały od startu do mety.
- Pan zdecydował się na odjazd 25 km przed metą, nie za wcześnie?
- To była wcześniej zaplanowana akcja, na odprawie. Koledzy z drużyny bardzo mi pomagali, by wyszło tak, jak tego chcieliśmy. Nawet mój młodszy kolega, debiutant Szymek Tracz wykonał kawał ciężkiej roboty. Ja po prostu mogłem być schowany w peletonie. Konkurenci atakowali, a moja ekipa kasowała odjazdy. Rywale się zmęczyli, a ja mogłem odjechać na 2 minuty.
- Ten wyścig wchodzi w skład cyklu Spring Cup Series, nastawia się Pan na zwycięstwo w „generalce”?
- Nie, mam inne cele na ten sezon. W niedzielę pojadę w CiCLE Classic w Rutland, są tam sektory z drogą szutrową. Z kolei w maju nastawiam się na Tour de Yorksire. Na pewno wystartuję w czerwcowych mistrzostwach Polski. Chciałbym znaleźć się też w kadrze na Tour de Pologne.
- Ten sezon na razie jest bardzo udany dla Pana.
- Tak, ale byłem trochę załamany po jego początku, gdy zachorowałem na grypę i potem byłem bardzo osłabiony. W wyścigu we Francji forma była już lepsza. Trochę zabrakło mi do etapowego zwycięstwa, ledwie sekundy, ale i tak byłem zadowolony z pozycji w „generalce”.
- Grupa jest w trzeciej dywizji, są plany, by była wyżej?
- Tak, potwierdzam. Współpracuje z firmą Aston Martin. Na razie nic więcej nie mogę powiedzieć. Chcielibyśmy być wyżej, by mieć zaproszenie na ważniejsze wyścigi.
- W ubiegłym sezonie jeździł Pan w grupie razem z Marcinem Białobłockim, teraz z młodszym kolegą z Krakusa. Trzeba go wprowadzać do zespołu.
- Szymek bardzo szybko wszystko łapie, tak więc nie ma wielkiej pracy z tym związanej. Można powiedzieć, że już się zaaklimatyzował w ekipie. Razem trenowaliśmy w styczniu w Hiszpanii i teraz widać efekty tej pracy. Szymek jest mocny, ostatni wyścig skończył na 8. pozycji.
- Mieszkacie razem w Anglii, gdzie siedzibę ma wasza grupa?
- Nie, jak cały czas mieszkam w Szczawnicy. Stąd latam na poszczególne wyścigi i tak będzie przez cały ten rok.
Follow https://twitter.com/sportmalopolska#TOPSportowy24
- SPORTOWY PRZEGLĄD INTERNETU