Jest pan zadowolony ze swojego pierwszego występu ligowego w sezonie 2025?
Mogę powiedzieć, że na pewno był na plus. Był jeden słabszy bieg, gdy ze startu zaskoczył Polis. Chciałem go gonić, ale zrobiłem korekty sprzętu i z pierwszego pola to nie było łatwe. Nie ma co narzekać, jest "dwucyfrówka", czyli to, na co liczyłem po roku przerwy w polskiej lidze (w poprzednim sezonie Ivacić startował sporadycznie - przyp.). Jestem zadowolony i gotowy na następne zawody.
Pierwszy ligowy mecz w historii klubu Speedway Kraków przegrał 38:52 z Kolejarzem Opole. Po waszym słabszym początku wydawało się, że goście wysoko zwyciężą, ale podjęliście walkę, w czym pomogły dwa kolejne wygrane przez pana wyścigi.
Drużyna z Opola nie jest słaba, wszyscy zawodnicy są dobrzy, potrafią jeździć. U nas dopiero ja w czwartym biegu zrobiłem "trójeczkę". Musimy się szybciej dostosować do warunków, nie dać się zaskoczyć i lepiej jeździć w pierwszych ośmiu wyścigach, co pozwoli nam powalczyć o punkty w meczu. To dopiero początek sezonu, na pewno mamy jeszcze dużo pracy przed sobą, ja też. Walczymy dalej.
Jaki wynik na koniec debiutanckiego sezonu w Krajowej Lidze Żużlowej by was ucieszył?
Teraz widać jeszcze po zawodnikach, że są spięci, wszyscy muszą poradzić sobie z presją. Nie pierwszy sezon jeżdżę w polskiej lidze, wiem, że jak się rozkręcimy na play-offy, to będzie bardzo dobrze.
Jak ocenić atmosferę na tym pierwszym meczu? W Krakowie nie było ligi od sześciu lat, a na pierwsze spotkanie przyszło trzy tysiące widzów.
Było bardzo głośno. Jak walczyliśmy czy zdobywaliśmy punkty, to było słychać mega doping publiczności. Mam nadzieję, że po tym jak potrenujemy z drużyną na następny mecz u siebie, to przyjdzie jeszcze więcej kibiców, zrobią jeszcze lepszą atmosferę.
Tor w Krakowie chyba panu pasuje.
Tak, rok temu startowałem tu w turnieju (Puchar Prezydenta Krakowa - przyp.). Gdyby nie upadek, to zwycięstwo i puchar byłyby moje.
Po dziesięć punktów jest pan w stanie mieć w każdym meczu?
Stać mnie na dwucyfrowy wynik, to mój cel. Jak wiadomo, w Tarnowie czy w Pile zdobywałem po trzynaście punktów. W tym roku jestem naprawdę dobrze przygotowany. Trochę pod górkę mam jeszcze, jeśli chodzi o stronę finansową, ale ogarniamy to ze sponsorami, dziękuje im, że mnie wspierają. Będę mógł pojechać z czystą głową, pokazać to, co w tym meczu - walkę na torze.
Liczy pan, że w Krakowie może się wypromować i wrócić do wyższej ligi? Czy może z tą drużyną pan awansuje?
Trudno oceniać teraz, czy awansujemy, bo to był dopiero pierwszy mecz. Zostało jeszcze jedenaście kolejek, ewentualnie play-offy. Dopiero na koniec sezon będziemy się zastanawiać, co dalej.
