1 lipca 2006 r. w Mszanie Dolnej w jego forda transita wjechał jaguar Franciszka A. Luksusowe auto wpadło w poślizg na łuku drogi i uderzyło w bok forda z takim impetem, że złamało go na pół. Ranny przedsiębiorca spędził w szpitalu 18 dni. Tymczasem obrażenia ciała, jakich doznał, zakwalifikowano jako naruszające czynności narządów ciała na okres poniżej siedmiu dni. Dzięki temu zdarzenie można było zakwalifikować jako kolizję, a nie wypadek.
W 2010 r. limanowski sąd uznał winę senatora, ale warunkowo umorzył postępowanie na dwa lata. Od tego wyroku obie strony wniosły odwołania, które rozpatrzył Sąd Okręgowy. Podtrzymał wyrok limanowskiego sądu o umyślnej winie Franciszka A., który doprowadził do wypadku. Sąd dodatkowo rozszerzył zakres obrażeń Stanisława Wojtasa o złamanie trzonu mostka, które biegli ustalili dopiero pięć lat po wypadku. Zwiększył też z tysiąca do pięciu tysięcy złotych świadczenie na rzecz Funduszu Postpenitencjarnego, które ma zapłacić Franciszek A. Podtrzymał warunkowe umorzenie postępowania na dwa lata, zasądzone przez limanowski sąd.
Wyrok jest prawomocny i nie podlega zaskarżeniu. - Skończył się nasz koszmar - stwierdził po wyjściu z sali sądu Stanisław Wojtas. Prawomocne uznanie winy Franciszka A. otwiera mu drogę do tego, by domagać się od PZU odszkodowania za utracone zarobki. Żąda 106 tys. zł. Po wypadku stracił firmę i utrzymuje się z renty w wysokości 760 zł.
Wypadek zaszkodził politycznej karierze Franciszka A., który od 2005 r. był senatorem PO. Po skończonej kadencji przegrał wybory do Senatu, nie wszedł też do europarlamentu. Obecnie zasiada w radzie nadzorczej kontrolowanej przez skarb państwa spółki zbrojeniowej Bumar.
Tak dawniej wyglądała droga Kraków - Tarnów [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!