MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Cel jasny - jakość piosenki

Jan Poprawa
archiwum
Przed tygodniem podniecałem się w tym miejscu wyprawą na pogranicze Wielkopolski i Kujaw. Opisany na "Wyspie Kraków" nieduży festiwal w Ślesinie zapoczątkował polski sezon konkursów i festiwali piosenki, zwanej coraz częściej "artystyczną". Jest to piosenka, do oceny której stosuje się artystyczne kryteria. Nie te z Pudelka czy telewizji, oparte na rozgłosie i stadnym odruchu tłumów.

Oczywiście "piosenka artystyczna" to zjawisko dzisiaj marginalne. Można nawet powiedzieć - niszowe. Na ekranach telewizorów ruszają właśnie zbrojne w optymizm hufce adeptów wielkiej kariery, prowadzone do nowej zabawy (dochodowej zapewne) przez hetmanów Kupichę, Wiśniewskiego i innych. "Piosenka artystyczna" kryje się po kątach, rozbrzmiewa w klubikach, domach kultury na prowincji.

Całkiem tak jak kiedyś jazz. Adeptów "piosenki artystycznej" podtrzymuje na duchu właśnie historia jazzu w Polsce: przecież jeszcze za mojego życia (co prawda pół wieku temu) słowo "jazz" kojarzyło się raczej z dużym bębnem, niż wysoką sztuką, a dziś kluby i festiwale organizuje się w co trzecim mieście powiatowym. Publiczność jazzowa, w znacznie wyższym stopniu wykwalifikowana od widowni słuchającej piosenek, ma dziś swoiste poczucie wyższości, wewnętrzną wiarę w przynależność do elity. Może za jakiś czas i na kontynuatorów twórczości Przybory, Koniecznego i Demarczyk też przyjdzie dobra godzina?

Jeśli przyjdzie, to zasługę przypisać będzie można ludziom, którzy dziś właśnie, w chwili rozprzestrzeniania się najpodlejszej tandety i amatorszczyzny - pielęgnują talenty, opiekują się indywidualnościami, propagują gust alternatywny wobec tego, jaki objawiają publicznie panie Mandaryna, Węgrowska czy inne ich koleżanki z wysokopłatnych "iwentów". Właśnie z takimi ludźmi, pełnymi wiary w swą misję i zapatrzonymi w artystyczne ideały, spędziłem kolejny tydzień sezonu. Rzecz działa się tym razem niedaleko Krakowa, w rdzennie śląskim Rybniku. O tym mieście opowiadać zawsze warto, bo na polskiej mapie jest swoistą wyspą, na której przetrwały cechy już gdzie indziej zapominane. Takie jak pracowitość, otwartość na racje (ale tylko wtedy, gdy się je przyjmie za swoje), wreszcie to wszystko, com już onegdaj charakteryzował cytatem z Kazimierza Kutza: "śląska skłonność do porządności".

W Rybniku, mieście sporym, a wraz z otaczającymi je miejscowościami licząc - aglomeracji niemal milionowej, od 15 lat organizuje się Ogólnopolski Festiwal Piosenki Artystycznej właśnie. Po 15 latach - OFPA stał się jednym z trzech najważniejszych polskich wydarzeń gatunku, o którym mówimy. Pod względem funduszy ulega pewnie tylko wrocławskiemu Przeglądowi Piosenki Aktorskiej (podupadającemu, ale szczodrze nadal finansowanemu przez prezydenta Dutkiewicza), pod względem prestiżu - tylko najstarszej polskiej imprezie, czyli Studenckiemu Festiwalowi Piosenki. SFP to jednak coś więcej niż prosty festiwal, to symbol zjawiska, o którym piszę.

OFPA w Rybniku to przede wszystkim konkurs, dość specyficzny jednak. Do udziału w nim zaprasza się imiennie kilkunastu najciekawszych laureatów innych konkursów minionego roku. Konkurs laureatów uzupełniony jest przez kilka osób wpuszczonych boczną furtką specjalnie organizowanego (i tłumnie obsadzonego) konkursu dodatkowego. Tak więc w Rybniku mamy rodzaj wyścigu o nagrodę sezonu, a przy okazji - przegląd najciekawszych nowych talentów. Tegoroczny konkurs (czyli ubiegłoroczny sezon) był świetny.

Juroruję w OFPA od 15 lat, więc mam skalę porównawczą: nigdy jeszcze rywalizacja nie była tak wyrównana i tak ciekawa. Laureatami zostali Tomasz Stenczyk z Elbląga, Karolina Jankowska z Warszawy, Monika Parczyńska z Lublina, Karolina Skrzyńska z Krakowa, Mateusz Bieryt z Nowego Sącza, Joanna Kaczmarek z Wrocławia, Agata Kusek z Krakowa, jej brat z Mielca Jasiek Kusek, Agnieszka Latusek z Tychów i Agata Rożankowska z Bydgoszczy. Ale nie nazwiska nawet są tu ważne. Ważne, że wszyscy prezentowali zarówno poziom wyższy, niż poziom objawiony na przykład przez uczestników ubiegłorocznego Opola, jak i gust dowodzący, że piosenka nie musi być tandetnym naśladowaniem aktualnie modnego idola, ani estetycznym głupstwem.

Kicz istniał zawsze. Zwłaszcza gdy szło o spełnianie naturalnej ludzkiej potrzeby oderwania od spraw ważnych, rozbawienia, czy dostarczenia chwili relaksu. Ale też zawsze byli artyści, którzy szkodliwe działanie kiczu i bzdury równoważyli swą sztuką. "Piosenka artystyczna" też wynika z przekonania, że bawić się można niekoniecznie bez udziału mózgu, że relaksować da się w sposób cywilizowany, nie bydlęcy. Ze świadomości, iż gdy rozum śpi - rodzą się upiory. O tym w Rybniku dyskutowało kilkudziesięciu dyrektorów festiwali piosenki i szefów najróżniejszych instytucji kultury.

Mądra to była rozmowa. "Sejmik dyrektorów", zrodzony na festiwalach w Rybniku i Krakowie - to było jeszcze jedno wydarzenie tej mojej wyprawy w serce Śląska, do Rybnika. Polityków (także tych, którzy w naszym imieniu mają opiekować się życiem kulturalnym kraju) w Rybniku nie było. Co jest też odpowiedzią na pytania, jakie mi ostatnio P.T. Czytelnicy zadali: dlaczego przestałem w felietonach dworować sobie z polskiej polityki? Dlatego właśnie. Jakoś wolę spotykać się z tymi, co w działalności swej mają cel jasny. Niechby nawet równie nieważny, jak jakość polskiej piosenki.

Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Pies udaremnił przemyt papierosów
Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska