W pierwszym kwadransie gry najlepszą okazję dla gospodarzy stworzył... jeden z obrońców gości, który był bliski zaliczenia samobójczego trafienia głową. Wcześniej Śliwa strzelił zbyt słabo, a Szot głową niecelnie po rzucie rożnym.
Potem kolejne ataki Wisły także nie przynosiły powodzenia. Po uderzeniu Morysa golkiper Elany wybił piłkę nad poprzeczkę, a Śliwa strzelił wysoko nad bramkę.
Na początku drugiej połowy meczu wiślacy dwukrotnie byli w opałach, ale obie sytuacje wyjaśnił Plewka (drugą po własnym błędzie). W rewanżu strzał Korczyka obronił golkiper Elany.
Wisła w końcu objęła prowadzenie po dośrodkowaniu z lewej strony i strzale Śliwy (piłka wpadła do siatki po rykoszecie). Krakowianie do końca szukali okazji do podwyższenia wyniku, ale brakowało im skuteczności.
Uderzenie Gruszkowskiego z ostrego kąta sparował bramkarz gości, po ładnym strzale Śliwy piłka odbiła się od poprzeczki, a Zawada – po podaniu Korczyka – nie wykorzystał świetnej okazji.
Gospodarze skończyli mecz w dziesiątkę, gdyż po urazie (mocne stłuczenie nogi) Gruszkowski nie był w stanie kontynuować gry, a Wisła wcześniej wykorzystała limit zmian.
- Mieliśmy mecz pod kontrolą. W defensywie stosowaliśmy wysoki pressing, dlatego rywale często nie byli w stanie zbudować akcji. Swoje sytuacje stwarzali w wyniku naszej niefrasobliwej chwilami gry w obronie. Brakowało nam precyzji w finalizacji ofensywnych akcji, ale ważne, że potrafiliśmy stwarzać sytuacje pod bramką Elany - powiedział trener wiślaków Paweł Regulski.
Wisła Kraków – Elana Toruń 1:0 (0:0)
Bramka: 1:0 Śliwa 57.
Wisła: Broda - Gałka, Laskoś, Szot (77 Zawada), Grabowski – Morys (76 Jeziorski), Plewka, Moskiewicz (65 Wydra), Chmiel (46 Korczyk) - Śliwa – Gruszkowski.
Follow https://twitter.com/sportmalopolska