https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Centrum Kongresowe w Krakowie. A miało być tak pięknie

Przemek Franczak
Przemek Franczak
Przemek Franczak fot. Andrzej Banaś
To będzie nowa perła w koronie krakowskiej architektury. Klasa absolutnie światowa. Obiekt, jakiego jeszcze w tym mieście nie było. Nowa turystyczna atrakcja. Budynek, który wyniesie Kraków na inny poziom. XXI-wieczna wizja. Cudo, które uszlachetni miejską przestrzeń. Inwestycja, którą zachwyci się świat. Tak, mniej więcej, przez lat kilka mówiono o Centrum Kongresowym. Otwarcie tuż-tuż, więc żądny głębokich estetycznych doznań ruszyłem na spotkanie z unikalnym projektem.

Łasy jestem dobrej architektury, rzucam się na nią jak szczerbaty na suchary, więc kto z Krakowa, ten wie, że wielkich uniesień tu na co dzień nie przeżywam. Buduje się dużo, ale z reguły strasznie, dobre realizacje liczy się na palcach jednej ręki, złe na kalkulatorze, bo tu już trzeba sporo dodawać, żeby nie pogubić się w rachunkach. Sheratony, Hiltony, stadiony Wisły, Galerie Krakowskie (i wszystkie inne, bez wyjątku), opery i dewelopery - no, krótko mówiąc, nie mają tu litości dla wrażliwych. Inna sprawa, że wrażliwych jest mało, dominuje pogląd "dobrze, że się buduje", a cała reszta to zawracanie głowy. Ma to swoje źródło w edukacyjnych brakach.

Jak zauważył Filip Springer, autor "Wanny z kolumnadą", który prowadzi regularny sąd nad polską architekturą i bezlitośnie oskarża ją o brak gustu, polskie dzieci uczą się w szkole o sztuce kilkakrotnie mniej niż ich rówieśnicy z innych krajów. A kiedy nie odróżnia się porządku jońskiego od wiosennych porządków, to wygląd otoczenia też nie ma znaczenia.

No, ale dość narzekań, w końcu coś - obiecywano - ma się zmienić. Uzbrojony w streszczone we wstępie koordynaty (perła, nowoczesność, wizja) poszedłem szukać nowej jakości w krakowskiej przestrzeni. Nietrudno, dumałem, będzie ją znaleźć, w końcu do tej pory, gdy na rondzie Grunwaldzkim stało się plecami do Wawelu i Kazimierza, panorama za zachwycającą uchodzić nie mogła. Jeśli wyrosło w niej coś wyjątkowego, rzuci się w oczy od razu, uwiedzie formą, rozkocha w sobie spojrzenie widza.

Stoję, patrzę, nerwowo przestępuję z nogi na nogę, potem zaczynam kręcić się wokół ronda. Bo gdzież jest ta perła rzucona przed wieprze? Niby stoi coś nowego, na ukończeniu, ale, hm, bardziej przypomina to mało zwiewną fabrykę opakowań szklanych niźli wiekopomne dzieło mające rozsławiać imię miasta na równi z Mariackim. Tandetna mozaika na elewacji, która idealnie sprawdzałaby się w którejś z podkrakowskich dyskotek, niezgrabna, niepasująca do niczego bryła. To naprawdę TO?

Ogłaszam niniejszym, że w Krakowie, jak to w Krakowie, coś się zmienia, ale jednak nic się nie zmienia.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Komentarze 3

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

K
Krakus
A będzie, jak zwykle, jedno wielkie, krakowskie gówno!
d
dr Wiktor Wektor
mi osobiście z zewnątrz, patrząc na układ tych okropnych płytek, całe to centrum kojarzy mi się ze ściana w toalecie publicznej. Brakuje tylko kibelka albo pisuaru.
g
gosc
Pisarczyk nie dostał w łape wiec bredzi, a może dosał pół litra i juz nic niewidział.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska