Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chavez: W oczach moich kolegów, trenera i kibiców jestem tym złym

Redakcja
Osman Chavez ze spokojem i pokorą przyjmuje krytykę, jaka spadła na niego po meczu z Jagiellonią
Osman Chavez ze spokojem i pokorą przyjmuje krytykę, jaka spadła na niego po meczu z Jagiellonią Andrzej Banaś
Rozmowa z Osmanem Chavezem, piłkarzem Wisły Kraków. Rozmawia Justyna Krupa.

Po Pana błędzie Wisła straciła dwa punkty w meczu z Jagiellonią i spadła na Pana lawina krytyki. Poczuwa się Pan do winy?
To dla mnie dość trudna sytuacja. Zremisowaliśmy praktycznie wygrany mecz. Biorę odpowiedzialność za to jako zawodowiec. Dziś jestem tym złym, choć za chwilę to się może zmienić. W takich chwilach jedynymi, którzy stoją murem przy tobie, są osoby z twojej rodziny. Tylko oni człowieka wspierają, a przede wszystkim Bóg. Cała reszta świata odwraca się do ciebie plecami, tak jak w moim przypadku. Ale Bóg jest moją siłą. Nie mogę zapomnieć, ile tak naprawdę jestem wart. Wszystko to uczyni mnie tylko silniejszym.

Wielu kibiców jest na Pana wściekłych. Są jednak też tacy, którzy mówią: to nie wina Chaveza, tylko trenera Franciszka Smudy, bo ustawił go na pozycji, na której nigdy nie grał - defensywnego pomocnika.
Nie ma co robić z tego wszystkiego dramatu. Popełniłem faul, ale chciałem dobrze. Nie uważam, że jest to wina trenera, wręcz przeciwnie. On mi zaufał, a zdarzyło się to, co się zdarzyło. Nie wiadomo też, co by się stało, gdybym tego zawodnika nie zatrzymał faulem. Ocenia się tylko efekt finalny, a nie wiadomo, jak ta akcja mogłaby się potoczyć. Wiem jednak, że dla ludzi jestem teraz antybohaterem. Może kiedyś sytuacja się odmieni i znów będę mógł dać na boisku chwile satysfakcji tym, którzy we mnie wierzyli.

Dlaczego w ogóle ryzykował Pan faul w takiej sytuacji? Ponoć przed meczem trener uczulał Pana, żeby nie wchodził Pan wślizgami.
Teraz można mówić różne rzeczy. Może gdybym nie faulował w tamtym momencie rywala, zarzucano by mi później, że nie wywarłem na nim presji. Mam swoją charakterystykę jako zawodnik: gram twardo, choć bez złośliwości. Dzięki temu stylowi gry jestem tu, gdzie jestem. Jednak w oczach moich kolegów jestem obecnie tym złym, w oczach mojego trenera, w oczach kibiców. W porządku. Wszyscy mogą pytać: Osman, dlaczego to zrobiłeś? Dla wielu z nich jestem tym, który podarował rywalom mecz. Akceptuję to z pokorą. Tyle tylko, że w innych momentach, w innych meczach, moje wślizgi wydawały się dobrym rozwiązaniem. Nie mogę zapominać, że w wielu przypadkach ratowałem swój zespół przed stratą bramki. Będę ciężko pracować, by się podnieść z tego wszystkiego.

Na konferencji prasowej trener Smuda bezpośrednio obarczył Pana winą za stratę punktów. Przypomina to sytuację z zeszłego roku, gdy Michał Probierz uznał Pana za winnego porażki z Polonią Warszawa i odstawił Pana od składu. Nie ma Pan deja vu?
Nie czuję się kozłem ofiarnym. Rzeczywiście, wraca do mnie to, co działo się w zeszłym roku. Wszystko to jednak służy nauce i wyciągnięciu wniosków. W piątek trener powiedział to, co powiedział, szanuję to. Wszyscy mnie potępili. Trener stwierdził, że postawił na doświadczonego zawodnika, ale w przyszłości będzie mądrzejszy. Cóż, z pokorą to przyjmuję i postaram się pracować z poświęceniem i dojrzeć piłkarsko. I kiedy szkoleniowiec jednak uzna, że warto dać mi szansę, to będę gotów dać z siebie co najlepsze. Nie będę nikogo krytykował, przyjmuję swoją odpowiedzialność za to, co się stało. Gram na takiej pozycji, gdzie błędy drogo kosztują. To nie atak, gdzie możesz zmarnować wiele okazji bramkowych. W tej piątkowej sytuacji był wprawdzie za mną jeszcze bramkarz, ale tylko Osman jest winny. Bóg pomoże mi jednak uporać się z tą negatywną atmosferą wokół mojej osoby. W tym czasie, kiedy człowiek traci wsparcie całego swojego otoczenia, Bóg zawsze wyciąga rękę i to On jest moim najlepszym kibicem. On nigdy się od człowieka nie odwróci. Wierzę, że w przyszłości znów będę tym zawodnikiem, o którym mówili, że jest "ścianą nie do przejścia".

Chodzą słuchy, że dostało się Panu od Smudy już w tunelu, tuż po meczu.

Nie, trener niczego nie powiedział mi osobiście, twarzą w twarz. Nie rozmawialiśmy na ten temat.

W niedzielę grał Pan jeszcze w sparingu Wisły ze Stalą Mielec. Zamiast się zrehabilitować, znów popełnił Pan błąd przy bramce.
Czasem tak jest, że cały tydzień jest fatalny. Przydarzył mi się nie tylko błąd w meczu z Jagiellonią, ale i kłopoty w niedzielnym sparingu. Do tego jeszcze cały czas mam problemy z kolanem. Tak to jest - kiedy dopadają cię problemy, to na wszystkich płaszczyznach.

Pana uraz kolana dokucza Panu coraz bardziej?

Byłem w poniedziałek u lekarza. Ból cały czas mi towarzyszy, zobaczymy jak długo nie będę mógł normalnie trenować. Może tydzień, może dwa.

Czy fakt, że grał Pan z urazem, wpływał na Pana boiskową dyspozycję?

Oczywiście. Z kontuzją nie grasz na sto procent, tylko na pięćdziesiąt, bo nie możesz się normalnie poruszać. Ja też nie jestem zawodnikiem, który lubi się skarżyć i odpoczywać od gry. Wolę "umierać" na murawie.

W tej sytuacji chyba lepiej dla Pana, że odwołano sparing reprezentacji Hondurasu z Salwadorem, na który miał Pan lecieć?
Tym bardziej że nie czuję się dobrze z powodu tego urazu. Mecz naszej kadry odwołano, bo toczy się śledztwo w sprawie korupcji w drużynie Salwadoru. Ponoć kilku reprezentantów Salwadoru sprzedało mecze. Miejmy nadzieję, że to jak najszybciej się wyjaśni.

Rozmawiała Justyna Krupa

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska