Kiedy Ziomara Morrison przyleciała do Krakowa, by rozpocząć przygotowania do sezonu z Wisłą, wiedziała, czego się spodziewać po mieście i klubie spod Wawelu. Nawet halę przy Reymonta dobrze znała, bo wystąpiła tu swego czasu w barwach Rivas Madryt.
- Bardzo chciałam wrócić do rywalizacji na poziomie Euroligi - tłumaczy powody, dla których wybrała ofertę „Białej Gwiazdy”. - Znam też sporo zawodniczek, które kiedyś grały w Wiśle i wypowiadały się o klubie w samych superlatywach, jak choćby Laura Nicholls.
W Hiszpanii Morrison spędziła kilka sezonów, ale nigdy wcześniej nie miała okazji współpracować z trenerem Jose Hernandezem. Do Madrytu obecny szkoleniowiec Wisły trafił, gdy Chiljika już opuściła ekipę Rivas. - Słyszałam jednak na temat tego trenera same pozytywne opinie. I rzeczywiście, od __razu złapaliśmy dobry kontakt - zaznacza.
27-letnia środkowa opuściła rodzinne Chile bardzo wcześnie. - Miałam wtedy zaledwie 15 lat - wspomina. - Można więc uznać, że to Europa ukształtowała mnie jako koszykarkę.
Morrison przyznaje, że w jej ojczyźnie kobieca koszykówka nie funkcjonuje na najwyższym poziomie. - W przypadku męskiej koszykówki jest nieco lepiej, bardziej profesjonalnie, ale też nie jest to dyscyplina bardzo rozwinięta w naszym kraju - nie ukrywa. - Dlatego wiedziałam, że jeśli nie wyjadę, nie zrobię kariery.
Jako nastolatka, musiała radzić sobie sama na nowym kontynencie, bo rodzina została w Chile. - Nie było łatwo, ale byłam zdeterminowana i zdecydowana. I myślę, że także dojrzała, jak na __swój wiek - wyznaje.
Starała się nie myśleć o tęsknocie za ojczystymi stronami, tylko o spełnianiu sportowych marzeń.
- Dzięki temu, że byłam skoncentrowana na __realizacji swojego celu, wszystko było jakby znośniejsze.
Najpierw trafiła do Włoch. - Przez pierwsze kilka miesięcy było mi trudno się odnaleźć w Europie również ze względów językowych. W ogóle nie mówiłam po włosku. Niby to podobny język do hiszpańskiego, ale nie było mi łatwo w __szkole - wspomina.
Jej kariera szybko nabrała rozpędu, w wieku 23 lat zadebiutowała w WNBA, w San Antonio Silver Stars. Przygoda z amerykańską ligą nie spełniała jednak w pełni jej oczekiwań. Dwa lata później próbowała przekonać do siebie Indianę Fever, ale ostatecznie nie rozegrała kolejnego sezonu za oceanem.
- Myślałam, że już raczej nie wrócę do WNBA, byłam zła. Czułam, że to rozgrywki, w których preferuje się zupełnie inny styl gry niż w Europie. Ale teraz zmieniłam zdanie i chętnie znów spróbowałabym gry w Stanach. Również po to, by już nie czuć tej zadry, jaką miałam w __sobie - przyznaje.
Ostatnie lata Morrison spędziła w Turcji, m. in. w Besiktasie Stambuł. Obecnie jednak sytuacja w tym kraju zrobiła się na tyle napięta, że niektórzy sportowcy wykreślają ten kierunek ze swoich planów zawodowych. - Opuściłam turecką ligę jeszcze zanim doszło do __ostatnich zawirowań politycznych - wspomina Morrison. - Gdybym teraz miała rozważać powrót do Turcji, nie zdecydowałabym się na taką opcję.
Przywiozła jednak stamtąd ciepłe wspomnienia. - Muszę przyznać, że ludzie tam są wyjątkowo sympatyczni i mają niezwykłą pasję do sportu - podkreśla. - Z kolei w Stambule człowiek czuje taką niesamowitą energię, jakby mistyczną.
Morrison uwielbia podróże, ale stara się też możliwie często odwiedzać rodzinne Chile. – Moje miasto, czyli Valdivia, leży u zbiegu rzek i jest przepiękne. Blisko są góry, ale też i malownicze plaże _– rozmarza się. W wolnym czasie wiślaczka „pochłania” ponoć masę książek. – Zwłaszcza te dotyczące psychologii i coachingu. Ale staram się za bardzo nie analizować osób z mojego otoczenia pod kątem psychologicznym_ - śmieje się Ziomara.