Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chłop potęgą jest i basta! Zdrowa żywność i czysta energia od rolników z Małopolski mogą podbić świat z pomocą nauki i środków z UE [DEBATA]

Zbigniew Bartuś
Zbigniew Bartuś
Najstarsze pokolenie krakowian i Małopolan pamięta czasy powszechnego głodu. Generacja obecnych pięćdziesięciolatków zmuszona było stać po żywność w długich kolejkach. W 1989 r. za średnią pensję Polak mógł kupić 68 kg cukru lub 11 kg szynki. Dziś kupi 2 tony cukru lub 300 kg szynki. Obecni dwudziestolatkowie mają co najwyżej dylemat, którego ze stu rodzajów mąki użyć do wypieczenia chleba lub jaką odmianę jarmużu zastosować do sałatki. Dzięki postępowi w rolnictwie żywności nie brakuje. Eksperci ostrzegają jednak, że ta sielanka może się skończyć. Mnóstwo zależy tu od naszych rolników. Jak ich wspierać, by nie zabrakło żywności, żeby była ona wysokiej jakości i zdrowa? Pytamy o to znakomitych ekspertów.
od 16 lat

Jeśli komuś zawdzięczamy powszechny dzisiaj dostęp do żywności oraz niebywały sukces eksportowy Polski, to rolnikom i wspierającym ich naukowcom. Oraz gigantycznym środkom unijnym, jakie w minionych latach umożliwiły modernizację i restrukturyzację gospodarstw w Polsce, w tym wielu tysięcy w naszym regionie.

Co z dotacjami?

Niepokojące, ekstremalne zjawiska pogodowe, zwłaszcza susze, huragany i lokalne podtopienia wraz z wyczerpywaniem się kopalnych źródeł energii coraz silniej wpływają na nasze życie, w tym gospodarkę, z rolnictwem na czele. Odpowiedzią Unii Europejskiej jest ambitny plan zbudowania Zielonego Ładu, czyli ograniczenia do zera negatywnego wpływu ludzkiej działalności dla środowisko i klimat. W rolnictwie skutkuje to m.in. wycofywaniem wielu, bardzo efektywnych, nawozów i środków ochrony roślin oraz nacisk na finansowanie działań mających pozytywny wpływ na przyrodę.

Ta tendencja z pewnością ulegnie wzmocnieniu w nowej perspektywie unijnej: przedsięwzięcia i inwestycje wspierane w ramach nowego budżetu UE, czyli już od 2021 r., będą musiały być zgodne z zasadami Zielonego Ładu, co znajdzie odzwierciedlenie w nowych programach i całym systemie dotacji. Polski rząd prowadzi w tym zakresie bardzo trudne negocjacje. Nakłada się na to niepewność związana z rozwojem pandemii koronawirusa.

Projektując nową politykę rolną organy Unii Europejskiej oraz poszczególne rządy z pewnością wezmą pod uwagę dane z powszechnego (obowiązkowego) spisu rolnego, odbywającego się w tym roku w całej UE, a więc i w Polsce.

- Efekty tego spisu to jest coś, co polski rząd położy na stole w negocjacjach z Unią Europejską. Od wyników spisu zależy w znacznej mierze unijna polityka rolna, w tym wielkość, forma i rodzaj dopłat dla rolników na kolejne lata – mówi nam Agnieszka Szlubowska, dyrektor Urzędu Statystycznego w Krakowie.

Dodaje, że dzięki spisowi uzyskamy najbardziej miarodajny obraz kondycji rolnictwa. Dzięki temu będziemy mogli dokonać podsumowań i wyciągnąć wnioski na przyszłość, jest to zatem superważne przedsięwzięcie.

Fakty i opinie

Wśród rolników narasta niepewność: czy malejące przez kryzys dochody konsumentów nie doprowadzą do obniżenia konsumpcji i spadku cen żywności, czy w nowym unijnym budżecie znajdą się wystarczające środki na dopłaty i na jakich zasadach będą one wypłacane. Padają też liczne pytania o cyfryzację, bo - wbrew stereotypom – wiele dziedzin w rolnictwie, od składania wniosków o dopłaty przez sprawozdawczość po zarządzanie gospodarstwem – podlega przyspieszonej informatyzacji. Krakowska Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa też należy w tym zakresie do liderów.

Jak wynika ze statystyk GUS, co dziesiąty polski rolnik mieszka w Małopolsce. Jak sobie radzi? Jak widzi swoją przyszłość? Czego potrzebuje? Czy pandemia koronawirusa wpłynęła na jego dochody? A może z jego punktu widzenia ważniejsza są takie kwestie, jak pogoda, ocieplenie klimatu oraz wspomniana zielona polityka Unii i zmiany w systemie dopłat? Wreszcie: czy rozdrobnienie małopolskiego rolnictwa to zagrożenie czy atut? – te i inne ważne pytania zadaliśmy naszym ekspertom.

W transmitowanej na żywo debacie wzięli udział: Adam Ślusarczyk, dyrektor Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w Krakowie, Agnieszka Szlubowska, dyrektor Urzędu Statystycznego w Krakowie, prof. dr hab. inż. Kazimierz Klima z Katedry Agroekologii i Produkcji Roślinnej Wydziału Rolniczo-Ekonomicznego Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie. Poniżej skrócony zapis debaty.

Małe jest piękne, czyli zdrowa żywności i czysta energia z Małopolski – wyimki z debaty

Nasi rolnicy mają wielki potencjał i mogą go rozwinąć dzięki wsparciu naukowców z Uniwersytetu Rolniczego, środków z Unii Europejskiej oraz pomocy fachowych doradców i państwowych agend, z ARiMR na czele

- Moje pokolenie nie zaznało głodu, ale musiało stać w kolejkach po wędliny, mięso, cukier. Dziś takich problemów nie ma.
Kazimierz Klima: - Ale mogą się znów pojawić. Żywność i energia to są dwa elementy limitujące rozwój społeczeństw. Oba mamy w rolnictwie. Przekonaliśmy się w latach 1945-89, że większość głośnych wydarzeń miało w tle brak żywności. Dobrze, że obecni politycy to rozumieją i żaden z nich nie zaryzykuje głodu. Dlatego państwo w miarę możliwości wspiera rolników.

- Ilu ich mamy w Małopolsce?
Agnieszka Szlubowska: - W naszym regionie jest ponad 140 tysięcy gospodarstw rolnych. Są mocno rozdrobnione: przeważają te do 5 hektarów, na drugim miejscu są takie do hektara i mniejsze, z działami specjalnymi produkcji rolnej. Udział większych jest niewielki. To zupełnie inaczej niż w pozostałych regionach kraju. Tam następuje koncentracja areałów, u nas nie jest ona znacząca.

Adam Ślusarczyk: - W rzeczywistości zmiany w strukturze gospodarstw są bardziej dynamiczne niż wynikałoby z danych statystycznych. W 2004 roku wnioski o dopłaty obszarowe, czyli te powszechne, złożyło w Małopolsce 140 tys. rolników, tymczasem dziś jest ich ok. 118 tys. W niektórych gminach nawet 30 proc. gruntów rolnych nie jest uprawiane. Realnie mamy w Małopolsce około pół miliona hektarów gruntów uprawianych rolniczo z różną intensywnością. Zaś wśród owych 118 tys. wnioskujących o dopłaty można wyróżnić około 10 tys. rolników myślących o rozwijaniu swojego gospodarstwa, produkcji na rynek.

- Pomysłem na małe małopolskie gospodarstwa była zawsze specjalizacja, warzywnictwo, sadownictwo, w górach owce…
Adam Ślusarczyk: - Tak, ale jednak widoczna jest także potrzeba naturalnej koncentracji. Przy wsparciu funduszy unijnych dochodzi do intensywnego powiększania gospodarstw. Dzisiejsi liderzy rolnictwa w naszym regionie najczęściej najpierw skorzystali z dopłat dla młodych rolników, a w kolejnych latach sięgają po dopłaty na modernizację i restrukturyzację małych gospodarstw. Dopłaty warunkują zatem rozwój rolnictwa. Jeżeli rolnik dobrze przygotuje inwestycję, ma dużą szansę otrzymać kilkaset tysięcy złotych na modernizację. W czerwcu – mimo pandemii – kolejnych 500 rolników złożyło wnioski. O środki na restrukturyzację zawnioskowało 1200. To jest ważne w naszych małopolskich warunkach, bo już 3-4 hektarowe gospodarstwa z pomysłem na rozwój uzyskują wsparcie.

- Czyli generalnie radzą sobie.
Agnieszka Szlubowska: - Tak. Jesteśmy znaczącym producentem i eksporterem wielu płodów rolnych. Zajmujemy pozycję w czołówce jeśli chodzi o zboża, zboża na pasze, świeże warzywa, w tym pomidory i ogórki, a także pieczarki. Nasz region wyróżnia się też wyraźnie w uprawie kapusty, Charsznica wiedzie tutaj prym. Nasze rolnictwo jest jednak mocno zróżnicowane terytorialnie. W południowych powiatach, górskich, dominują drobne gospodarstwa zajmujące się np. hodowlą owiec. Północna część województwa, z większymi gospodarstwami, nastawiona jest na produkcję rolną.

Kazimierz Klima: - Północ, czyli powiaty proszowicki, miechowski, Wawrzeńczyce w powiecie krakowskim, to jest intensywne rolnictwo na wysokim poziomie. Środek to jest strefa aglomeracyjna. Południe to są tereny górskie i górzyste, które stanowią w Małopolsce aż 60 procent – i na nich widzimy raczej zanik rolnictwa, z wyjątkiem chowu bydła w kierunku mlecznym i mięsnym. Czyrna koło Krynicy dostarcza najwięcej mleka w całym województwie.

- Kiedy Polska wchodziła do Unii Europejskiej słychać było głosy, że to zabije polskie rolnictwo, zwłaszcza to rozdrobnione, jak w Małopolsce. Stało się inaczej: to nasze rolnictwo podbija świat.
Kazimierz Klima: - Rzeczywiście, gospodarstwa, które pozostają aktywne, bardzo zyskały po wejściu do Unii, bo wykorzystały maksymalnie otrzymane dopłaty na modernizację. Dziś właściwie wszystkie gospodarstwa mają dobry sprzęt, ciągniki za 150, a nawet 300 tysięcy. Tak uzbrojone mogą konkurować z rolnictwem europejskim. Dalszy postęp zależy jednak od efektywności ekonomicznej, a ta – na dziś - nie jest imponująca. W polskim rolnictwie pracuje ok. 12 proc. ogółu zatrudnionych, w małopolskim – 14 proc. Wynagrodzenie za godzinę pracy wynosi mniej niż pięć złotych, czyli jest kilka razy mniejsze od minimalnego wynagrodzenia ustawowego, które od przyszłego roku ma wynieść 18 zł.

- Da się to poprawić?
Kazimierz Klima: - Tak. Po pierwsze przez zwiększenie dopłat – i myślę, że to się stanie. Po drugie – poprzez wykorzystanie środków z ARiMR, które są już dziś dostępne, ale często nie ma ich kto wziąć. Tak jest m.in. w rolnictwie ekologicznym. Tu są olbrzymie możliwości finansowania działalności rolnika, ale on o tym nie wie. I to w sytuacji, gdy większość gospodarstw prowadzi u nas faktycznie produkcję wedle zasad ekologicznych! Dopłaty podniosłyby im wynagrodzenie do kilkunastu złotych za godzinę.

- Rolnicy tego nie wiedzą, bo?
Kazimierz Klima: - Brakuje doradców, którzy wskazaliby im możliwości. Marzy mi się, by doradcy krążyli od drzwi do drzwi i rzetelnie informowali rolników, co mogą zrobić ze swoim gospodarstwem i jakie wsparcie otrzymać. Oraz pomagali w wypełnianiu wniosków.

- Zwłaszcza na południu, gdzie rolnictwo zanika?
Kazimierz Klima: - Jak jedziemy zakopianką ze stolicy Tatr do Krakowa, to pierwsze pole orne spotykamy dopiero w Szaflarach. Fiakrzy z Zakopanego owies kupują w Proszowicach. To znaczy, że z efektywnością na Podhalu nie jest dobrze.

- Można z tego jakoś wybrnąć?
Kazimierz Klima: - Tak, ale trzeba rozumieć, co jest powodem niskiej efektywności i słabych dochodów. Jedna przyczyna jest przyrodnicza: to zmiany klimatyczne, ekstrema pogodowe. Drugą przyczyną jest polityka Unii, która wycofuje niektóre grupy pestycydów, wskutek czego rolnik traci dobre środki do efektywnej produkcji. Unia robi to po to, by poprawić jakość gleby, wody i powietrza – i to jest działanie dobre, bo przecież wszyscy chcemy żyć w zdrowym środowisku. Ale w związku z tym rolnik ponosi koszty i powinien z tego tytułu uzyskać godziwą rekompensatę. To samo dotyczy zresztą dyskutowanej dzisiaj głośno ustawy zwierzęcej…

- Piątki dla zwierząt?
Kazimierz Klima: - Tak. Kierunek jest słuszny, ale szkody wyrządzone przez tę ustawę rolnikowi muszą być zrekompensowane, żeby on nie został sam ze swoją krzywdą. Łatwo jest czegoś zakazać, ale efekt będzie taki, że kolejni ludzie odejdą z rolnictwa. I to może być groźne dla nas wszystkich.

- Bo zabraknie żywności?
Kazimierz Klima: - W najgorszym razie tak.
- Panie dyrektorze, po jakie środki sięgnęli dotąd małopolscy rolnicy i ile pieniędzy, o których wspomniał pan profesor, czyli takich, które mogłyby poprawić opłacalność gospodarstw, leży u pana w szafie?

Adam Ślusarczyk: - Coroczne dopłaty obszarowe, łącznie z rolno-środowiskowymi, to w Małopolsce około 500 mln zł. W przypadku działań inwestycyjnych, łącznie z przetwórstwem małym i dużym, w obecnym okresie programowania rolnicy złożyli wnioski na półtora miliarda złotych. Ile pieniędzy otrzymają do końca tego okresu? Nie mogę podać precyzyjnych liczb, bo „szafa”, o której tu mówimy, dotyczy całego kraju. W ostatnim naborze na modernizację wpłynęło 500 wniosków z Małopolski, a z całego kraju – 15 tysięcy. Na razie nie ma ograniczeń finansowych. Z punktu widzenia rolnika najważniejsza jest więc taka informacja: jeśli przygotujesz dobry wniosek rozwoju gospodarstwa, to raczej dostaniesz pieniądze.

- Pandemia wpłynęła na małopolskich rolników?
Adam Ślusarczyk: - Na pierwszy rzut oka, zwłaszcza laika, rolnicy mogą działać jak zawsze. Ale zważmy, że zamykanie granic uderzyło w eksport. Uruchomiliśmy nabór wniosków o dofinansowanie do 30 tys. zł dla tych, którzy produkowali na rynek żywiec, kwiaty pod osłonami, a ucierpieli. Wnioski można zgłaszać do 7 października. Liczymy że kilkanaście tysięcy rolników sięgnie po te środki. One mogę realnie pomóc – nie tylko ekonomicznie, ale i w polepszeniu nastrojów, które tąpnęły z powodu braku stabilizacji.

- „Co mi z tego, że złożę wniosek dzisiaj, jak dostanę pieniądze za pół roku, gdy wszystko będzie wyglądać inaczej i ja będę chciał lub musiał robić coś całkiem innego” – mówi mi jeden z rolników.
Adam Ślusarczyk: - Też słyszę takie głosy na spotkaniach i dlatego staramy się tak uelastycznić nasze działania, by pomoc była dostosowana do potrzeb. Staramy się być partnerem będącym z rolnikiem w bieżącym kontakcie. Jesteśmy gotowi z nim negocjować: jeśli on po kilku miesiącach zechce iść w zupełnie innym kierunku, a mieści się w ogólnych założeniach programów, to podtrzymujemy finansowanie. Poza tym modernizacja to także fotowoltaika, innowacyjne rozwiązania w gospodarstwach – widać w terenie, że małopolscy i w tych dziedzinach bywają pionierami.

- W ostatnim czasie także błyskawicznie się cyfryzują.

Adam Ślusarczyk: - Pandemia przyspieszyła ten proces, ale on był u nas intensywny już wcześniej. Nasza agencja należy tu do liderów. Składanie wniosków o dopłaty bezpośrednie wprowadziliśmy trzy lata temu, od dwóch lat ono ma charakter powszechny. Jako urząd byliśmy fizycznie zamknięci w okresie dopłat obszarowych, w kwietniu, maju, i dzięki tej bliskiej współpracy oraz uprzedniej cyfryzacji doskonale daliśmy sobie radę. My i rolnicy wspólnie.

- Wbrew stereotypom rolnicy okazali się grupą bardzo nowoczesną.
Adam Ślusarczyk: - Tak - i to na wielu poziomach. Mamy bardzo dużą grupę młodych rolników, co oznacza zmianę mentalną, choćby w podejściu do takich narzędzi, jak sieć czy smartfon.

- Młodzi garną się do szkół i uczelni rolniczych?
Kazimierz Klima: - Dzisiaj, by godziwie żyć, trzeba mieć 4-5 tys. zł miesięcznie na rękę. Czy to jest możliwe przy tak niskiej stawce za godzinę pracy na roli? Tak, dzięki podniesieniu efektywności. Około jednej trzeciej naszych studentów stanowią praktycy – potrzebują wiedzy na temat efektywnej uprawy roślin, nawożenia itp.. Ale ponad połowa naszych studentów chce zostać doradcami. Dobry doradca zarabia dziś ponad 6 tys. zł miesięcznie…

- Czyli lepsze kilo doradztwa niż tona harówki na polu…
Kazimierz Klima: - Coś w tym jest. Ale to z drugiej strony dobrze, bo doradców stale brakuje. Studenci chłoną wiedzę związaną z podnoszeniem efektywności gospodarstw – i to też bardzo dobrze. Na fali są zwłaszcza kwestie związane z uzyskiwaniem dopłat, składaniem wniosków itp. Biurokracji jest dużo i będzie dużo. Trzeba się do tego przystosować. Korzystanie z doradztwa jest formą dostosowania, zwiększania efektywności.

- Frapują mnie ci młodzi, którzy mimo wszystko wolą prowadzić gospodarstwa.
Kazimierz Klima: - Jeśli małopolskie rolnictwo ma się dobrze, to dlatego, że dużo jest pasjonatów z zamiłowaniem do uprawy roślin i chowu zwierząt. Z tradycjami, z sercem. Potrafię wymienić wiele wspaniałych, wybitnych rodzin rolników, które są jak Adam Małysz. On nie skupiał się na tym, ile skoczy, ani ile zarobi, ale na tym, aby skok był jakościowo dobry.

- I osiągnął świetne efekty.
Kazimierz Klima: - Oni też osiągają, ich dochody rosną. Ale to jest pokłosie wysokiej jakości.

- Jak rozmawiam z małopolskimi rolnikami, to oni mniej mówią o pandemii, a więcej o tym, że jesteśmy w okresie, kiedy kończą się pieniądze ze starego budżetu Unii (na lata 2013-2020), a nowy dopiero jest tworzony w oparciu o ideę Zielonego Ładu, który obejmuje także rolnictwo…
Kazimierz Klima: - Zielony Ład to jest wizja lobby zielonego, które okazało się w Europie silniejsze od lobby rolniczego. Nie możemy się na to obrażać, bo to jest głos wyborców. Ale powtórzę: jeśli czegoś zakazujemy, jeśli rolnik z tego powodu traci, to musi otrzymać godną rekompensatę. Ta zasada musi być fundamentem dla systemu dopłat w nowej perspektywie. Natomiast walka z Zielonym Ładem nie ma żadnego sensu, bo ten trend jest generalnie dobry. Wyczerpują się możliwości rozwoju opartego na dotychczasowych źródłach, przez co może braknąć energii i żywności.

- A jak ten Zielony Ład przełoży się na codzienną działalność małopolskiego rolnika?
Kazimierz Klima: - Można powiedzieć, że Zielony Ład już w Małopolsce jest. Skoro 60 proc. województwa to tereny górskie i górzyste, na których większość użytków rolnych przekształcono w użytki zielone, a głównym celem jest tu pomnażanie i ochrona zasobów wodnych - to to jest zgodne z zieloną polityką UE. Zielony Ład nie jest spełniony jedynie w dużych gospodarstwach, gdzie środków ochrony roślin i nawozów stosuje się dużo – bo bez tego nie da się wyprodukować dużo dobrej żywności. I tu jest rola naszej uczelni, by nauczyć studentów właściwego stosowania nawozów i pestycydów. Ta wiedza pozwala chronić zdrowie rolnika i konsumenta.

- Czy zbiurokratyzowana Unia Europejska potrafi reagować na nowe potrzeby małopolskich rolników?
Adam Ślusarczyk: - Biurokracja istnieje, ale nie wolno tracić z oczu faktu, że dopłaty unijne stały się dla tysięcy małopolskich rolników fundamentem rozwoju. Przy tym unijne programy udało się tak modyfikować, aby w najlepszym stopniu odpowiadały na potrzeby rolników. Weźmy jeden ze sztandarowych programów dla Małopolski, czyli wsparcie inwestycyjne w ramach restrukturyzacji małych gospodarstw – został zmieniony, gdy okazało się, że początkowe zapisy wykluczają dużą część gruntów górskich i pogórskich, albo powodują problem we wsparciu rolników dwuzawodowych ubezpieczonych w ZUS. Kolejne przykłady to nawadnianie gospodarstw czy rolniczy handel detaliczny, zgodny z promowaną w Unii koncepcją od pola do stołu. Wszędzie tu pojawia się realne, dostosowane do potrzeb i specyfiki wsparcie, rolnicy mogą otrzymać naprawdę duże fundusze.

- A co z unijnymi dopłatami w roku 2021?
Adam Ślusarczyk: - Zgodnie z wstępnymi deklaracjami ministerstwa, część funduszy, które mają być zakontraktowane na przyszły okres programowania, zostanie uruchomiona w sposób płynny – na dotychczasowych zasadach, dobrze rolnikom znanych. Nie będzie zatem żadnej przerwy w finansowaniu pomysłów inwestycyjnych naszych rolników. Niezależnie od tego, staramy się elastycznie reagować na nowe potrzeby. W najbliższym czasie uruchomimy szereg naborów, w tym prośrodowiskowych, które będą nas przybliżać do Zielonego Ładu. Chodzi m.in. o zakup maszyn i wyposażenia, a także coraz szerzej stosowanych rozwiązań informatycznych pomagających precyzyjnie dawkować nawozy czy środki ochrony roślin, a przez to dających korzyści zarówno ekonomiczne, jak i ekologiczne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska