W grudniu w Paryżu było 0:0, 31 stycznia w Pucharze Francji na Parc des Princes drużyna Nice awansowała do ćwierćfinału po rzutach karnych. W ostatnią sobotę w 27. kolejce Ligue 1 już na własnym boisku ograło lidera rozgrywek 1:0.
- Wykazaliśmy się dużą odwagą w defensywie i staraliśmy się grać wyżej w ataku - opowiadał o przepisie na sukces Galtier, który zdawał sobie sprawę z braku w zespole gości Kyliana Mbappe (nie grał za żółte kartki). - Mierzyliśmy się z Verrattim, Neymarem, Di Marią, Messim... Ale dopiero bez Mbappe to inny zespół.
Ekipa francuskiego szkoleniowca idzie łeb w łeb z Olympique Marsylia, walcząc o drugie miejsce. Jeśli będzie górą, Galtier drugi sezon z rzędu będzie mógł zaliczyć do bardzo udanych. W poprzednim został mistrzem Francji z drużyną Lille, ucierają nosa bogaczom z Paryża.
Nic więc dziwnego, że coraz częściej jest wymieniany w gronie potencjalnych selekcjonerów reprezentacji Francji, co potwierdził prezes federacji Noel Le Graet. Prowadzący kadrę Didier Deschamps ma umowę ważną do końca tegorocznych mistrzostw świata i prawdopodobnie opuści stanowisko bez względu na wynik. Na dziś najpoważniejszym rywalem Galtiera o posadę jest Zinedine Zidane.
