Obecnie chrzanowianie plasują się na 9. pozycji (19 pkt.), a ich rywalem będzie ostatni zespół w tabeli. Bochnia już została zdegradowana, mając na koncie tylko 2 punkty. Jednak przedostatni Viret Zawiercie (także na miejscu spadkowym) ugrał dotąd 12 pkt., a wyprzedzający go Olimp Grodków (miejsce barażowe), zgromadził 14 „oczek”.
Łatwiejszy do spełnienia dla chrzanowian wydaje się być pierwszy warunek. W pierwszym meczu wygrali przecież w Bochni 21:17. Jeśli Olimp przegra w Przemyślu z Czuwajem (6. miejsce, 22 pkt.), a Viret polegnie w Końskich (8. miejsce, 20 pkt.), wówczas zagrożeni rywale stracą nawet matematyczne szanse wyprzedzenia w tabeli MTS-u.
- Przede wszystkim musimy się skupić na swoim meczu, a nie błądzić myślami w innych miejscach – przestrzega Adam Piekarczyk, trener MTS. - Nie od dzisiaj wiadomo, że w każdej grze zespołowej najtrudniejsze mecze są z teoretycznie słabszymi rywalami. Nie oczekujemy, że bochnianie przyjadą do nas po najniższy wymiar kary. Walczą już przecież bez żadnych obciążeń i - z tego co mi wiadomo - w każdym meczu dają z siebie wszystko. Najpierw zróbmy swoje, a potem czekajmy na wiadomości z innych parkietów.
Trener Piekarczyk przypomina, że pierwszy mecz w Bochni był dla jego zespołu trudną przeprawą. Wtedy odbył się w momencie, kiedy chrzanowianie bardzo potrzebowali punktów, żeby wyrwać się ze strefy spadkowej. Teraz sytuacja jest nieco inna. Warto przypomnieć, że derby rządzą się swoimi prawami.
Derbami Małopolski chrzanowianie kończą cykl trzech kolejnych spotkań we własnej hali. Dotąd zdobyli trzy punkty. Ostatnio, w zaległym meczu, zremisowali z Olimpią Piekary Śląskie (31:31), wiceliderem rozgrywek, co zostało odebrane jako sensacja. - Liczę, że właśnie poprzednie spotkanie pozytywnie nakręciło chłopców, choć od ostatniego ligowego spotkania minęło dziesięć dni, bo Olimpię podjęliśmy w połowie poprzedniego tygodnia, więc weekend mieliśmy wolny.