https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Co dalej z Nowym Miastem? Prezydent ma jeszcze nadzieję na uratowanie dzielnicy wieżowców. Radni chcą zakończyć temat

Piotr Tymczak
Radni miejscy większością głosów odrzucili w pierwszym czytaniu prezydencki projekt planu zagospodarowania Nowe Miasto, czyli dzielnicy biznesowo-mieszkaniowej na terenie Płaszowa i Rybitw z 150-metrowymi wieżowcami. W ocenie Jerzego Muzyka, zastępcy prezydenta Krakowa, decyzja rady nie unieważnia samej koncepcji Nowego Miasta.
Radni miejscy większością głosów odrzucili w pierwszym czytaniu prezydencki projekt planu zagospodarowania Nowe Miasto, czyli dzielnicy biznesowo-mieszkaniowej na terenie Płaszowa i Rybitw z 150-metrowymi wieżowcami. W ocenie Jerzego Muzyka, zastępcy prezydenta Krakowa, decyzja rady nie unieważnia samej koncepcji Nowego Miasta. Materiały prasowe
Radni miejscy większością głosów odrzucili w pierwszym czytaniu prezydencki projekt planu zagospodarowania "Nowe Miasto", czyli utworzenia dzielnicy biznesowo-mieszkaniowej na terenie Płaszowa i Rybitw z 150-metrowymi wieżowcami. W ocenie Jerzego Muzyka, zastępcy prezydenta Krakowa, decyzja rady nie unieważnia samej koncepcji Nowego Miasta. Przekonuje, że prędzej czy później trzeba będzie odpowiedzieć na pytanie, jaka będzie przyszłość tej części Krakowa.

- Zakończył się pewien etap, jeżeli chodzi o projektowanie Nowego Miasta – przyznaje wiceprezydent Krakowa Jerzy Muzyk, po tym jak w środę (8 marca) Rada Miasta Krakowa stosunkiem głosów 25 do 15 zdecydowała o odrzuceniu projektu uchwały w sprawie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego obszaru „Nowe Miasto”. Głosowanie poprzedziła burzliwa dyskusja z udziałem przedsiębiorców i mieszkańców.

W ocenie wiceprezydenta Jerzego Muzyka taki wynik głosowania nie oznacza definitywnego rozstania z samą koncepcją Nowego Miasta. – Taka decyzja oznaczałaby bowiem radykalne odejście od założeń podstawowego dokumentu, jakim jest Strategia Rozwoju Miasta Krakowa 2030, która na terenie Płaszowa i Rybitw przewiduje nie funkcję przemysłową, lecz metropolitalną, i lokuje tam multifunkcją dzielnicę z wysoką zabudową – podkreśla Jerzy Muzyk. Przypomina, że celem projektu planu, który został przedstawiony radnym, było właśnie wprowadzenie do realizacji przyjętej kilka lat temu strategii rozwoju miasta, a także studium zagospodarowania uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego miasta.

– To była ogromna szansa, jeżeli chodzi o plany zagospodarowania przestrzennego dla mieszkańców i realizację bardzo dobrej Strategii Rozwoju Krakowa 2030. Dlatego, że ta strategia przewiduje Kraków za kilkanaście czy kilkadziesiąt lat jako metropolię europejską. Jeśli ktoś uważa, że wyłącznie na bazie historycznego dziedzictwa, turystyki i tzw. genius loci Kraków jest w stanie zapewnić sobie miejsce na liście top, to sądzę, że się myli. Miasto musi się rozwijać, musi cały czas iść do przodu – ocenia Jerzy Muzyk.

Plan dla Nowego Miasta zakłada przekształcenie obszaru przemysłowego Płaszowa i Rybitw w dzielnicę z wieżowcami, apartamentowcami i zielenią.

Radni rozwiali marzenia prezydenta o krakowskim Manhattanie ...

Podkreśla, że Kraków to jedyne miasto obok Warszawy, któremu przybywa mieszkańców. – Z tego względu nie można niczego przesądzać. Spójrzmy, jak wygląda dziś wjazd do miasta od strony wschodniej, który niewątpliwie wymaga uporządkowania. Niezależnie od tego, czy to zaakceptujemy, czy nie, rozwój miasta obecnie idzie właśnie w tamtym kierunku. Zaczęło się od przekształcenia przemysłowego Zabłocia i zmiany idą obecnie w kierunku południowo-wschodnim, w mojej ocenie jest i będzie to naturalny proces i trzeba ten fakt niewątpliwie uwzględnić w planowaniu przyszłości miasta – uważa Jerzy Muzyk.

Jego zdaniem koncepcja Nowego Miasta, umocniłby pozycję Krakowa w negocjacjach i rozmowach z różnymi instytucjami czy władzami centralnymi, gdy chodzi o pozyskiwanie środków zagranicznych czy krajowych na finasowanie kolejnych inwestycji.

– Urzeczywistnienie idei Nowego Miasta to według mnie kwestia nie lat, lecz dekad, minimum dwóch. To jest działanie, które musi być systemowe, bo nawet gdyby ten plan został uchwalony, to nie osiągniemy celu, jeżeli zabraknie konsekwentnej realizacji poszczególnych jego etapów. Być może kiedyś nastąpi powrót do tej idei, bo niezależnie od tego, kto będzie gospodarzem tego miasta, będzie musiał odpowiedzieć na pytanie, co dalej z przyszłością tej części Krakowa - zaznacza Jerzy Muzyk.

Radni miejscy (głosami przedstawicieli PiS i PO) odrzucili projekt planu "Nowe Miasto" w pierwszym czytaniu. Wsłuchali się w protesty przedsiębiorców z Rybitw i Płaszowa, którzy zwracali uwagę, że wprowadzenie tam nowych funkcji dla nich będzie oznaczało konieczność wyprowadzenia się z tego rejonu, co w konsekwencji może doprowadzić do utraty tysięcy miejsc pracy. Radni obawiali się, że budowa dzielnicy z wieżowcami może zakłócić gospodarkę wodną na tym obszarze. Wskazywali, że zaplanowano zbyt mało miejsc parkingowych. Zarzucali też, że projekt został przeskalowany i wyliczali, że nie będzie dotyczył pojawienia się tam 100 tys. osób (mieszkańcy, pracownicy, użytkownicy przestrzeni) jak zapowiadali urzędnicy, ale nawet ponad 250 tys.

- Odrzucenie planu w pierwszym czytaniu oznacza odłożenie go na półkę. Jest już jednak projekt dotyczący odstąpienia od tego planu, co będzie się wiązać z zamknięciem tematu. Kwestia uporządkowania tej części Krakowa może powrócić w przyszłej kadencji w ramach tworzenia nowego studium zagospodarowania dla miasta albo planu ogólnego, jeżeli zmienią się przepisy i taki dokument będzie wymagany zamiast studium - komentuje radny Grzegorz Stawowy (PO), przewodniczący Komisji Planowania Rady Miasta Krakowa.

Jego zdaniem plan w kształcie proponowanym przez prezydenta był nie do przyjęcia. Apelował o to, aby dokument poprawić przy współpracy ze specjalistami z Politechniki Krakowskiej, urbanistami i architektami. - Nie spotkało się to jednak z odpowiedzią wiceprezydenta Jerzego Muzyka. Wycofaliśmy się więc z tego pomysłu i głosowaliśmy za odrzuceniem projektu planu. Na pewno z takiego wyniku głosowania niezadowoleni są dewloperzy, którzy planowali inwestycje na tym terenie. Uważam, że Kraków potrzebuje oddechu, nowoczesnej dzielnicy, ale trzeba to wszystko dobrze zaplanować. Trzeba się też zastanowić, w jakim zakresie w Krakowie ma być miejsce na przemysł. Jestem zwolennikiem tego, by tak jak na grządkach uprawiać różne warzywa, tak w mieście rozwijać różne gałęzie gospodarki w tym przemysł. Na razie trzeba zastanowić się jak pomóc mieszkańcom, którzy pozostali w rejonie Rybitw, aby zmniejszyć uciążliwości związane z mieszkaniem w przemysłowym rejonie, szczególnie jeżeli chodzi o problem z odorem - dodaje radny Grzegorz Stawowy.

Radni PiS przygotowali już projekt uchwały w sprawie odstąpienia od sporządzenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego obszaru „Nowe Miasto". W uzasadnieniu zapisali: "Na podstawie oceny sytuacji dotyczącej procesu uchwalania MPZP „Nowe Miasto" w oparciu o obowiązujące Studium Uwarunkowań i Kierunków Zagospodarowania Przestrzennego Miasta
Krakowa, zasadnym jest odstąpienie od sporządzania tego Planu Miejscowego".

- Uchwalenie odstąpienia od planu "Nowe Miasto" zakończy sprawę, będzie zapewnieniem dla przedsiębiorców z Rybitw, że nie wisi nad nimi topór, który powoduje, iż muszą się obawiać o swoją przyszłość. Do zagospodarowania tego terenu można wrócić po poprawieniu Studium dla Krakowa. Jeżeli miałby jednak powstać nowy plan, to musi być to dokument będący kompromisem pomiędzy oczekiwaniami przedsiębiorców i okolicznych mieszkańców. Można pogodzić przemysł, usługi i zabudowę mieszkaniową, mogą powstać nawet wieżowce, ale pod warunkiem zagwarantowania, że nie zaburzy to gospodarki wodnej na tym terenie i nie będzie zagrożenia powodziowego - komentuje Włodzimierz Pietrus, szef klubu PiS w Radzie Miasta Krakowa.

Sztuczna inteligencja zabierze nam pracę? To mit

od 16 lat
Wideo

Komentarze 38

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
9 marca, 19:23, krakowianin:

szkoda ze radni nie mysla o przyszlosci ja jestem za tym projektem i rozwojem miasta mam nadzieje ze pojda po rozum do glowy i dadza sie przekonac do tego super pomyslu miejsce jest idealne

9 marca, 19:33, Gość:

Panie Muzyk: daj se pan już „siana”, naucz się pan lepiej grać na fujarce, albo na harmonijce ustnej, i rozpocznij pan nową karierę.

Wtedy będziesz pan prawdziwym Muzykiem!

11 marca, 18:40, Agnieszka Agnieszka:

Ja też uważam że pójdą po rozum do głowy -ale to bardzo daaleka droga.I zaczną od wzięcia mapy Krakowa i sprawdzenia gdzie jest za gęsto,gdzie brakuje parkingów a gdzie zieleni.Czego szkoda niszczyść i jak to wykorzystac nie oglądając sie na finanse deweloperów.

Jak na razie to oni patrzą na mapę Krakowa ciągle w jeden i ten sam sposób od ponad 30 lat: gdzie mianowicie znajdzie się jakaś „działka”, na którą można wcisnąć kolejny biurowiec, hotel lub blok?

Aha, znalazła się „działka” wręcz na podwórzu od dawna istniejącej kamienicy (casus Krowoderska)? Zaraz tam wyrósł jakiś blok — a wszystko odbyło się, naturalnie, „zgodnie z obowiązującym prawem”.

A
Agnieszka Agnieszka
9 marca, 19:23, krakowianin:

szkoda ze radni nie mysla o przyszlosci ja jestem za tym projektem i rozwojem miasta mam nadzieje ze pojda po rozum do glowy i dadza sie przekonac do tego super pomyslu miejsce jest idealne

9 marca, 19:33, Gość:

Panie Muzyk: daj se pan już „siana”, naucz się pan lepiej grać na fujarce, albo na harmonijce ustnej, i rozpocznij pan nową karierę.

Wtedy będziesz pan prawdziwym Muzykiem!

Ja też uważam że pójdą po rozum do głowy -ale to bardzo daaleka droga.I zaczną od wzięcia mapy Krakowa i sprawdzenia gdzie jest za gęsto,gdzie brakuje parkingów a gdzie zieleni.Czego szkoda niszczyść i jak to wykorzystac nie oglądając sie na finanse deweloperów.

A
Agnieszka Agnieszka
9 marca, 19:55, Gość:

Jeżeli ta zgraja „deweloperów” jest taka chętna wyrąbać miasto na 250 tys. mieszkańców — czemu koniecznie chce przykleić to miasto do Krakowa? Kraków już jedną Nową Hutę ma — po co mu kolejna?

Skoro chcecie stawiać duże miasto — poszukajcie sobie w Polsce „szczerego pola” i postawcie tam to swoje wymarzone, „nowoczesne”, zaprojektowane od podstaw miasto. Przecież 250 tys. ludzi to jest całkiem spore, samodzielne miasto! Czemu ono ma być wciskane do Krakowa?

Pustynię Błędowską proponuję, jako ew. docelową lokalizację. Jest w sumie niedaleko Krakowa.

Albo może do Sosnowca z tym pomysłem.

G
Gość
Ludzi może i przybędzie, a może i nie. A jeśli nawet przybędzie, to nie tak, że „jednym haustem” 250 tys. „nowych Krakowian”, jak to widać w tym projekcie. No chyba, że jakiś kolejny idiota wpuści do Krakowa tak ze dwieście tysięcy następnych Ukraińców beztrosko twierdząc, że „miasto sobie jakoś z tym poradzi”.
G
Gość
10 marca, 14:13, Gość:

Prawda jest taka, że Kraków jest już obecnie prawie sparaliżowany komunikacyjnie — po latach ściagania przybyszów głównie z Podkarpacia (ale nie tylko…) i szczególnie ostatnio po przyjęciu „ot, tak” ponad 100 tys. przybyszów z Ukrainy. Paraliż dotyczy zarówno ulic, którymi nie ma jak przejechać — szczególnie po systematycznym blokowaniu ich przez wiadome duo dwóch Łukaszów — jak i komunikacji miejskiej, która się nie wyrabia i na którą brak pieniędzy (bo idą na „telewizję miejską” i na „Cogiteony” jakieś).

W momencie, kiedy do Krakowa dołączona zostanie taka „Nowa Huta bis” — w naturalny sposób jej mieszkańcy będą codziennie przemieszczać się do Krakowa i z powrotem; to przecież oczywiste i nieuniknione. I w tym momencie Kraków zostanie sparaliżowany nie „prawie”, ale po prostu KOMPLETNIE. Przemieszczanie się po mieście będzie trwało godzinami, jakby chodziło o podróż np. do Opola.

To nie jedyna obawa związana z tym poronionym pomysłem — ale jednak bardzo istotna gdy się widzi, jak trudno poruszać się po mieście w porównaniu ze stanem sprzed jakichś kilkunastu lat (też nie było łatwo, ale to, co się dziś wyrabia, coraz trudniej znieść).

10 marca, 18:57, Planista:

Ludzi i tak przybędzie, tylko zostaną osiedleni w pląbowych zamkniętych mikro osiedlach bez żadnej infrastruktury i pomysłu na funkcjonowanie społeczne. Mieszkańcy Nowego Miasta nie będą się przemieszczać masowo do centrum bo w tej koncepcji tu miały być miejsca pracy i niezbędne usługi.

10 marca, 18:59, Planista:

Zobacz co się dzieje w przychodni na os dywizjonu po wybudowaniu Avia

…no więc właśnie; to samo będzie dziać się na skalę całego miasta po doklejeniu do niego kolejnej „Nowej Huty”. Bo ja nie wierzę ani trochę zapewnieniom tych samych „deweloperów”, którzy PO WIELEKROĆ udowodnili, że są zainteresowani wykonawstwem na zasadzie „po taniości”.

Kto raz skłamie — temu drugi raz się nie wierzy. A oni łgają jak z nut — dbając, oczywiście, za każdym razem o to, aby mieć jakąś „podkładkę” dla swoich łgarstw.

P
Planista
10 marca, 14:13, Gość:

Prawda jest taka, że Kraków jest już obecnie prawie sparaliżowany komunikacyjnie — po latach ściagania przybyszów głównie z Podkarpacia (ale nie tylko…) i szczególnie ostatnio po przyjęciu „ot, tak” ponad 100 tys. przybyszów z Ukrainy. Paraliż dotyczy zarówno ulic, którymi nie ma jak przejechać — szczególnie po systematycznym blokowaniu ich przez wiadome duo dwóch Łukaszów — jak i komunikacji miejskiej, która się nie wyrabia i na którą brak pieniędzy (bo idą na „telewizję miejską” i na „Cogiteony” jakieś).

W momencie, kiedy do Krakowa dołączona zostanie taka „Nowa Huta bis” — w naturalny sposób jej mieszkańcy będą codziennie przemieszczać się do Krakowa i z powrotem; to przecież oczywiste i nieuniknione. I w tym momencie Kraków zostanie sparaliżowany nie „prawie”, ale po prostu KOMPLETNIE. Przemieszczanie się po mieście będzie trwało godzinami, jakby chodziło o podróż np. do Opola.

To nie jedyna obawa związana z tym poronionym pomysłem — ale jednak bardzo istotna gdy się widzi, jak trudno poruszać się po mieście w porównaniu ze stanem sprzed jakichś kilkunastu lat (też nie było łatwo, ale to, co się dziś wyrabia, coraz trudniej znieść).

10 marca, 18:57, Planista:

Ludzi i tak przybędzie, tylko zostaną osiedleni w pląbowych zamkniętych mikro osiedlach bez żadnej infrastruktury i pomysłu na funkcjonowanie społeczne. Mieszkańcy Nowego Miasta nie będą się przemieszczać masowo do centrum bo w tej koncepcji tu miały być miejsca pracy i niezbędne usługi.

Zobacz co się dzieje w przychodni na os dywizjonu po wybudowaniu Avia

P
Planista
10 marca, 14:13, Gość:

Prawda jest taka, że Kraków jest już obecnie prawie sparaliżowany komunikacyjnie — po latach ściagania przybyszów głównie z Podkarpacia (ale nie tylko…) i szczególnie ostatnio po przyjęciu „ot, tak” ponad 100 tys. przybyszów z Ukrainy. Paraliż dotyczy zarówno ulic, którymi nie ma jak przejechać — szczególnie po systematycznym blokowaniu ich przez wiadome duo dwóch Łukaszów — jak i komunikacji miejskiej, która się nie wyrabia i na którą brak pieniędzy (bo idą na „telewizję miejską” i na „Cogiteony” jakieś).

W momencie, kiedy do Krakowa dołączona zostanie taka „Nowa Huta bis” — w naturalny sposób jej mieszkańcy będą codziennie przemieszczać się do Krakowa i z powrotem; to przecież oczywiste i nieuniknione. I w tym momencie Kraków zostanie sparaliżowany nie „prawie”, ale po prostu KOMPLETNIE. Przemieszczanie się po mieście będzie trwało godzinami, jakby chodziło o podróż np. do Opola.

To nie jedyna obawa związana z tym poronionym pomysłem — ale jednak bardzo istotna gdy się widzi, jak trudno poruszać się po mieście w porównaniu ze stanem sprzed jakichś kilkunastu lat (też nie było łatwo, ale to, co się dziś wyrabia, coraz trudniej znieść).

Ludzi i tak przybędzie, tylko zostaną osiedleni w pląbowych zamkniętych mikro osiedlach bez żadnej infrastruktury i pomysłu na funkcjonowanie społeczne. Mieszkańcy Nowego Miasta nie będą się przemieszczać masowo do centrum bo w tej koncepcji tu miały być miejsca pracy i niezbędne usługi.

G
Gość
Prawda jest taka, że Kraków jest już obecnie prawie sparaliżowany komunikacyjnie — po latach ściagania przybyszów głównie z Podkarpacia (ale nie tylko…) i szczególnie ostatnio po przyjęciu „ot, tak” ponad 100 tys. przybyszów z Ukrainy. Paraliż dotyczy zarówno ulic, którymi nie ma jak przejechać — szczególnie po systematycznym blokowaniu ich przez wiadome duo dwóch Łukaszów — jak i komunikacji miejskiej, która się nie wyrabia i na którą brak pieniędzy (bo idą na „telewizję miejską” i na „Cogiteony” jakieś).

W momencie, kiedy do Krakowa dołączona zostanie taka „Nowa Huta bis” — w naturalny sposób jej mieszkańcy będą codziennie przemieszczać się do Krakowa i z powrotem; to przecież oczywiste i nieuniknione. I w tym momencie Kraków zostanie sparaliżowany nie „prawie”, ale po prostu KOMPLETNIE. Przemieszczanie się po mieście będzie trwało godzinami, jakby chodziło o podróż np. do Opola.

To nie jedyna obawa związana z tym poronionym pomysłem — ale jednak bardzo istotna gdy się widzi, jak trudno poruszać się po mieście w porównaniu ze stanem sprzed jakichś kilkunastu lat (też nie było łatwo, ale to, co się dziś wyrabia, coraz trudniej znieść).
G
Gość
9 marca, 20:33, grzeg:

"...decyzja rady nie unieważnia samej koncepcji Nowego Miasta. Przekonuje, że prędzej czy później trzeba będzie odpowiedzieć na pytanie, jaka będzie przyszłość tej części Krakowa."

Tak, coś w tym jest. Nie bądźmy demagogami. Płaszów i Rybitwy w przyszłości muszą się zmienić. Kto nie wierzy, niech się tam przespaceruje, poogląda. Może nie tak zmienić, jak zakładał ten plan - w porządku, mogę się zgodzić. Ale nie krzyczeć, że nic itd., bo to fałsz.

9 marca, 20:36, Gość:

Pozwólmy zatem samym mieszkańcom zmieniać Kraków w sposób naturalny i niewymuszony — a nie urzędnikom pod dyktando napalonych na zysk „deweloperów”.

10 marca, 09:58, grzeg:

Przecież sam chyba dobrze wiesz, że ci tzw. "deweloperzy" to w praktyce firmy z inwestycyjnym know how i co najmniej dostępem do kapitału. Wyobrażasz sobie w tej roli mieszkańców? Nie popadajmy w naiwność.

10 marca, 10:56, Gość:

Proszę przeczytać raz jeszcze mój apel — tylko tym razem UWAŻNIE I ZE ZROZUMIENIEM.

Podpowiadam: nie, nie namawiałem do tego, żeby „ludzie budowali to tzw. 'nowe miasto', zamiast deweloperów”.

10 marca, 12:15, grzeg:

Aktywność, zaangażowanie mieszkańców, ich opinie - okay, jestem za. Ale ostatecznie, jak przychodzi do inwestycji, nie wykonają tego żadni aktywiści, nawet kierujący się najlepszą wolą, tylko prywatna profesjonalna firma. Zaś ta ostatnia MUSI kalkulować perspektywę zysku. Takiej działalności nie prowadzi się filantropijnie, to chyba jasne.

10 marca, 13:15, Gość:

Jakoś przez wieki całe ludzie dawali sobie radę bez „prywatnych profesjonalnych firm” — czyli, otwartym tekstem mówiąc, pazernych tzw. „deweloperów”. Miasto rozwijało się stopniowo i harmonijnie: tu zbudowano kamienicę, tam powstał czyjś warsztat, ówdzie znowu jakiś Zieleniewski fabrykę otworzył itd. Nie było czegoś takiego, że banda deweloperów zmawia się, przekupuje urzędników, żeby do Krakowa dokleić na siłę drugą Nową Hutę — bo oni jeszcze za mało(?) zarobili na tych wciskanych bez ładu i składu biurowcach.

Pierwszym takim precedensem było właśnie postawienie Nowej Huty po wojnie — i to w raczej złych intencjach: aby „nasycić Kraków proletariatem”, co zresztą nie spełniło nadziei komuchów, bo proletariat nie okazał się taki znowu prokomunistyczny.

Domyślam się, że „deweloperzy” chcieliby to powtórzyć — a że chcą się nachapać, to mi tego tłumaczyć nie trzeba, bo to faktycznie jest jasne. Oni widzą tylko pieniądze. Nic innego — np. problemy generowane przez taką „dzielnicę wieżowców” — najzupełniej ich nie obchodzi, bo to już nie będą ich problemy.

10 marca, 13:21, Planista:

Źle do tego podchodzisz i siejesz dezinformacje. Tylko szczegółowo zaplanowane układy przestrzenne dają szansę na powstrzymanie patodeweloperki i zrównoważony rozwój miasta z terenami zielonymi. Bez tego czeka nas chaos.

10 marca, 13:24, Gość:

Nie ma potrzeby stawiania „Nowej Huty bis” jedynie w imię domniemanego „powstrzymywania patodeweloperki”.

Patologią jest dla mnie raczej w ogóle sam pomysł powtórzenia komunistycznego manewru z przyklejeniem całego sporego miasta do Krakowa.

10 marca, 13:37, Planista:

Układ architektoniczny Nowej Huty jest godny podziwu (zaplanowany z wizją kilkudziesięciu lat w przyszłość - tam nadal nie ma korków, są szkoły przedszkola, przychodnie itd.) Nie łącz koncepcji urbanistycznych z polityką (pomysł komunistów na zwiększenie udziału klasy robotniczej w ludności Krakowa - nawiasem mówiąc ta dzielnica najbardziej z pośród wszystkich przyczyniła się do upadku tamtego ustroju)

Ja zgadzam się, że Nowa Huta — ta jej „stara część” — jest wcale nie najgorzej zorganizowana, zwłaszcza, jak się ją porówna z pomysłem na wklejenie do Krakowa „dzielnicy wieżowców”, i to takich na 30-50 pięter, bo 10-piętrowe to byłyby za niskie, zdaniem co poniektórych tutaj.

…ale to dalej NIE CZYNI MNIE zwolennikiem pomysłu wklejania do Krakowa kolejnego miasta na ponad 250 tys, mieszkańców. Nie uważam tego za dobry pomysł — niezależnie od tego, jak by mi to zachwalano.

P
Planista
9 marca, 20:33, grzeg:

"...decyzja rady nie unieważnia samej koncepcji Nowego Miasta. Przekonuje, że prędzej czy później trzeba będzie odpowiedzieć na pytanie, jaka będzie przyszłość tej części Krakowa."

Tak, coś w tym jest. Nie bądźmy demagogami. Płaszów i Rybitwy w przyszłości muszą się zmienić. Kto nie wierzy, niech się tam przespaceruje, poogląda. Może nie tak zmienić, jak zakładał ten plan - w porządku, mogę się zgodzić. Ale nie krzyczeć, że nic itd., bo to fałsz.

9 marca, 20:36, Gość:

Pozwólmy zatem samym mieszkańcom zmieniać Kraków w sposób naturalny i niewymuszony — a nie urzędnikom pod dyktando napalonych na zysk „deweloperów”.

10 marca, 09:58, grzeg:

Przecież sam chyba dobrze wiesz, że ci tzw. "deweloperzy" to w praktyce firmy z inwestycyjnym know how i co najmniej dostępem do kapitału. Wyobrażasz sobie w tej roli mieszkańców? Nie popadajmy w naiwność.

10 marca, 10:56, Gość:

Proszę przeczytać raz jeszcze mój apel — tylko tym razem UWAŻNIE I ZE ZROZUMIENIEM.

Podpowiadam: nie, nie namawiałem do tego, żeby „ludzie budowali to tzw. 'nowe miasto', zamiast deweloperów”.

10 marca, 12:15, grzeg:

Aktywność, zaangażowanie mieszkańców, ich opinie - okay, jestem za. Ale ostatecznie, jak przychodzi do inwestycji, nie wykonają tego żadni aktywiści, nawet kierujący się najlepszą wolą, tylko prywatna profesjonalna firma. Zaś ta ostatnia MUSI kalkulować perspektywę zysku. Takiej działalności nie prowadzi się filantropijnie, to chyba jasne.

10 marca, 13:15, Gość:

Jakoś przez wieki całe ludzie dawali sobie radę bez „prywatnych profesjonalnych firm” — czyli, otwartym tekstem mówiąc, pazernych tzw. „deweloperów”. Miasto rozwijało się stopniowo i harmonijnie: tu zbudowano kamienicę, tam powstał czyjś warsztat, ówdzie znowu jakiś Zieleniewski fabrykę otworzył itd. Nie było czegoś takiego, że banda deweloperów zmawia się, przekupuje urzędników, żeby do Krakowa dokleić na siłę drugą Nową Hutę — bo oni jeszcze za mało(?) zarobili na tych wciskanych bez ładu i składu biurowcach.

Pierwszym takim precedensem było właśnie postawienie Nowej Huty po wojnie — i to w raczej złych intencjach: aby „nasycić Kraków proletariatem”, co zresztą nie spełniło nadziei komuchów, bo proletariat nie okazał się taki znowu prokomunistyczny.

Domyślam się, że „deweloperzy” chcieliby to powtórzyć — a że chcą się nachapać, to mi tego tłumaczyć nie trzeba, bo to faktycznie jest jasne. Oni widzą tylko pieniądze. Nic innego — np. problemy generowane przez taką „dzielnicę wieżowców” — najzupełniej ich nie obchodzi, bo to już nie będą ich problemy.

10 marca, 13:21, Planista:

Źle do tego podchodzisz i siejesz dezinformacje. Tylko szczegółowo zaplanowane układy przestrzenne dają szansę na powstrzymanie patodeweloperki i zrównoważony rozwój miasta z terenami zielonymi. Bez tego czeka nas chaos.

10 marca, 13:24, Gość:

Nie ma potrzeby stawiania „Nowej Huty bis” jedynie w imię domniemanego „powstrzymywania patodeweloperki”.

Patologią jest dla mnie raczej w ogóle sam pomysł powtórzenia komunistycznego manewru z przyklejeniem całego sporego miasta do Krakowa.

Układ architektoniczny Nowej Huty jest godny podziwu (zaplanowany z wizją kilkudziesięciu lat w przyszłość - tam nadal nie ma korków, są szkoły przedszkola, przychodnie itd.) Nie łącz koncepcji urbanistycznych z polityką (pomysł komunistów na zwiększenie udziału klasy robotniczej w ludności Krakowa - nawiasem mówiąc ta dzielnica najbardziej z pośród wszystkich przyczyniła się do upadku tamtego ustroju)

M
Mieszkaniec
10 marca, 13:04, Gość:

Teraz trzeba zrobić protesty na drogach dojazdowych do firm odpowiadających za niewyobrażalny smród!

Ogromny teren kombinatu czeka na rewitalizacje terenów poprzemysłowych, natomiast grupie podkrakowskich ciosków nie pasuje bo mieliby za daleko do pracy więc protestują.

10 marca, 13:17, :]:

Czyli pod twoim mieszkaniem trzeba jakąś pikietę ustawić, smrodzie jeden.

Spoko spoko, śmierdzące firmy już niedługo się wyniosą :) Mieszkańcy o to zadbają.

G
Gość
9 marca, 20:33, grzeg:

"...decyzja rady nie unieważnia samej koncepcji Nowego Miasta. Przekonuje, że prędzej czy później trzeba będzie odpowiedzieć na pytanie, jaka będzie przyszłość tej części Krakowa."

Tak, coś w tym jest. Nie bądźmy demagogami. Płaszów i Rybitwy w przyszłości muszą się zmienić. Kto nie wierzy, niech się tam przespaceruje, poogląda. Może nie tak zmienić, jak zakładał ten plan - w porządku, mogę się zgodzić. Ale nie krzyczeć, że nic itd., bo to fałsz.

9 marca, 20:36, Gość:

Pozwólmy zatem samym mieszkańcom zmieniać Kraków w sposób naturalny i niewymuszony — a nie urzędnikom pod dyktando napalonych na zysk „deweloperów”.

10 marca, 09:58, grzeg:

Przecież sam chyba dobrze wiesz, że ci tzw. "deweloperzy" to w praktyce firmy z inwestycyjnym know how i co najmniej dostępem do kapitału. Wyobrażasz sobie w tej roli mieszkańców? Nie popadajmy w naiwność.

10 marca, 10:56, Gość:

Proszę przeczytać raz jeszcze mój apel — tylko tym razem UWAŻNIE I ZE ZROZUMIENIEM.

Podpowiadam: nie, nie namawiałem do tego, żeby „ludzie budowali to tzw. 'nowe miasto', zamiast deweloperów”.

10 marca, 12:15, grzeg:

Aktywność, zaangażowanie mieszkańców, ich opinie - okay, jestem za. Ale ostatecznie, jak przychodzi do inwestycji, nie wykonają tego żadni aktywiści, nawet kierujący się najlepszą wolą, tylko prywatna profesjonalna firma. Zaś ta ostatnia MUSI kalkulować perspektywę zysku. Takiej działalności nie prowadzi się filantropijnie, to chyba jasne.

10 marca, 13:15, Gość:

Jakoś przez wieki całe ludzie dawali sobie radę bez „prywatnych profesjonalnych firm” — czyli, otwartym tekstem mówiąc, pazernych tzw. „deweloperów”. Miasto rozwijało się stopniowo i harmonijnie: tu zbudowano kamienicę, tam powstał czyjś warsztat, ówdzie znowu jakiś Zieleniewski fabrykę otworzył itd. Nie było czegoś takiego, że banda deweloperów zmawia się, przekupuje urzędników, żeby do Krakowa dokleić na siłę drugą Nową Hutę — bo oni jeszcze za mało(?) zarobili na tych wciskanych bez ładu i składu biurowcach.

Pierwszym takim precedensem było właśnie postawienie Nowej Huty po wojnie — i to w raczej złych intencjach: aby „nasycić Kraków proletariatem”, co zresztą nie spełniło nadziei komuchów, bo proletariat nie okazał się taki znowu prokomunistyczny.

Domyślam się, że „deweloperzy” chcieliby to powtórzyć — a że chcą się nachapać, to mi tego tłumaczyć nie trzeba, bo to faktycznie jest jasne. Oni widzą tylko pieniądze. Nic innego — np. problemy generowane przez taką „dzielnicę wieżowców” — najzupełniej ich nie obchodzi, bo to już nie będą ich problemy.

10 marca, 13:21, Planista:

Źle do tego podchodzisz i siejesz dezinformacje. Tylko szczegółowo zaplanowane układy przestrzenne dają szansę na powstrzymanie patodeweloperki i zrównoważony rozwój miasta z terenami zielonymi. Bez tego czeka nas chaos.

Nie ma potrzeby stawiania „Nowej Huty bis” jedynie w imię domniemanego „powstrzymywania patodeweloperki”.

Patologią jest dla mnie raczej w ogóle sam pomysł powtórzenia komunistycznego manewru z przyklejeniem całego sporego miasta do Krakowa.

P
Planista
9 marca, 20:33, grzeg:

"...decyzja rady nie unieważnia samej koncepcji Nowego Miasta. Przekonuje, że prędzej czy później trzeba będzie odpowiedzieć na pytanie, jaka będzie przyszłość tej części Krakowa."

Tak, coś w tym jest. Nie bądźmy demagogami. Płaszów i Rybitwy w przyszłości muszą się zmienić. Kto nie wierzy, niech się tam przespaceruje, poogląda. Może nie tak zmienić, jak zakładał ten plan - w porządku, mogę się zgodzić. Ale nie krzyczeć, że nic itd., bo to fałsz.

9 marca, 20:36, Gość:

Pozwólmy zatem samym mieszkańcom zmieniać Kraków w sposób naturalny i niewymuszony — a nie urzędnikom pod dyktando napalonych na zysk „deweloperów”.

10 marca, 09:58, grzeg:

Przecież sam chyba dobrze wiesz, że ci tzw. "deweloperzy" to w praktyce firmy z inwestycyjnym know how i co najmniej dostępem do kapitału. Wyobrażasz sobie w tej roli mieszkańców? Nie popadajmy w naiwność.

10 marca, 10:56, Gość:

Proszę przeczytać raz jeszcze mój apel — tylko tym razem UWAŻNIE I ZE ZROZUMIENIEM.

Podpowiadam: nie, nie namawiałem do tego, żeby „ludzie budowali to tzw. 'nowe miasto', zamiast deweloperów”.

10 marca, 12:15, grzeg:

Aktywność, zaangażowanie mieszkańców, ich opinie - okay, jestem za. Ale ostatecznie, jak przychodzi do inwestycji, nie wykonają tego żadni aktywiści, nawet kierujący się najlepszą wolą, tylko prywatna profesjonalna firma. Zaś ta ostatnia MUSI kalkulować perspektywę zysku. Takiej działalności nie prowadzi się filantropijnie, to chyba jasne.

10 marca, 13:15, Gość:

Jakoś przez wieki całe ludzie dawali sobie radę bez „prywatnych profesjonalnych firm” — czyli, otwartym tekstem mówiąc, pazernych tzw. „deweloperów”. Miasto rozwijało się stopniowo i harmonijnie: tu zbudowano kamienicę, tam powstał czyjś warsztat, ówdzie znowu jakiś Zieleniewski fabrykę otworzył itd. Nie było czegoś takiego, że banda deweloperów zmawia się, przekupuje urzędników, żeby do Krakowa dokleić na siłę drugą Nową Hutę — bo oni jeszcze za mało(?) zarobili na tych wciskanych bez ładu i składu biurowcach.

Pierwszym takim precedensem było właśnie postawienie Nowej Huty po wojnie — i to w raczej złych intencjach: aby „nasycić Kraków proletariatem”, co zresztą nie spełniło nadziei komuchów, bo proletariat nie okazał się taki znowu prokomunistyczny.

Domyślam się, że „deweloperzy” chcieliby to powtórzyć — a że chcą się nachapać, to mi tego tłumaczyć nie trzeba, bo to faktycznie jest jasne. Oni widzą tylko pieniądze. Nic innego — np. problemy generowane przez taką „dzielnicę wieżowców” — najzupełniej ich nie obchodzi, bo to już nie będą ich problemy.

Źle do tego podchodzisz i siejesz dezinformacje. Tylko szczegółowo zaplanowane układy przestrzenne dają szansę na powstrzymanie patodeweloperki i zrównoważony rozwój miasta z terenami zielonymi. Bez tego czeka nas chaos.

:]
10 marca, 13:04, Gość:

Teraz trzeba zrobić protesty na drogach dojazdowych do firm odpowiadających za niewyobrażalny smród!

Ogromny teren kombinatu czeka na rewitalizacje terenów poprzemysłowych, natomiast grupie podkrakowskich ciosków nie pasuje bo mieliby za daleko do pracy więc protestują.

Czyli pod twoim mieszkaniem trzeba jakąś pikietę ustawić, smrodzie jeden.

W
Won
Precz z sortowniami śmieci w pobliżu zabudowań!
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska