W poniedziałek po południu branżowe media, m.in. piórem będącego blisko Kubicy Roberto Chinchero obwieściły, że Polak już nie ma szans na kontrakt w Williamsie - zespole, do którego aspirował, przechodząc testy. Latem, przypomnijmy, Kubica nie zdołał wywalczyć miejsca w innym teamie Formuły 1 - Renault.
Według poniedziałkowych informacji, priorytetem dla Williamsa jest teraz Siergiej Sirotkin, który z dobrej strony pokazał się podczas listopadowego testu w Abu Zabi, a dodatkowo jego sponsor wniesie do teamu potężne pieniądze - źródła różnią się do co waluty, pisząc o dolarach, euro i funtach, ale podają tę samą kwotę: 15 milionów.
- Jest bardzo blisko - przyznał, pytany o angaż Sirotkina w Williamsie, Fin Mika Salo, reprezentujący grupę SMP Racing, za którą stoją pieniądze oligarchy Borysa Rotenberga. Salo, w poniedziałkowej wypowiedzi dla "Ilta-Sanomat", dodał jednak: - Sprawa rozstrzyga się między nim (Sirotkinem - przyp.) a Kubicą. Zobaczymy, kogo wezmą.
Nie da się ukryć, że zatrudnienie Polaka, który miał ponad sześcioletnią przerwę w prowadzeniu bolidów F1, jest obarczone dużym ryzykiem. Na skutek wypadku na początku 2011 roku Kubica ma nie w pełni sprawną prawą rękę. Ale kto wie, czy nie większym problemem - dla powrotu do rywalizacji na najwyższym poziomie - jest jego siedmioletnia przerwa w startach w wyścigach.
Owszem, po dramatycznym wypadku Polak uczestniczył w motorsporcie na najwyższym poziomie, występując w rajdowych mistrzostwach świata. Rajdy to jednak zupełnie inna dyscyplina niż wyścigi, a w tych Kubicy nie było przez siedem lat. Przez siedem lat nie brał udziału w bezpośredniej rywalizacji na torze z innymi kierowcami. Pytanie - jak teraz będzie spisywał się podczas walki koło w koło, broniąc czy atakując pozycję, przy maksymalnej koncentracji przez półtorej godziny?
Testy, które przeszedł w tym roku, nie mogły na to dać odpowiedzi, bo nie miały charakteru wyścigów. Długie przejazdy, jakie zaliczał Kubica, były sprawdzianem jego wytrzymałości, formy fizycznej, a nie zachowań typowo wyścigowych, refleksu.
Dlatego droga powrotu do F1 przez inną serię wyścigową - o której wspomina Italiaracing.net - wydaje się całkiem logiczna. Jeśli rzeczywiście w grę wchodzi DTM (Deutsche Tourenwagen Masters), to mówimy o prestiżowych wyścigach samochodów z dachem. W Formule 1 zaistniało wielu kierowców z tej serii - niedawno choćby mistrz DTM z 2015 roku Pascal Wehrlein.
Teraz pozostaje czekać na decyzję Williamsa. Kiedy nastąpi - nie wiadomo. Rosjanie z F1news.ru piszą, że może w przyszłym tygodniu, ale przyjmijmy to z rezerwą. Pewne jest tylko to, że nowy kierowca będzie partnerem dla Lance'a Strolla, 19-letniego Kanadyjczyka, którego ojciec-miliarder płaci za miejsce dla syna abstrakcyjne pieniądze - minimum 30 milionów dolarów rocznie.
Follow https://twitter.com/sportmalopolska