
Trzyletni okres hodowli nie jest jednak regułą, bo w przypadku karpia zatorskiego, cieszącego się szczególnym wzięciem cykl ten trwa dwa lata. Dzięki temu, jak tłumaczą hodowcy z Doliny Karpia, ryba jest młoda, a przez to jej mięso jest smaczniejsze. Hodowla rozpoczyna się od tarła, które odbywa się w niewielkich, porośniętych trawą stawach. Z ikry po kilku dniach wykluwają się rybki, które mają zaledwie 0,5 cm długości. Po odłowieniu trafiają do stawu bogatego w plankton. Żywią się nim, aż osiągną 2 cm. Wtedy samodzielnie zaczynają żerować na dnie zbiornika. Dostają także paszę. Zimą wszystkie ryby trafiają do stawu zbiorczego, dobrze dotlenionego. Wiosną przenoszone są do tzw. stawów towarowych. Są tam mocno dokarmiane i szybko przybierają na wadze.

W październiku podczas tzw. karpiowych żniw są odławiane i trafiają do stawów tzw. magazynów rybnych. Przepływa przez nie świeża woda - dzięki temu są „odmulone” i lepiej smakują. Karp zatorski, gdy jest gotowy do sprzedaży, waży 1,1-1,8 kg.

O wyjątkowości karpia zatorskiego, jak podkreśla Franciszek Sałaciak, hodowca i zarazem prezes Stowarzyszenia Dolina Karpia decyduje nie tylko cykl hodowli, ale również warunki. Stawy na Zatorszczyźnie zasilane są czystą górską wodą ze Skawy, a do tego starannie dobierany jest pokarm, którego podstawą jest pasza ze zbóż z lokalnych gospodarstw, znajdujących się na obszarze objętym programem Natura 2000.

Sebastian "Szromu" Schrom, znany oświęcimski mistrz kuchni, co do ryby na wigilijnym stole jest tradycjonalistą. Według niego, najlepszy na tę okazję jest karp. Jest to ryba stosunkowo tłusta, ale to właśnie według Sebastiana Schroma jest jej zaletą, bo tłuszcz jest nośnikiem smaku. Jeśli więc ktoś uważa się za smakosza, to obowiązkowo na jego stole powinien znaleźć się karp. Mistrz kuchni przyznaje, że jego przyrządzenie jest czasochłonne, ale przekonuje, że warto i podsuwa kilka swoich rad.