Tyszanie czterokrotnie obejmowali prowadzenie i gospodarze tyle samo razy doprowadzali do wyrównania. Do gry wrócił już po trzech meczach kary Filip Drzewiecki i zajął miejsce w pierwszym ataku.
Bramkami „sypnęło” w ostatnich 4 minutach I tercji. Konto bramkowe otworzył Kogut strzałem z nadgarstka spod linii niebieskiej pokonując Łubę. Wkrótce wyrównał strzałem z bliska Svec. 13 s później goście szybko rozegrali akcję, sam na sam z bramkarzem znalazł się Witecki i znów objęli prowadzenie. Minęła minuta i 11 s, a Csamango znalazł sposób na Murraya (wcześniej strzelał Noworyta, a golkiper odbił krążek). Gra uspokoiła się w II tercji, ale strzałem z bliska w zamieszaniu trzeciego gola dla gości zdobył Cichy. „Pasy” jeszcze raz się podniosły, wykorzystując grę w przewadze – Kamiński pokonał Murraya. Po chwili zmienił go Lewartowski.
W III tercji tyszanie wykorzystali grę w przewadze, strzałem spod linii niebieskiej popisał się Bryk, a Bagiński zmienił tor lotu krążka. Krakowianie zerwali się jeszcze do ataków, szansę na wyrównanie miał m.in. Drzewiecki, ale chybił. W końcówce krakowianie dwukrotnie grali w przewadze, nawet 6 na 3 (po wycofaniu bramkarza) i na 18 s przed końcem doprowadzili do remisu! W dogrywce krakowianie grali 4 na 3 przez pewien czas, ale nie wykorzystali przewagi. W ostatnich sekundach uratował ich Łuba. W serii karnych krakowianie byli lepsi, wygrywając 3:1.
Comarch Cracovia – GKS Tychy 5:4 po karnych (2:2, 1:1, 1:1, d. 0:0), karne 3:2
Bramki: 0:1 Kotlorz (Kogut, Galant) 16, 1:1 Svec (Domogała) 19, 1:2 Witecki (Galant, Górny) 19, 2:2 Camango (Vachovec, Noworyta) 20, 2:3 Cichy (Szczechura, Klimienko) 29, 3:3 Kamiński (Rompkowski, Bepierszcz) 33, 3:4 Bagiński (Bryk, Michnow) 48, 4:4 Kruczek (Rompkowski) 60.
Cracovia: Łuba – Kruczek, Sordon, Drzewiecki, Svec, Domogała – Rompkowski, Noworyta, Bepierszcz, Vachovec, Csamango – Musioł, Szurowski, Kamiński, Zygmunt, Brynkus - Gajor, Kamieniew, Kisielewski, Dziurdzia, Sztwiertnia.
Sędziował: Mariusz Smura (Katowice). Kary: 16 – 10 min. Widzów: 850.