We wtorek jednak, w przeciwieństwie do poniedziałkowego spotkania, gospodarze wykazali się skutecznością w ostatnich minutach, zapewniając sobie awans do półfinału play off.
Ale wcześniej trzeba było wykazać się mocnymi nerwami, bo gdańscy hokeiści ambitnie walczyli na całej tafli i bywały chwile, że "Pasy" miały kłopoty z wyjściem z własnej tercji. Na szczęście wczoraj znacznie lepiej zagrały w obronie, a co równie ważne, świetnie spisywał się Rafał Radziszewski, który tym razem nie popełnił żadnego błędu.
Prezentował je od samego początku. Poczynając od obrony w 3 min groźnego strzału Jana Stebera, czy dwukrotnie w 23 min, radząc sobie z uderzeniami Arona Chmielewskiego. Albo chwilę później powstrzymując Wojciecha Jankowskiego. I tak radził sobie "Radzik" do końca, a musiał jeszcze nieraz interweniować.
Jednak nie tylko on przesądził o promocji do następnej fazy mistrzostw. Sporo sił włożyli we wczorajsze zwycięstwo inni zawodnicy, którzy musieli zdecydowanie walczyć ze Stoczniowcem. Mimo twardej postawy gości sytuacji strzeleckich im nie brakowało, ale bardzo dobrze grał Przemysław Odrobny, który już w pierwszej akcji meczu - groźnie uderzał Michał Radwański - pokazał, że trudno będzie go pokonać.
Potwierdził to niejednokrotnie, czy to w 18 min - starał się go zaskoczyć Sebastian Biela, dokładając kij do strzału Leszka Laszkiewicza - czy choćby Michał Piotrowski w 20 min uderzając krążek tuż sprzed bramki.
Taki stan trwał do 52 min. "Pasy" grały wtedy w osłabieniu. Najpierw Roman Skutchan trafił w poprzeczkę, ale gospodarzom udało się błyskawicznie wyjść z atakiem - w ogóle było to spotkanie toczone w szybkim tempie - Grzegorz Pasiut dograł do Piotrowskiego, a ten celnie uderzył.
Nie zraziło to zawodników Stoczniowca - od razu ta drużyna wzięła czas - ale nie dali rady osłabionym gospodarzom. Za to po przeciwnej stronie lodowiska kilka razy zaiskrzyło pod bramką Odrobnego. W 58 min bramkarz gdańszczan popełnił jedyny rażący błąd we wtorek. Radwański wyjechał spoza bramki, posyłając krążek pomiędzy parkanami do siatki gości. Po tym golu wszystko było już przesądzone i wiadomo było, że Cracovia nie musi jechać nad morze.
Andrzej Słowakiewicz. - Tanio skóry nie sprzedaliśmy, chociaż mamy młody zespół. Cieszę się z postawy, jaką zaprezentował w tych spotkaniach, bo mało który zespół, przyjeżdżając do Krakowa, zdobywa w nim pięć bramek, a my bardzo wysoko zawiesiliśmy gospodarzom poprzeczkę. Zwłaszcza w tym drugim spotkaniu, które zagraliśmy znacznie lepiej niż wcześniejsze.
Rudolf Rohaczek. - Przełomowym momentem tego spotkania była sytuacja, w której Skutchan trafił w poprzeczkę, a my od razu wyprowadziliśmy kontrę, zapoczątkowaną przez Pasiuta. Jestem zadowolony z gry swej drużyny, bo Stoczniowiec rzeczywiście spisał się bardzo dobrze, szczególnie w defensywie. Z tej przyczyny były to zacięte spotkania, a zwłaszcza rewanż.
Comarch Cracovia - Energa Stoczniowiec Gdańsk 2:0 (0:0, 0:0, 2:0)
Bramki: 1:0 - Piotrowski (Pasiut, w osłabieniu) 51:31, 2:0 - Radwański 57:07.
Kary: 6 - 12.
Widzów: 1200.
Stan play off: 3:0 i awans Cracovii.
Sędziowali: Rokicki (Nowy Targ) oraz Smura i Kubiszewski (Katowice).
Cracovia: Radziszewski - Csorich, Bondarevs, D. Laszkiewicz, Biela, L. Laszkiewicz - Dulęba, Dudas, Łopuski, Musial, Radwański - Wajda, Kłys, Drzewiecki, Pasiut, Piotrowski - Rutkowski, Słaboń, Witowski. Trener: Rudolf Rohaczek.
Stoczniowiec: Odrobny - Kostecki, B. Wróbel, Skutchan, Rzeszutko, Steber - Mateusz Rompkowski, Skrzypkowski, Chmielewski, Ziółkowski, Vitek - Maj, Smeja, Jankowski, Strużyk, Furo. Trener: Andrzej Słowakiewicz.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?