Specjaliści biją na alarm: to już jest epidemia. Jeszcze piętnaście lat temu wśród młodzieży było o 35 procent mniej alergików. Ogromny wpływ na tę sytuację ma coraz większe zanieczyszczenie powietrza. Ci uczniowie, którzy mieszkają niedaleko traktów komunikacyjnych, częściej chorują na astmę oskrzelową i alergiczny nieżyt nosa w porównaniu do dzieci z innych punktów miasta. Młodzież bywa też uczulona na mieszanki zapachowe, parafenylenodiaminę, metale - nikiel, kobalt, chrom. To wszystko substancje, z którymi mamy styczność na co dzień w odświeżaczach powietrza, farbach do włosów, do tatuaży, w kosmetykach i w zanieczyszczonym środowisku.
Profesor Ewa Czarnobilska, autorka badań, podkreśla, że alergolodzy mają ograniczone pole działania, bo wciąż brakuje narzędzi, które wykryłyby, na jaką substancję pacjent jest uczulony.
- Nie chodzi nam o to, żeby pacjent przez całe życie zażywał leki, które tylko zniosą objawy. Trzeba znaleźć przyczynę alergii. Dzięki temu będziemy wiedzieć m.in., jakiego kremu nie powinniśmy stosować, żeby uniknąć reakcji - tłumaczy prof. Ewa Czarnobliska. - Dziś ogromnym problemem jest to, że połowa młodych ludzi jest źle zdiagnozowana, a co za tym idzie, nieprawidłowo leczona - dodaje .