https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Miód z pasieki Politechniki Krakowskiej jest tak zdrowy, że mogą go jeść niemowlęta. Właśnie odbyło się pierwsze miodobranie

Marcin Banasik
Wideo
od 12 lat
W otoczeniu zabytkowych ceglastych budynków, tuż przy barwnej łące kwietnej, pojawiła się pasieka. Na terenie kampusu Politechniki Krakowskiej przy ul. Warszawskiej w trzech ulach zamieszkało ok. 120 tys. pszczół. Początek lata przyniósł pierwsze uczelniane miodobranie. Jak przystało na uczelnię, pasieka na PK to projekt posiadający również aspekt naukowy. Powstający w niej miód jest m.in. wykorzystywany do przeprowadzania badań związanych z oznaczaniem zawartości dioksyn. Pierwsze takie badania w akredytowanym Laboratorium Analiz Śladowych PK już się odbyły.

Sielskie... miasto

Ze słowem pasieka często kojarzony jest sielski, wiejski krajobraz, a tymczasem miasta też mogą stanowić dobre miejsce do życia dla pszczół. Miejskie rośliny są źródłem pożywienia i oferują różnorodny nektar oraz pyłek przez długi okres kwitnienia. Niejednokrotnie są nawet bardziej zróżnicowane ekologicznie niż środowiska wiejskie.

- Doskonałym zapleczem pokarmowym dla pszczół jest teren Politechniki Krakowskiej oraz jej najbliższa okolica. Owady mogą pozyskiwać nektar z miododajnych drzew czy kwiatów znajdujących się nie tylko na PK, ale i w Parku Kleparskim, Parku Jalu Kurka, Plantach lub w przyklasztornych ogrodach. – Plusem jest to, że w mieście praktycznie nie ma pestycydów i środków ochrony roślin, powszechnie stosowanych poza miastem i bardzo niebezpiecznych dla pszczół, a w szczególności dla czerwiu, czyli larw pszczelich – mówi Mateusz Hyży, specjalista firmy Miasto Pszczół, wspierającej prowadzenie politechnicznej pasieki.

"Pszczoły są niczym biofiltr"

Pszczoły w miastach obecne są od dawna. Ule stawiane były na terenach przyklasztornych, w ogródkach działkowych czy na posesjach osób mieszkający w domach jednorodzinnych. Mimo to jedną z obaw, które rodzą się w związku z obecnością pasiek w mieście jest kwestia zanieczyszczenia miodu metalami ciężkimi.

- Warto jednak podkreślić - za badaniami m.in. polskich naukowców - że pszczoły są niczym biofiltr, który zapobiega przenikaniu niepożądanych substancji do miodu*. Nad jakością politechnicznego miodu czuwają także naukowcy z Laboratorium Analiz Śladowych im. prof. Adama Grochowalskiego Wydziału Inżynierii i Technologii Chemicznej. Akredytowana jednostka badawcza specjalizuje się w oznaczaniu zawartości dioksyn i furanów oraz dioksynopodobnych bifenyli i niedioksynopodobnych bifenyli w produktach spożywczych, przemysłowych, próbkach środowiskowych i biologicznych. – Oznaczanie dioksyn w miodzie może być dobrym wskaźnikiem jakości powietrza w okolicy zbierania pyłków przez pszczoły, zwłaszcza w procesie długotrwałego monitorowania miodu ­– mówi dr inż. Anna Maślanka z Laboratorium Analiz Śladowych im. prof. Grochowalskiego.

Miód już po badaniach

Miód z pierwszego zbioru z politechnicznej pasieki przeszedł już badania w akredytowanym Laboratorium Analiz Śladowych.

– Uzyskane przez nas wyniki świadczą o bardzo niskiej zawartości polichlorowanych dibenzodioksyn oraz polichlorowanych dibenzofuranów, tzw. DIOKSYN oraz polichlorowanych bifenyli, tzw. PCB w przebadanej próbce miodu. I choć nie ma norm dopuszczalnych zawartości dioksyn w miodach, możemy wynik porównać do żywności dla niemowląt, dla której normy są najbardziej wymagające. Uzyskany przez nas wynik dla miodu wynosi 0,011 pg/g WHO-PCDD/Fs -TEQ (dioksyny), a zawartość dopuszczalna dla żywności dla niemowląt wynosi 0,1 pg/g WHO-PCDD/Fs -TEQ (dioksyny). Więc – gdyby w chemii analitycznej istniało takie pojęcie – można by powiedzieć, że zbadany przez nas miód nie zawiera dioksyn – wyjaśnia dr inż. Anna Maślanka z Laboratorium Analiz Śladowych im. prof. Grochowalskiego.

Planowane są kolejne badania próbek miodu, tak, by monitorować produkt w dłuższej perspektywie czasowej, a na tej podstawie formułować hipotezy do dalszych naukowych analiz.

Miejskie łąki kwietne

Pasieki w miastach zwykle są małe (żyje w nich kilka pszczelich rodzin) i dzięki temu są one bardzo zadbane. Jak podkreśla Mateusz Hyży.

– Ze względu na swoje umiejscowienie pasieki te są „na świeczniku” i opiekujący się nimi pszczelarz musi dbać o odpowiedni poziom pokarmu, zdrowotność pszczół, regularną wymianę matki pszczelej oraz prawidłową strukturę w ulu. Przy zakładaniu pasiek w miastach trzeba zapewnić też przyjazną koegzystencję miejskich pszczół z innymi gatunkami zapylającymi, np. z pszczołami dzikimi. Zminimalizować skutki konkurencji z dziko żyjącymi zapylaczami można poprzez wzbogacanie środowiska o nowe źródła pyłku i nektaru, tworzenie pomocy gniazdowych stanowiących siedliska dla dzikich zapylaczy oraz troskę o to, by nie dopuścić do przepszczelenia. Dobrym działaniem jest chociażby sianie miejskich łąk kwietnych, by zwiększyć bazę pożytkową dla owadów. Na terenie Politechniki Krakowskiej rosną dwie takie łąki. Bioróżnorodność wspierają także różne akcje wspierające środowisko naturalne w najbliższym otoczeniu uczelni, jak np. „Posadź z nami wiosnę tej jesieni”. Na kampusie przy ul. Warszawskiej znajduje się także „glebarium” stanowiące ekologiczny dom dla niezliczonej masy mikroorganizmów i schronienie dla owadów, w tym również dla dzikich zapylaczy (więcej o glebarium: „Pierwsze glebarium na Politechnice Krakowskiej – studenci stworzyli cenną przyrodniczo przestrzeń w centrum miasta”). W tworzeniu pasiek miejskich liczy się rozwaga i zachowanie różnorodności biologicznej w środowisku. Na terenie Krakowa kwestię tę reguluje uchwała Rady Miasta. Dzięki temu istnieje kontrola nad ilością pasiek na danym obszarze.Trzy grantowo-niebieskie ule. W tle ceglaste budynki Politechniki Krakowskiej. Obok łąka kwietna - mówi Mateusz Hyży.

Ule, które pojawiły się na Politechnice Krakowskiej wykonane są z drewna, a nie z tworzywa sztucznego. Zapewniają więc lepszą wymianę powietrza i wentylację. W takich warunkach na PK zamieszkały pszczoły gatunku Krainka, który cechuje łagodność i zdolność do szybkiej adaptacji środowiskowej. Doskonale nadają się więc do życia w środowisku miejskim. Jak wyjaśnia Mateusz Hyży z Miasta Pszczół.

– W jednym ulu w okresie lata, a więc największej intensywności pszczelej „mieszka” od 30 do 50-60 tys. pszczół. Wielkość rodzin zależy od kondycji rodziny i warunków pogodowych w danym sezonie. W trzech ulach na PK jest ok. 120 tys. pszczół. Obok pasieki, która stanęła w środku łąki kwietnej w pobliżu budynku Wydziału Inżynierii Środowiska i Energetyki, pojawiły się tabliczki ostrzegawcze informujące o konieczności zachowania ostrożności, by nie narazić się na przypadkowe użądlenie. Przy czym trzeba podkreślić, że pszczoły po użądleniu giną, więc atakują tylko w ostateczności. Robią to głównie w odruchu obronnym, dlatego nie należy zbliżać się do ula, potrząsać nim czy zaglądać do środka, a także agresywnie odganiać latających owadów. Pszczoły w naszym środowisku obecne są również wówczas, gdy najbliższa pasieka znajduje się kilka kilometrów dalej, bo w poszukiwaniu nektaru przemierzają spore odległości. W związku z tym na ewentualne użądlenia należy być przygotowanym i znać sposoby działania adekwatne do reakcji naszego organizmu. Osoby, które zostały ukąszone przez pszczoły na terenie PK mogą także skorzystać z fachowej pomocy w przychodni znajdującej się w jednym z uczelnianych budynków (szczegółowe informacje znajdują się na zamieszczonych w pobliżu uli tabliczkach) - dodaje Mateusz Hyży.

Po co są strefy czystego transportu?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska