Malarz, zapalony wędkarz i romantyk, który po latach wraca do swojej wielkiej miłości, a jednocześnie wybitny pisarz skazany na życie w Neapolu, gdzie jego nazwisko długo stanowiło temat tabu. Z okazji przypadającej w tym roku 90. rocznicy urodzin Gustawa Herlinga-Grudzińskiego nakładem Wydawnictwa Literackiego ukażą się "Dzieła zebrane", 12-tomowa seria tekstów autora "Innego świata" i "Dziennika pisanego nocą".
Złożą się na nią zarówno znane dzieła wybitnego pisarza, jak i wywiady, pisma włoskie i jego wczesna publicystyka. Jako ostatnia część cyklu wydane zostaną teksty do tej pory niepublikowane, osobista korespondencja twórcy i jego prywatne zdjęcia. Także "Inny świat", uzupełniony o notatki i przekreślenia Herlinga, różnić się będzie od wersji znanej czytelnikom.
Nad spuścizną, jaką pozostawił po sobie pisarz, od lat pracuje w Neapolu jego córka Marta Herling. - Ojciec miał ogromną bibliotekę. Wszystko było w niej zawsze idealnie uporządkowane, jednak wiele tekstów zmagazynowanych zostało w olbrzymich pudłach, jakie znajdowały się w archiwum taty. Wszystko trzeba było usystematyzować - mówi.
Przeglądanie tych materiałów przyniosło sporo literackich odkryć. Jednym z nich jest niedawno opublikowane opowiadanie "Wiek biblijny i śmierć". Relacjonując swój wyjazd w rejon Abruzzi, skąd pochodzi rodzina żony pisarza Lidia Croce, Herling opowiada o włoskim faszyzmie w latach 30. Bohaterem tekstu jest 130-letni mężczyzna, który nie może umrzeć.
Opowiadanie uzupełniają liczne fotografie z archiwum pisarza w Neapolu, w którym od 1955 roku zamieszkał na stałe, bynajmniej nie skuszony urokami włoskiego miasta. Przeciwnie.
Czuł się we Włoszech osamotniony. Tam jednak znalazł miłość swojego życia, córkę włoskiego filozofa, Benedetto Crocego Lidię. - Podczas pierwszego pobytu w Neapolu ojciec zachorował na tyfus. Odwiedzał go wtedy pewien młody ksiądz. Pewnego dnia powiedział mu, że nieopodal na wzgórzu mieszka znany z antyfaszystowskich poglądów filozof. Zaproponował, że sam go do niego zaprowadzi - opowiada córka pisarza.
- Mój dziadek przyjął go bardzo gościnnie. Opowiedział mu o swoich wrażeniach po przeczytaniu "Innego świata". Na koniec dziadek dodał jeszcze, że jedna z jego córek, Lidia, uczy się rosyjskiego. Zapytał, czy ojciec zgodziłby się udzielać jej lekcji. Tata przystał na tę propozycję i tak po raz pierwszy zobaczył moją matkę. Zanim zdążyli się dobrze poznać, ojciec musiał iść na front - mówi Marta Herling, dodając, że długo jeszcze ojciec pisał do matki listy.
Aż pewnego dnia dowiedziała się, że się ożenił. Nie chciała utrzymywać z nim kontaktów. Spotkali się kilka lat później w Monachium, gdzie Herling pracował akurat dla Radia Wolna Europa.
- Ojciec poprosił mamę, żeby dała mu jeszcze jedną szansę. Zgodziła się, ale pod warunkiem że zamieszkają w Neapolu. Nie chciała, żeby obydwoje byli wygnańcami. Tata posłuchał jej, ale nie czuł się we Włoszech szczęśliwy. Był zupełnie nieznany jako pisarz, a jego "Inny świat" był bojkotowany - mówi córka pisarza.
- Neapol jest miastem cudownie pięknym, ale strasznie trudnym do życia dla kogoś, kto nie jest neapolitańczykiem. On nim nie był i nie chciał być. Był tu persona non grata. Nikt nie chciał tam nawet zauważyć, że w Neapolu mieszka wielki pisarz - dodaje Józef Opalski, przyjaciel Gustawa Herlinga-Grudzińskiego i jego rodziny.
Jednak nie chodziło tylko o to. Często powtarzał, że nie może realizować tam swoich pasji, tzn. zbierać grzybów czy wędkować.
- Wielokrotnie narzekal, że we Włoszech ryby są inne, inaczej biorą - opowiada córka pisarza. - Pewnego razu ojciec wywołał prawdziwy skandal obyczajowy, mówiąc, że polskie ryby są zdecydowanie smaczniejsze niż włoskie. Z czasem jednak przekonał się do nich. Pokochał zwłaszcza Morze Śródziemne. Uwielbiał uwieczniać nadmorskie pejzaże na swoich płótnach. Często urządzał sobie podróże po Włoszech, by malować, ciągle jednak skrycie tęsknił za Polską - zdradza Marta Herling.