Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cracovia. Kamil Pestka: Cieszę się, że znam selekcjonera, ale na reprezentację muszę zasłużyć

Jacek Żukowski
Jacek Żukowski
Kamil Pestka w tym sezonie zagrał w 16 meczach w ekstraklasie
Kamil Pestka w tym sezonie zagrał w 16 meczach w ekstraklasie Andrzej Banaś
Kamil Pestka jest jednym z trzech piłkarzy Cracovii, którzy mieli okazję współpracować z nowym selekcjonerem reprezentacji Polski (są jeszcze Karol Niemczycki i Sylwester Lusiusz). Było to w kadrze młodzieżowej.

Jak pan przyjął wybór trenera Czesława Michniewicza na selekcjonera reprezentacji Polski?

Współpracowałem z trenerem w młodzieżowej reprezentacji Polski, więc ucieszyłem się. Po prostu tak po ludzku, trenera znam i tyle.

Jak pan wspomina współpracę z nim?

Mówiłem już to wielokrotnie – bardzo dobrze. Same wyniki świadczyły o nim. Wiele osiągnął, wszystko bardzo dobrze funkcjonowało. Trener znalazł idealny pomysł na kadrę i to działało. Szkoleniowiec jest perfekcjonistą jeśli chodzi o sprawy taktyczne, byliśmy w tym względzie idealnie przygotowani pod przeciwnika. Tym wygrywaliśmy mecze, nawet z teoretycznie silniejszymi zespołami. Tym się wyróżnialiśmy. Oczywiście pod względem piłkarskim też wyglądaliśmy dobrze, bo sama taktyka nie załatwi meczu, ale dzięki niej nadrabialiśmy dużo.

Najlepsze pańskie wspomnienie ze wspólnej pracy z trenerem?

Młodzieżowe mistrzostwa Europy we Włoszech, szczególnie dwa pierwsze mecze, w których był ten wygrany z gospodarzami oraz mecze barażowe z Portugalią. Ale głównie ten mecz z Włochami, przy pełnym stadionie i to nasze zwycięstwo.

A jakim człowiekiem jest Czesław Michniewicz?
Bardzo dobry człowiek, na zgrupowaniach panowała dobra atmosfera, trener umiał o to zadbać. Gdy miał jakieś uwagi, potrafił je przekazać w odpowiedni sposób. Zawsze można było z nim porozmawiać. Lubił żartować.

Na przykład?
Kiedyś przed meczem zjadłem dużo tatara wołowego i później przylgnęła do mnie ksywka „tatar wołowy”. Dla nas było to śmieszne, może ludzie z zewnątrz tego tak nie czują. W ogóle trener lubił wprowadzić trochę śmiechu do drużyny przez drobne uszczypliwości, ale to było pozytywne. Opowiadał nieraz ciekawe historie ze swojego życia.

Patrząc z pańskiego punktu widzenia i potencjalnej gry w reprezentacji Polski to dobrze, że selekcjonerem został ktoś, kogo pan zna, a zwłaszcza, że on pana ceni.

To jest duży plus, że jest to trener, z którym kiedyś pracowałem. Ale trzeba udowodnić, że zasługuje się na miejsce w reprezentacji, zasłużyć na to.

W ostatnich dniach pojawiła się dla pana propozycja z włoskiego Frosinone Calcio. Do transferu jednak nie doszło, dlaczego?

Oferta pojawiła się, ale Cracovia nie zaakceptowała warunków, które przedstawiło Frosinone, poza tym było mało czasu, by coś zrobić. Nie jestem rozczarowany, w Cracovii mam jeszcze trochę do zrobienia. Wszystko wróci w swoim czasie. Podczas zgrupowania w Turcji doszły mnie słuchy, że Włosi się mną interesują, temat pojawił się nagle. Nie było tak, że wiedziałem, że obserwują mnie od dłuższego czasu, nagle przeszli do konkretów.

Widać, że liga włoska nie jest panu pisana, bo jeszcze przed pańską kontuzją też Włosi się panem interesowali, zabiegało o pana Crotone i nic z tego nie wyszło… Może więc trafi pan do innej ligi?

Zobaczymy, co się urodzi. Może więc te wszystkie zbiegi okoliczności okażą się pozytywne. Może do trzech razy sztuka?

Interesowały się panem wcześniej też inne kluby, choćby Valencia. Czuje pan, że to ostatnia runda w Polsce?

Zobaczymy, nie chcę mówić. Wyjazd do dobrego klubu to moje marzenie, ale nie chcę się „podpalać”, bo to nie ma sensu. Trzeba grać regularnie w Cracovii i robić swoje.

Wreszcie miał pan pełne przygotowania do rundy z zespołem.

Tak, latem miałem indywidualne, od dłuższego czasu więc to było pełne przygotowania z zespołem. Wszystko jest OK. Jesienią wszedłem do gry na bardzo dużej świeżości, czułem się bardzo dobrze, pod koniec rundy trochę już odczuwałem zmęczenie i brak odpoczynku. Miałem problem ze stawem skokowym, miało się skończyć po trzech-czterech miesiącach, ale to nie była jedna kontuzja, pojawiły się komplikacje i nie grałem przez rok.

Najważniejsze, że już pan gra. Przyszedł nowy trener, zmieniła się taktyka. Gracie teraz trójką środkowych obrońców i dwoma wahadłowymi. Pan jest lewym obrońcą, gdzie pan się lepiej czuje?

Przed przerwą zimową występowałem głównie na wahadle, a w sparingach w Turcji w trójce środkowych obrońców. W sumie te dwie pozycje są dla mnie OK. Może docelowo bardziej pasowałbym do trójki, ale obie pozycje są dla mnie dobre. Z bieganiem nie mam problemów, ale jak powtarzam, bardziej pasuję do trójki, jestem takim „fałszywym” lewym obrońcą, który może się podłączyć do akcji.

Cracovia jest drużyną środka tabeli. Jak pan sądzi, na koniec sezonu nadal będzie drużyną środka, czy może coś więcej was czeka?

Mam nadzieję, że będziemy wyżej. Pierwsze mecze rundy wiosennej będą bardzo ważne w tym kontekście. Zaczęliśmy z Lechem, bardzo silną drużyną (padł remis 3:3, Pestka był w tym meczu rezerwowym - przyp.). Jesienią potrafiliśmy wygrać z Rakowem oraz z Legią, która była w kryzysie, ale Legia to zawsze Legia. Potrafimy więc grać, szczególnie u siebie. Potem czeka nas Lechia. Szansa na coś więcej jest zawsze, chodzi o to, by sobie stawiać cele.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska