Jeżeli coś Cię denerwuje lub przeszkadza w Twoim mieście, daj nam znać! Dziennikarze "Gazety Krakowskiej" zajmą się problemem! Czekamy też na Twoje opinie, uwagi a także zdjęcia i wideo - pisz e-maila na adres [email protected], dzwoń - tel. 12 6 888 301. Do Twojej dyspozycji jest też profil "Gazety Krakowskiej" na Facebooku.
- Urzędnicy nie zrobili nic, aby uchronić nas przed katastrofą. Mamy dwoje dzieci, w tym jedno roczne. Nie wyobrażam sobie sytuacji, gdy dziecko zachoruje i trzeba będzie wezwać karetkę. Ona przecież do nas nie dojedzie - wścieka się Rafał Ciura. Początek kuriozalnej sprawy sięga 2006 roku, gdy pan Rafał dostał pozwolenie na budowę domu przy ul. ks. Bulandy, do którego dojazd wskazano drogą gminną nr 101. Nie spodziewał się problemów, bo od dawna mieszkają tam teściowie i brat jego żony. Sielankę zburzył konflikt sąsiedzki.
- Konflikt zaczął się, gdy rozpoczęli budowę. Jeździli po naszym, dlatego postanowiliśmy walczyć o swoje w sądzie. Nikt się nas nie pytał o zgodę, nikt z nami nie chciał rozmawiać - mówi Maria Janicka. Starsza pani była przekonana, że droga 101 nie jest gminna, lecz jej rodziny. - Z dziada pradziada tak było. Wszystko jest zapisane w księgach wieczystych. Nawet raz burmistrz zapewniał nas, że możemy sobie róże zasadzić na drodze - twierdzi. Zamiast życia usłanego różami był jednak sądowy spór, który samorząd ostatnio przegrał. Pani Maria drżącym głosem przypomina, jak dużo zdrowia kosztowała ją walka o swoje. Jeszcze więcej nerwów niż ona stracili pan Rafał i jego rodzina. - Po co urząd wydał nam pozwolenie na budowę, skoro nie było wiadomo, czy droga, aby na pewno jest gminna? To przez urzędników mamy kłopoty. Więc niech teraz urzędnicy, którzy wydawali te decyzje, odpowiedzą za to - nie kryje żalu Rafał Ciura.
Burmistrz Czchowa Marek Chudoba nie chciał rozmawiać o sprawie przez telefon. Powiedział, że tak samo jest w przypadku 80 procent dróg w gminie i tego typu problem dotyczy nie tylko Czchowa, ale i innych samorządów. Gmin nie stać na uregulowanie stanu prawnego dróg. Według burmistrza takie sprawy będą się powtarzać, dopóki nie powstanie odpowiednia ustawa. Marek Chudoba zapowiada jednak, że podejmie w tej sprawie odpowiednie działania. - Nie wiem, czy im zakażemy przejazdu. Mają pole, które prowadzi do samej drogi głównej. Mogą sobie na nim poprowadzić własną drogę dojazdową - mówi Maria Janicka.
Niebieskie kozy i owce z napisami "MO" I "JP" [ZDJĘCIA]
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!