https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Cztery scenariusze przyczyn katastrofy pod Smoleńskiem

Łukasz Cieśla
Błąd pilota, złe warunki atmosferyczne, złamanie procedur czy usterka maszyny - to cztery najczęściej wymieniane przyczyny katastrofy samolotu pod Smoleńskiem. Każdą z nich będą badać polscy prokuratorzy wojskowi, którzy w sobotę polecieli na miejsce katastrofy pod Smoleńskiem.

- Nasi prokuratorzy biorą udział w czynnościach prowadzonych na miejscu tragedii, a jeden z nas będzie w Moskwie uczestniczył w identyfikacji zwłok - mówił płk Krzysztof Parulski, szef Naczelnej Prokuratury Wojskowej.

Pod Smoleńsk ma dotrzeć także płk Waldemar Praszczyk, prokurator z wieloletnim doświadczeniem w wyjaśnianiu katastrof lotniczych. Zajmował się m.in. ustaleniem przyczyn rozbicia się wojskowej casy pod Mirosławcem dwa lata temu. Tamta katastrofa jest często przypominana w związku z tragedią spod Smoleńska. Przypomnijmy, że wówczas zginął kwiat polskiego lotnictwa.

- Po tamtej tragedii wiele mówiło się o tym, że najważniejsze osoby nie powinny lecieć jednym samolotem. Obawiam się, że nie wyciągnięto wniosków z tamtej katastrofy - mówi jeden z wysokich rangą żołnierzy.

Sprawa casy i prezydenckiego samolotu ma jeszcze jedną analogię. Obie maszyny miały kłopoty przed lądowaniem i rozbiły się tuż obok pasa startowego. Choć śledztwo dotyczące casy jeszcze trwa, to oficjalnie wskazuje się na błędy w technice pilotażu. Utratę siły nośnej przez samolot.

Niewykluczone, że podobny błąd pilota wpłynął na katastrofę pod Smoleńskiem. Eksperci podkreślają, że manewry wykonywane przez pilota prezydenckiego samolotu były bardzo ryzykowne. Tupolew mógł wykonać zbyt gwałtowny skręt podczas podejścia do lądowania. Wiadomo, że leciał zbyt nisko. W efekcie prawdopodobnie utracił siłę nośną i spadł na ziemię. Fachowcy mówią w takich sytuacjach, że samolot "przepadł" - utrata siły nośnej oznacza, że maszyna spada w dół niczym kamień. Zwiększanie obrotów silnika w takiej sytuacji niewiele daje.

Polscy eksperci zwracają uwagę na zachowanie pilota prezydenckiego tupolewa. - Z informacji, które posiadam, wynika, że popełnił błąd - twierdzi Piotr Laskowski, niezależny ekspert lotniczy, były publicysta "Polski Zbrojnej". - Ocena sytuacji zawsze zależy od pilota. Czterokrotne podchodzenie do lądowania, w trudnych warunkach atmosferycznych, wskazuje, że granice zdrowego rozsądku zostały przekroczone.

Laskowski twierdzi, że piloci często niechętnie podchodzą do konieczności lądowania na innym lotnisku. Wiąże się to z nieoczekiwanymi komplikacjami. Czasami też chcą pokazać, że ich umiejętności są tak duże, iż poradzą sobie z posadzeniem maszyny na płycie lotniska.

- Przed laty w Powidzu doświadczony pilot, lecąc ze swoim uczniem na Su-22, próbował wylądować na macierzystym lotnisku. Pogoda jednak była kiepska, nad pasem startowym unosiła się mgła. W efekcie światła hangarów pomylił ze światłami pasa startowego. Obaj zginęli - wspomina Laskowski.

I tu dochodzimy do drugiej możliwej przyczyny wypadku. Mogło nią być zignorowanie przez pilota zaleceń obsługi lotniska w Smoleńsku. Ze źródeł rosyjskich wynika, że kontrolerzy lotu sugerowali Polakom udanie się do innego portu lotniczego. Powodem była słaba widoczność. Polscy piloci nadal jednak krążyli nad płytą lotniska i mieli nie stosować się do poleceń obsługi naziemnej. Rosyjski publicysta Michaił Leontiew, powołując się na informacje zawarte w czarnych skrzynkach, wczoraj mówił otwarcie, że pilot otrzymał rozkaz lądowania. Polecenie miało paść z ust prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Opinii tej nie potwierdzają oficjalne źródła rosyjskie.

Kluczowa w weryfikacji informacji rosyjskiego publicysty będzie analiza rozmów między kabiną pilotów a obsługą lotniska w Smoleńsku. W ten sposób udało się odtworzyć ostatnie chwile przed katastrofą.

Kolejnym powodem rozbicia się prezydenckiej maszyny mogły być po prostu złe warunki atmosferyczne. Lotnicy, którzy pilotowali tupolewa, byli najlepszymi z najlepszych. Część źródeł podaje, że tragiczna próba lądowania nie była czwartą, ale pierwszą. Samolot po prostu kilka razy okrążył lotnisko, by piloci mogli wybrać odpowiedni sposób podchodzenia do lądowania. Z serwisu "Konsomolskiej Prawdy" wynika, że wieża kontroli lotów ostatecznie dopuściła lądowanie. Decyzję tę pozostawiła jednak pilotowi. Ten mógł ocenić, że jest w stanie posadzić maszynę na pasie startowym. Nie był samobójcą, wiedział, że ryzykuje nie tylko życie pasażerów, ale również własne. Gęsta jak mleko mgła sprawiła jednak, że nie znalazł się na linii pasa startowego. Podczas próby lądowania maszyna zahaczyła o czubki drzew i spadła nieopodal pasa startowego.

Jeśli tak było, to powodem błędu mogła być usterka techniczna samolotu, czyli czwarty ewentualny powód tragedii. Prezydencki tupolew, choć wysłużony, przeszedł niedawno remont. Trudno przypuszczać, że niesprawna maszyna zostałaby dopuszczona do lotu z najważniejszymi osobami w państwie na pokładzie. Świadczy o tym przypadek polskich dziennikarze, którzy lecieli w sobotni ranek do Katynia. W maszynie, którą pierwotnie mieli lecieć na uroczystości, stwierdzono usterkę. Przesiedli się do innego samolotu. Z drugiej jednak strony według europejskich ekspertów tupolewy znajdują się na czarnej liście pod względem awaryjności.

Komentarze 26

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

t
ts
Dlaczego załoga nie miała przygotowanych innych wariantów lotu tzn. plan a) - wylądować gdy dobra widoczność, plan b) - zawrócić spowrotem lub lądować np. w Witebsku lub Mińsku - gdy złe warunki pogodowe, mogące stwarzać nawet najmniejsze zagrożenie, bo bądż co bądż na pokładzie są najwyższe głowy państwa i warunki bezpieczeństwa muszą być wyjątkowe!. Gdyby pilot był świadomy tych wariantów, napewno nie ryzykowałby nawet próby lądowania w takiej mgle.
p
piotrek
z tym ciśnieniem to się nie zgadzam, to wyjaśnia wysokość lotu ale nie odległość od pasa. Połapałby się. Przecież oni lecieli nad samą ziemią kilkaset metrów, tam już mgły nie było, co z TAWS? Już bardziej wierzę w to, że w zupełnie niewytłumaczalny sposób, po kilku kółkach, w ogromnym stresie, mgle itp. stracił orientację ze wzniesieniami. Między nimi jest właśnie 1,5 km (pierwsze na 2,5 km drugie 1 km przed). To brzmi niewiarygodnie, ale taka jest ta katastrofa.
a
as miłosnik lotnictwa
CIŚNIENIE W hPa (hektopaskalach) a nie kilo,'w Smoleńsku obsługa podał (miesznina angielskiego i rosyjskiego) w 744 mmHg co daje 991,92 hPa .Przeliczenie jest bardzo istitne bo 1hPa róznicy
towskazania wysokościomierza odchyłka 10 m.W dniu 10 kwietnia w smoleńsku na płycie lotniska
cisnienie 744 mmHg (991,92 hPa -Standardowe ciśnienie na uśrednionym poziomie morza (QNE), czyli 1013.2 hPa (760 mm albo 29.92 cala słupka rtęci). ) to znaczy jak wysokościomierz barometryczny w samolocie odczyta ciśnienie panujace na pasie lotniska 744 mmHg to wysokość =0 .Przy schodzeniu do lądowania wysokościomierz przestawia się z powrotem na lokalne QNH, ale dokonuje się tego w momencie osiągnięcia poziomu przejściowego (transition level), ustalonego tak, by wypadał powyżej wysokości przejściowej. Takie informacje jak ciśnienie QNH i poziom przejściowy są podawane przez służbę kontroli lotniska razem z informacją o warunkach meteorologicznych na lotnisku .Uwaqa Smoleńsk podał 744 mmHg (991,92 hPa ) co daje 21,28 hPa różnicy jeśli piloci nie przestawili wysokosciomierza na lokalne (przy schodzeniu do lądowania wysokościomierz przestawia się z powrotem na lokalne QNH) to odczyt na wysokościomierzu w samolocie był =wysokośc rzeczywista + 210 m czyli mając wskazania np
300 m to faktycznie byli na 90 m od płyty lotniska.
Wniosek najprawdobodobniej złe przeliczenie jednostek przy wprowadzeniu cisnienia lokalnego QNH
o
op-art
A zamachu nikt nie rozważa ?
p
pabloo
przedstawiony rysunek jest kompletnie sprzeczny z prawdą.
l
lemmen
a na takim terenie jest mnóstwo ptaszków, kaczek, dzikich gesi.
H
Henryk II
Autostrada, linia wysokiego napiecia (0,8 do 1 km), droga...i juz płyta lotniska... do której samolot juz niedoleciał.
a
abyss
Ktoś już o tym wspominał, ja przypominam. Z tego co słyszałem Rosjanie podają ciśnienie w mmHg, a e UE jest kPa. Aby wyskalować wysokościomierze (2sztuki) na pokładzie kontroler podaje ciśnienie na wysokości lotniska - a jak nie porozumieli się co do jednostek ciśnienia?
s
s.
Oczywiście że nie, kompletna bzdura. Samolot podchodził do lądowania od wschodu, jego szczątki leżą w lasku o rzut beretem od wschodniego końca pasa startowego. Na wschód od lotniska jest rozległa dolina, a więc pilot mógł jakiś czas lecieć nieomalże poniżej poziomu lotniska, po czym teren się wzniósł i na wysokości, na której leciał samolot pojawiły się drzewa.
e
eDward
A czy ktoś bierze pod uwagę, że pilot miał na pokładzie co najmniej kilku swoich zwierzchników i oni po prostu KAZALI mu lądować?? W sensie, że np.: Rosjanie odradzają ze względu na złe warunki, a zwierzchnicy: tak! Oni nie chcę byśmy wylądowali! LĄDUJ!
I wylądował...
Z
Zmartwiony
Przyczyna może być prozaiczna. Wysokość normalnie podaje się w stopach (ok. 0,3 m) a Rosjanie liczą w metrach. Czyli że 100 stóp to 30 metrów. Piloci podawali pewnie odczyty przyrządów wyskalowanych w stopach i zapomnieli dodać jednostkę miary. Stąd wynika znaczne zmniejszenie wysokości podchodzenia do lądowania oraz niezauważenie tej małej wysokości przez rosyjskich kontrolerów.
w
www
Zginęli ludzie proszę o prawdę nawet trudną do przyjęcia,pilot nie może odpowiadać za wielkich tego świata.Chcę wiedzieć kto jest odpowiedzialny tak naprawdę za śmierć tych ludzi,nawet gdyby był nim prezydent.Składam kondolencje żonie i dzieciom pilota.
w
www
Zginęli ludzie proszę o prawdę nawet trudną do przyjęcia,pilot nie może odpowiadać za wielkich tego świata.Chcę wiedzieć kto jest odpowiedzialny tak naprawdę za śmierć tych ludzi,nawet gdyby był nim prezydent.Składam kondolencje żonie i dzieciom pilota.
o
ooo
A czy ktoś zauważył, że ten TU-154, który "był technicznie w nienagannym stanie", miał awarię w styczniu w Haiti?
TU-154 nr boczny 101
A
ANNA
Moj ojciec zginal w Katyniu, a ja juz od dawna wybaczylam Rosjanom ktorzy przezywali koszmar stalinowski 70 lat i nie domagam sie slowa przepraszam. Jestem osoba niewierzaca i zadziwiajacym dla mnie jest fakt ze ci nazywajacy sie "chrzescijanami -katolikami" nienawidza blizniego i nie odpuszczaja win wszystkim do kola, w obrzydliwy sposob rozsiewajac wokol siebie nienawisc i zawisc, przede wszystkim dzielac narod
Osobiscie uwazam ze po zaproszeniu Tuska do Katynia przez Putina prezydent postanowil urzadzic dzien propagandy wyborczej i dlatego w tym samolocie znalazlo sie tyle osob waznych dla PIS. Wbrew zasadom logiki i zdrowego rozsadku na pokladzie znalazlo sie cale dowodztwo sil zbrojnych i tylu vipow.
Zawsze bylam bardzo przeciwna uzywania Katynia do celow politycznych, protestowalam w Kancelarii prezydenta i w rodzinie katynskiej przeciw politycznym hucpom, uwazalam ze zniewazaja wrecz imie mojego ojca, ktory zginal dla honoru oficerskiego. Zadalam zeby prezydent Kaczynski nie wazyl sie awansowac ani odznaczac mojego ojca dla celow propagandowych (przed wyborami do Europarlamentu)
Tak sie sklada ze bylam pilotem i wiem ze w trudnych warunkach o wypadek jest bardzo latwo a jak mowia specjalisci dokladnie powtorzyly sie warunki tragedii Casy, z ktorej nigdy nie wyciagnieto nalezytych a wlasciwie zadnych wnioskow. Zdaje sobie tez sprawe ze piloci wojskowi maja automatyczny nawyk wypelniania rozkazow, wiemy tez co dzialo sie w samolocie do Gruzji.
W takiej sytuacji pilot nie odwazyl sie nie ladowac, uroczystosc miala odbyc sie w krotkim czasie, a dojazd z oddalonego o 200km Minska i przekroczenie bialoruskiej granicy zwiekszaly presje, a tu wazyly sie sekundy.
Oburza mnie chora podejrzliwosc i podlosc ludzi malych.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska