- Żarty się skończyły - zapowiada Jacek Kalata, mieszkaniec Furmanowej i główny reprezentant tamtejszej społeczności. - Od roku chodzę i proszę władze miasta, by zrobiły coś, co ułatwi nam życie. Chodzi oczywiście o budowę drogi prowadzącej do naszych domów. Obecnie bowiem to, co biegnie w ich sąsiedztwie, "drogą" jest tylko z nazwy. Nie można tamtędy ani przejechać, ani nawet przejść po ulewie czy roztopach. Mamy tego dość. Dlatego skoro miesiące rozmów i negocjacji nie przyniosły rozwiązania, nasz protest stanie się bardziej radykalny - odgraża się Kalata.
Mieszkaniec Furmanowej zapowiada, że 1 sierpnia on i jego sąsiedzi zablokują trasę, którą kolarze z całego świata będą jechać do mety ustawionej pod Wielką Krokwią. O swoich zamiarach poinformował już burmistrza Zakopanego oraz - drogą elektroniczną - wszystkie drużyny biorące udział w Wyścigu dookoła Polski. Stosowne pismo w tej sprawie wysłał też do prezydenta i premiera. Co prawda na razie dokładnie nie chce powiedzieć gdzie on sam i jego sąsiedzi wyjdą na drogę, ale zapewnia, że ludzie mają już pomysł jak całkowicie zablokować trasę wyścigu kolarskiego.
- Nie może być tak, że miasto, które aspiruje do miana kurortu, i po raz kolejny zamierza starać się o olimpiadę, wydaje pieniądze na organizację Tour de Pologne, a zapomina o swoich mieszkańcach - denerwuje się Kalata. - Przecież my też płacimy podatki, a prawo mówi wyraźnie, że drogę władza musi nam zapewnić. Prócz gadania nic jednak się nie robi w kierunku jej budowy. Ba, burmistrz, mimo naszych próśb, nawet jej prowizorycznie nie połatał i dalej po każdej ulewie zmienia się ona w potok. My natomiast jeździmy do miasta przez sąsiednią gminę Poronin.
Władze Zakopanego całą sprawę widzą jednak zupełnie inaczej. - My o tej drodze myślimy cały czas - przekonuje burmistrz Janusz Majcher. - Jako pierwsza ekipa od kilkudziesięciu lat zrobiliśmy nawet projekt konstrukcyjny szosy na Furmanową. Niestety budowa - kosztująca ponad 20 mln zł - nie może ruszyć, bo zgody na nową drogę nie dają mieszkańcy leżącej poniżej Furmanowej Ciągówki. Osoby, które zapowiadają blokadę Tour de Pologne, też mają do naszego projektu wiele zastrzeżeń. Dlatego prace nie mogą się rozpocząć - tłumaczy Majcher.
- To nieprawda - odpowiada Jacek Kalata. - Wysłaliśmy nawet do burmistrza pismo z propozycją przekazania mu nieodpłatnie naszych działek pod szosę, pod warunkiem że te leżące obok przemieni nam na tereny budowlane. Odpowiedzi nie było. Zresztą z nami w mieście tak naprawę nikt nie rozmawia. Stąd protest.
- Nie odpowiedziałem, bo dla mnie taka propozycja wygląda trochę jak szantaż - broni się z kolei burmistrz Majcher. - Sam już więc nie wiem, czy mieszkańcom Furmanowej chodzi o drogę, czy o załatwienie interesów.
Jak dodaje zastępca Majchra Wojciech Solik, do kolejnych gróźb zablokowania Touru miasto podchodzi z dystansem. W zeszłym roku Furmanowa też groziła podobnym protestem, ale ostatecznie do niego nie doszło. - Wyścig będzie miał ochronę. Nie tak łatwo będzie zablokować jego przebieg. Myślę więc, że kolarze spokojnie dojadą do mety w Zakopanem - mówi Solik. - Ewentualnych protestujących zatrzyma policja - dodaje.
Spokojny o przebieg wyścigu jest też jego dyrektor Czesław Lang. - Wiem, że już drugi rok z rzędu pojawiła się groźba blokady etapu, ale nie wierzę, że zostanie zrealizowana - mówi były znakomity kolarz. - Tour de Pologne to wielkie święto. Nie pozwolimy go więc zniszczyć. Bardzo współczuję mieszkańcom tego górskiego osiedla, ale myślę, że powinni dochodzić swoich praw w inny sposób.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+