Stowarzyszenie Alter Ego jest organizacją pozarządową zajmującą się problematyką bezpieczeństwa w ruchu drogowym zarówno poprzez działania profilaktyczne, jak i udzielanie bezpłatnych porad prawnych na rzecz osób poszkodowanych w wypadkach komunikacyjnych.
Każdego roku stowarzyszenie pomaga wielu osobom, które zwracają się o pomoc. Z organizacją skontaktowali się też Małgorzata i Piotr Szwajda, rodzice 11-letniej Julii, która tragicznie zmarła.
Zapisali córkę na lekcje angielskiego w Michałowicach w szkole językowej znanej sieci franczyznowej. Na podstawie zawartej za pomocą internetu umowy 11-letnia Julia miała przebywać na zajęciach, które odbywały się w każdy piątek od godz. 17 do 19 na terenie budynku szkoły.
Wszystko zaczęło się od prostej rzeczy kiedy wszystko jeszcze nie było chaosem
- 8 maja 2015 roku około godziny 18, lektorka i nauczycielka języka angielskiego prowadząca zajęcia zarządziła samowolnie przerwę i w jej trakcie przestała interesować się przebywającymi na zajęciach piątką dzieci - mówi Jacek Gęga, prawnik stowarzyszenia.
Wtedy uczestniczące w zajęciach dzieci opuściły teren szkoły i udały do pobliskiego sklepu. W drodze powrotnej w skutek wypadku drogowego tragiczną śmierć na drodze poniosła Julia Szwajda. Dziewczynka zginęła pod kołami jadącego samochodu ciężarowego, który znacznie przekroczył dozwoloną prędkość.
Odpowiedzialność nauczycielki i właściciela szkoły za brak opieki nad uczennicą wydawała się prosta do ustalenia. Rodzice powierzyli swoje dziecko w ręce przedstawiciela szkoły i mieli prawo oczekiwać, iż w czasie zajęć nic złego nie może się zdarzyć.
REGULAMIN konkursu Bezpieczna droga do szkoły
- Niestety ta z pozoru łatwa do oceny sprawa znalazła inny epilog w dotychczasowych rozstrzygnięciach prokuratorskich. W ocenie organu prowadzącego postępowanie, które zostało umorzone, przedstawiciele szkoły nie ponoszą odpowiedzialności za brak opieki - zauważa Jacek Gęga.
Podstawą takiej oceny był fakt, iż szkoła nie posiadała ani statutu, ani regulaminu regulującego kwestie opieki na zajęciach. Placówka nie zadbała też o zawarcie z rodzicami Julii umowy na piśmie i paradoksalnie przez to nie ponosi odpowiedzialności. W ocenie prokuratury, mimo iż używa się nazwy „szkoła” w rzeczywistości szkołą nie jest, lecz prywatnym przedsiębiorstwem. Prawo oświatowe chroniące dzieci w takim przypadku, zdaniem prokuratury, nie działa - działają natomiast przepisy dotyczące każdego przedsiębiorcy, czyli takie, które np. obowiązują na składzie opału. I nie ma znaczenia, że rodzice powierzyli szkole swoje dziecko.
Postępowanie karne toczy się ponownie z uwagi na fakt, że prokuratura w poprzednio umorzonym badała jedynie to, na ile umowa łącząca rodziców Julii ze szkołą wyznaczała i określała kwestie opieki na zajęciach.
- Dołożymy wszelkich starań, aby osoby odpowiedzialne za śmierć Julii poniosły odpowiedzialność karną i cywilną - zapowiada Gęga. I apeluje do wszystkich rodziców, aby sprawdzali, jak w każdej placówce używającej nazwy „szkoła” realizowana jest absolutnie podstawowa funkcja opiekuńcza.
Zawsze również warto skorzystać z bezpłatnej informacji prawnej prawników Stowarzyszenia Alter Ego przy ul. Beliny Prażmowskiego 49a lub telefonicznie 124132232.