FLESZ - Duże zmiany w służbie zdrowia. Pacjentom ma być łatwiej
O zredukowaniu załóg z trzy- do dwuosobowych ratownicy dowiedzieli się z okołu dwutygodniowym wyprzedzeniem.
- Decyzja dyrektora i starosty jest bardzo niebezpieczna dla mieszkańców powiatu dąbrowskiego. W Polsce funkcjonują karetki dwuosobowe, ale w wielkich miastach, gdzie dyspozytor może wysłać drugi ambulans w ciągu kilku minut. Na Powiślu na taką pomoc, na przykład w z razie wypadku drogowego, należy czekać bardzo długo, a gdy zagrożone jest ludzkie życie, liczy się każda sekunda i każda para rąk - mówi osoba znająca realia pracy dąbrowskich ratowników, która chce pozostać anonimowa.
Pacjenci w niebezpieczeństwie?
Na Powiślu dyżur całodobowy pełnią dwie karetki pogotowia. Jedna stacjonuje w szpitalu, druga w remizie OSP w Szczucinie. Starostwo od dłuższego czasu starają się o dodatkowy ambulans, który mógłby stacjonować w Gręboszowie, ponieważ często z powodu braku wolnej karetki na Powiśle muszą być dysponowane ambulanse z Tarnowa, Mielca czy województwa Świętokrzyskiego, a niektórych przypadkach nawet straż pożarna.
Społeczny Komitet Ratowników Medycznych sporządził raport dotyczący załóg karetek składających się tylko z dwóch ratowników. Wskazano w nim zagrożenia płynące z takiego rozwiązania. Powołując się m.in. na badania dr Richarda Lyona przeprowadzone w pogotowiu w Edynburgu, ratownicy wykazują, iż jakość prowadzenia resuscytacji w zespole dwuosobowym jest nawet o 60 procent niższa niż w zespole trzyosobowym.
Problem stanowi również transport pacjentów. - Już słychać o problemach ratowników z Dąbrowy Tarnowskiej dotyczących transportu pacjentów otyłych. Muszą prosić członków rodziny chorego o pomoc przy znoszeniu. W ten sposób naraża się ich również na urazy - podkreśla osoba związana ze środowiskiem ratowników medycznych z Powiśla.
Wszystko przez finanse
Ratownicy medyczni z Powiśla zwrócili się o zmianę decyzji do starosty dąbrowskiego. O wsparcie poprosili również posła Wiesława Krajewskiego. Na razie jednak nic nie zapowiada powrotu do starej, trzyosobowej obsady karatek.
Samorządowcy tłumaczą, że wprowadzone zmiany są zgodne z ustawą o Państwowym Ratownictwie Medycznym.
- Zdaniem ustawodawcy takie rozwiązanie ma zapewnić bezpieczeństwo zdrowotne mieszkańców - mówi starosta Lesław Wieczorek. Dodaje, że w wielu szpitalach funkcjonują dwuosobowe składy. - Nam udało się utrzymać trzyosobowe do końca roku. Jednak względy finansowe przyczyniły się do zmiany - przekonuje.
Starosta podpisał jednak petycję kilku samorządów do ministra zdrowia o zwiększenie finansowania dobowych ryczałtów zespołów ratownictwa medycznego.
Jak radzą sobie inni
Na podobne oszczędności zdecydowała się również dyrekcja brzeskiego szpitala. Tamtejsze pogotowie ma trzy ambulanse, na razie w jednym skład okrojono do dwóch ratowników. - W tej chwili musimy się zderzyć z oczekiwaniami płacowymi ratowników, w ostatnim okresie te płace istotnie wzrosły, natomiast nie wzrosły wartości umów z NFZ na finansowanie zespołów ratownictwa medycznego. Dlatego, żeby zachować możliwość utrzymania i działania zespołów, musimy obniżać koszty, co chcemy zrobić poprzez zmiany organizacyjne - mówi Adam Smołucha, dyrektor szpitala w Brzesku.
W Tarnowie i Bochni wciąż jeżdżą trzyosobowe zespoły ratownictwa medycznego.
Współpraca: Paweł Michalczyk
