Nowy sezon rozpoczął równie efektownie. 12 sierpnia, też w Szczawnicy, w meczu z Kolejarzem Stróże (7:0) najpierw zanotował trzy asysty, a potem, w drugiej połowie, uzyskał trzy gole.
W kolejnych występach znów imponował skutecznością. Oto jego dorobek: Skalnik Kamionka Wielka 4:0 (jedna bramka), Gród Podegrodzie 3:2 (jedna), Orzeł Wojnarowa 9:1 (siedem!), AKS Ujanowice 2:2 (jedna), Orkan Raba Wyżna 9:1 (trzy), Płomień Limanowa 8:2 (cztery), LKS Rupniów 4:1 (dwie). Razem więc w 8 meczach zdobył już 22 gole!
Kim jest łowca bramek, król strzelców „okręgówki” w ubiegłym sezonie, który seriami pokonuje bramkarzy rywali?
Urodził się 5 lutego 1997 roku w Nowym Sączu. Będąc uczniem III klasy SP, zaczął treningi w A-klasowym Zyndramie Łącko. - W seniorach zacząłem grać w wieku 16 lat - mówi.
Potem pół sezonu spędził w występującym w „okręgówce” Harcie Tęgoborze i kolejne pół w Zyndramie. Do Jarmuty trafił w połowie sezonu 2015/16. W rundzie wiosennej strzelił kilka goli, choć od maja musiał pauzować z powodu kontuzji.
- W ubiegłym sezonie goli mogło być więcej, ale nie w każdym meczu miałem stuprocentową skuteczność. 30 to i tak dużo - zaznacza.
W szkole - podstawowej, gimnazjum i liceum - grał też w tenisa stołowego, unihokeja, koszykówkę i siatkówkę. Taka wszechstronność i koordynacja ruchowa przydaje się w futbolu. Pytany o swoją największą piłkarską zaletę, wymienia skuteczność.
- To typowa „dziewiątka” na boisku. Walczak, który umie się znaleźć w polu karnym, którego piłka szuka - mówi grający trener Jarmuty Jacek Pietrzak. - Pomaga drużynie, walczy w ataku i obronie, robi miejsce innym. Gdy sam nie strzela, dogrywa piłkę kolegom. Ale przede wszystkim jest od strzelania bramek. I robi to bardzo dobrze. Często skutecznie kończy akcje, które drużyna mu wypracowuje.
20-latek strzela praktycznie z każdego miejsca w polu karnym, czasami i spoza niego. Wykonuje także karne. A wolne?
- Też próbuję, ale niezbyt mi one wychodzą - przyznaje.
W ubiegłym sezonie Jarmuta była piąta w „okręgówce”. Teraz marzy się jej awans do IV ligi. Po 9 kolejkach jest liderem tabeli i ma zaległy mecz w zapasie.
Sądeczanin chce ponownie zdobyć berło króla strzelców nowosądeckiej ligi okręgowej. Oby tylko kontuzjowane prawe kolano znowu nie dało znać o sobie.
- Skręciłem je w maju 2016 roku. Zdarzyło się to podczas treningu. Mieliśmy go już kończyć, gdy ktoś krzyknął: „Jeszcze jedna akcja!”. I wtedy „poszło” mi kolano. Potem miałem cztery mniej poważne urazy - mówi.
Grę w piłkę łączy z nauką. Studiuje ekonomię w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Nowym Sączu. Jest po I roku, na II wybierze specjalizację.
- W przyszłości chciałbym robić coś związanego z ekonomią lub piłką nożną - wyznaje.
Ale na razie marzy o futbolowej karierze: - Mam nadzieję, że wszystko dobrze się potoczy, że pokażę, na co mnie stać. Chcę grać w jak najwyższej lidze, co roku być lepszym piłkarzem, rozwijać się, nie stać w miejscu.
Jego starsza o 6 lat siostra Beata ukończyła AWF, ale nie zajmuje się sportem, pracuje w sklepie odzieżowym w Nowym Sączu. Za to jego 13-letni brat Dawid też jest piłkarzem, bramkarzem w Limanovii, wcześniej w MUKS Halny Kamienica. I kibicuje Damianowi, przyjeżdża na jego mecze, podobnie jak ich rodzice - Bożena i Kazimierz.
Jego fanką jest też blondynka Iwona, która zjawia się na meczach, gdy tylko nie pracuje. Znają się od 3 lat. Mieszkają kilka kilometrów od Łącka - on w Woli Piskulinie, ona w Kiczni.
Follow https://twitter.com/sportmalopolska#TOPSportowy24
- SPORTOWY PRZEGLĄD INTERNETU