Dariusz Sęk na kolejne zwycięstwo w ringu czekał aż od maja 2016 roku. Bardzo chciał przełamać tą serię, dlatego bardzo solidnie przygotował się do pojedynku z Tanzańczykiem.
- Nie był to może zawodnik z najwyższej półki, choć jego bilans walk wskazywał na to, że potrafi dobrze boksować, gdyż miał więcej walk wygranych niż ja stoczonych - podkreśla pięściarz z Tarnowa. - Bardzo potrzebowałem tego zwycięstwa, żeby wyjść z takiego mentalnego dołka, w jakim niespodziewanie się znalazłem. Wchodząc do ringu byłem mocno podenerwowany faktem, że tak dawno nie wygrałem walki. Zawodnicy, z którymi remisowałem czy przegrywałem wcale nie byli z czołówki światowej. Z takimi zawodnikami powinienem wygrywać na punkty lub przed czasem. Po 17 latach boksowania mogło u mnie nastąpić jednak jakieś delikatne zmęczenie i stąd chyba ta seria słabszych walk. Wierzę, że mam to już za sobą i zwycięstwo z Tanzańczykiem otworzy nowy rozdział w mojej karierze, gdyż znów zacząłem cieszyć się boksem i wszystkim, co jest z nim związane - dodał.
Dla Sęka była to już ostatnia walka w tym roku. Tarnowianin w przyszłym roku chciałby zmierzyć się z Markiem Matyją, z którym w sierpniu zremisował.
- Mam nadzieję, że dojdzie do tego rewanżu, przynajmniej ja mocno na to liczę. Na razie ze strony Marka, ani jego sztabu nie ma jednak żadnego odzewu - stwierdził Sęk.
Po zakończeniu tegorocznych walk pięściarz z Tarnowa, wspólnie z Mateuszem Songo, zajmuje się projektem pod nazwą „Eksperci ciała”.
- Chcemy dbać i pracować nad metamorfozą różnych osób pod względem sportowym. Zamierzamy pokazać ludziom, że zarówno kulturystyka, fitness jak i boks są dyscyplinami sportu, którymi śmiało można się zająć, osiągając przy tym sporo korzyści - wyjaśnił Sęk.
Follow https://twitter.com/sportmalopolska
Robert Lewandowski: Potencjały mamy, ale musimy z niego więcej wyciągnąć