Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dariusz Wanat (Unia Oświęcim): Przez chwilę czułem się jak rekrut

Jerzy Zaborski
Jerzy Zaborski
Dariusz Wanat (z lewej) po ukończeniu morderczego ekstremalnego biegu wraz z kolegą, dzięki któremu zdecydował się na ten krok.
Dariusz Wanat (z lewej) po ukończeniu morderczego ekstremalnego biegu wraz z kolegą, dzięki któremu zdecydował się na ten krok. Fot. Zbiory zawodnika
Rozmowa z DARIUSZEM WANATEM, hokeistą Unii Oświęcim, który spróbował swoich sił w ekstremalny biegu

- Po raz kolejny dał się Pan poznać jako człowiek, któremu wciąż mało treningu i wysiłku fizycznego. Skąd wziął się pomysł na runmageddon, czyli ekstremalny bieg?

- To było na zasadzie spontaniczności. Spotkałem na ulicy kolegę, który powiedział mi, że coś takiego odbywało się niedaleko Oświęcimia, bo w Myślenicach i zdecydowaliśmy się wspólnie podjąć wyzwanie. Dlaczego nie spróbować czegoś nowego. Nie samym hokejem się żyje (śmiech).

- I jakie wrażenia?

- Choć jestem wyczynowym sportowcem, wcale nie było łatwo. Trasa wynosiła 6 km. Czułem się jak rekrut w wojsku. Zresztą właśnie nazwę “rekrut” nosiła ta trasa. Mogłem sobie wyobrazić, przez co muszą przechodzić młodzi żołnierze.

- Z czym miał Pan największe problemy?

- Trudno mówić o problemach, ale na pewno trzeba umieć się odnaleźć w biegu z wieloma naturalnymi przeszkodami. Ciężko było biec w wodzie, a były tego spore odcinki, czy także w błocie. Kilka razy musiałem się czołgać pod zasiekami. To była prawdziwie wojskowa przeszkoda. Ciężka była też wspinaczka po linie, żeby przejść przez wysoko usytuowaną bramę. Jakoś to wszystko przeżyłem.

- Które zajął Pan miejsce?
- W takich wyzwaniach nie walczy się o miejsce. Każdy dostaje medal za ukończenia biegu. Chodzi o sprawdzenie własnych możliwości, a dla niektórych to pokonanie własnych słabości.

- Czy taki bieg można jakoś porównać z treningiem hokeisty, bo przecież lato to dla zawodników okres ciężkiej pracy nad wytrzymałością.

- Na pewno w letnich treningach pokonujemy większe odległości w bieganiu niż na runmageddonie. Jednak na początku ekstremalnego biegu trasa wiodła cały czas pod górę. Muszę przyznać, że ostro waliło mi tętno. Nie chciałem jednak przeforsować, bo dla mnie najważniejsze są przygotowania do nowego sezonu hokejowego. Runmageddon traktowałem jako wprowadzenie do ciężkich zajęć siłowych w klubie.

- Czy tradycyjnie letni okres ma Pan bardzo urozmaicony?
- Dokładnie. Bawię się też w futbol w A-klasowym wydaniu. Do wieku juniora grałem w piłkę w Porębie. W seniorach bronię barw Strumienia Polanka Wielka. Piłkarskie rozgrywki zaczynają się zaraz po sezonie hokejowym, więc nie mam pustki w uprawianiu sportu. Jest też miejsce na zabawę w hokeja na rolkach. Do tego dochodzą ciężkie treningi w ramach przygotowania do nowego sezonu, ale za to z wielką przyjemnością będzie się można udać na letni urlop. Po takiej solidnej dawce treningowej postaram się zmienić klimat. Może zaliczę wypad nad polskie morze. Po powrocie z letnich urlopów powoli zaczniemy wchodzić na lód, a tego hokeista potrzebuje najbardziej.

Sportowy24.pl w Małopolsce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska