Małgorzata Mandulak mieszka na parterze. Wczorajszą noc zapamięta na długo.
- Obudził mnie głośny plusk w łazience. Wystraszyłam się, że rura pękła i woda mnie zaleje - opowiada. Była godzina 3.30.
Zaniepokojona podniosła deskę sedesową. Wówczas z wody wyskoczył szczur.
- Instynktownie rzuciłam klapę. Jedynie dzięki temu gryzoń nie wbiegł mi do mieszkania, bo dopiero wówczas miałabym z nim kłopot - przyznaje pani Małgorzata.
Kobiecie udało się nie tylko zatrzymać intruza w łazience, ale również go uśmiercić. Niespodziewana wizyta gryzonia będzie ją kosztować jednak kilkaset złotych, gdyż w trakcie interwencji rozbiła muszlę klozetową i wczoraj musiała ją wymienić.
- W planach jest budowa kolejnych marketów i sklepów mięsnych w okolicy. Niech coś zrobią z tym, bo inaczej szczury nas zjedzą - mówi.
Grzegorz Gleń z administracji spółdzielni mieszkaniowej uspokaja, że do tego typu incydentów dochodzi sporadycznie.
- Na bieżąco prowadzimy deratyzację, także w tym bloku - wyjaśnia. Dodaje, że w tym wypadku do mieszkania dębiczanki przedostał się najprawdopodobniej szczur wodny, który musiał wcześniej pokonać co najmniej kilkaset metrów rurami od studzienki kanalizacyjnej.