https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dębica: wały wytrzymały napór Wisłoki

Paweł Chwał
Mieszkańcy sami budowali zapory z worków i pompowali wodę
Mieszkańcy sami budowali zapory z worków i pompowali wodę archiwum/jakub mateja
Dziesięć metrów miała fala kulminacyjna na Wisłoce, która w sobotę przepłynęła przez Dębicę. Bezpośrednio zagrożonych zalaniem było blisko dziesięć tysięcy mieszkańców osiedla Słonecznego.

To, że nie doszło do najgorszego, mieszkańcy mogą zawdzięczać przede wszystkim sobie oraz ogromnemu szczęściu.

Wczoraj, kiedy rekordowa woda wreszcie spłynęła z rzeką okazało się, że w kilku miejscach wały są bardzo poważnie nadwyrężone i w każdej chwili mogło dojść do ich przerwania.

- Teraz, kiedy zagrożenie minęło, mogę powiedzieć, że mieliśmy ogromnego farta - mówi Andrzej Reguła, zastępca burmistrza miasta. I dodaje, że w jednym miejscu, przy wlocie do rzeki kanalizacji burzowej, w wale powstała ponad dwumetrowa wyrwa.
Niektórzy dębiczanie mieszkający na "Zatorzu", jak Jakub Mateja, nie spali przez dwa dni.

- Zrobiliśmy wszystko, co było można, aby uratować nasze domy przed zalaniem. Satysfakcja jest ogromna. Nasze poświęcenie nie poszło na marne. Wygraliśmy tę walkę - mówi.
Tak dużej wody na Wisłoce nie było jeszcze w Dębicy. Rzeka przedostała się do miasta jedynie w tym miejscu, gdzie nie ograniczały jej wały przeciwpowodziowe. Zatopione zostały ogródki działkowe oraz tereny byłego Igloopolu, gdzie zlokalizowanych jest wiele dużych dębickich zakładów, m.in. Igloocar, Dakol i Galicja.

Największy niepokój dębiczan budzi jednak informacja o tym, że woda wdarła się na teren zakładu utylizacji odpadów medycznych.

- Na miejscu pracowali już inspektorzy ochrony środowiska i pobrali próbki do badań - mówi Andrzej Reguła. Uspokaja jednak, że zagrożenia epidemiologicznego nie ma, a woda w kranach dębiczan jest zdatna do picia, bo ujęcie nie zostało zalane.
Wczoraj Wisłoka wróciła do koryta.

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska