W Polsce wykryto przypadki koronawirusa delta, czyli indyjskiego wariantu. Mamy się czego bać, mimo nieźle funkcjonującego systemu szczepień?
Odpowiedzi na to pytanie są zarówno w kategoriach dobrej, jak i złej. Należy ją rozpatrywać w kategoriach immunologicznych, czyli odporności, jakiej nabywamy jako ozdrowieńcy bądź zaszczepieni. I tu mam dobrą informację: te kilka pojawiających się mutacji w ramach wariantu indyjskiego, będącego de facto jedną z gałęzi rozwojowych koronawirusa, nie zmienia jego antygenowości w taki sposób, by wymykał się spod kontroli układu immunologicznego. Jako kolejna wersja, tzw. mutacja ucieczki, nie powinna prowadzić do ciężkiego przebiegu COVID-19, a wręcz przeciwnie - większość powodowanych nią reinfekcji będzie miała przebieg łagodny lub bezobjawowy. Tak więc, układ immunologiczny osób zaszczepionych szczepionką wytworzoną na bazie klasycznego koronawirusa, a także po chorobie COVID-19, z powodzeniem powinien dać sobie radę z wariantem delta.
Wariant delta jest rzeczywiście najgorszy dla pacjentów?
I właśnie tu tkwi ta gorsza informacja. Niestety, podobnie jak w przypadku mutacji brytyjskiej, tak i odmiana indyjska charakteryzuje się większą zakaźnością. Mało tego - delta przewyższa w tym zakresie warianty dotychczas poznane. Ocenia się, że jej zakaźność jest większa od 60 do nawet 100 proc. w porównaniu z brytyjską odmianą wirusa! Następują zmiany patogenu, będące efektem dostosowania się SARS-CoV-2 do warunków otoczenia - nagle zmniejsza się liczba podatnych ludzi, które może zainfekować, nie będąc jednocześnie wyeliminowany przez układ odpornościowy osoby zakażonej. To z kolei powoduje, że wirus „stara się” za wszelką cenę przełamać niekorzystny trend: skoro dysponuje mniejszą liczbą podatnych, to wykorzystuje każdego, nawet „niepodatnych” na COVID-19, którzy przekazują go „podatnym”. W efekcie rośnie udział wariantu wśród zakażonych, co odnotowaliśmy również, gdy pojawił się wariant brytyjski - na początku były pojedyncze przypadki, następnie 25 proc., a potem 95 proc. wszystkich nosicieli wirusa w Polsce. Podobnie może być, ale nie musi, z wariantem indyjskim. Czyli wyprze wszystkie warianty, jako że jest bardziej zakaźny i spowoduje wzrost - tak jak w Wielkiej Brytanii - liczby osób zakażonych. Podkreślam jednak, że to rozważania czysto teoretyczne, które nie muszą się sprawdzić, o ile każdego dnia masowo będzie przybywać osób niepodatnych na zakażenie koronawirusem, co może się dokonać za pośrednictwem masowych szczepień, które bezapelacyjnie są najskuteczniejszym sposobem ograniczania cyrkulacji nowych wariantów. Im więcej Polaków się zaszczepi, tym bardziej staniemy się bezpieczni w konfrontacji z wirusem i kolejnymi jego odmianami. Pamiętajmy, że im więcej zakażeń, tym więcej szans na replikację wirusa i jego dalsze mutowanie z ryzykiem pojawienia się zmian, które będą odpowiadać za jego większą transmisyjność (zakaźność), zjadliwość oraz co może najbardziej martwić - gorszą identyfikację przez układ immunologiczny.
Niektórzy mają dość natłoku informacji o COVID-19 i kpią z nazewnictwa wariantów zarazy.
Też się spotkałem z takimi reakcjami. Tych wariantów są już setki, dlatego nie żartowałbym sobie z zarazy. Wśród nich są cztery główne - południowoafrykański, brytyjski, brazylijski i indyjski - i zwracamy na nie uwagę, bowiem zostały określone jako „alarmowe”. Wszystkie pozostałe mają swoje nazwy i akronimy, ale są pomijane, ponieważ nie zmieniają właściwości SARS-CoV-2 na tyle, aby stał się on bardziej zakaźny, miał znaczący wpływ na kliniczny przebieg infekcji, zwiększał ryzyko reinfekcji lub znosił działanie układu odpornościowego, w tym skuteczność szczepionek.
Rozmawiał Grzegorz Wszołek
FLESZ - Jedziesz na wakacje? Zabierz ze sobą paszport covidowy

- Na dnie Jeziora Czorsztyńskiego leży zatopiona wieś. Tak kiedyś wyglądało to miejsce
- W tych znakach zodiaku łatwo się zakochać
- Mistrzostwa Europy w piłce nożnej EURO 2020
- Oto finalistki Miss Małopolski i Miss Małopolski Nastolatek
- Drapacze chmur i 100 tysięcy mieszkańców. Tak ma wyglądać nowa dzielnica Krakowa
- Kraków. Najlepsi z najlepszych mistrzów parkowania. Przeszli samych siebie!