Strażacy, policjanci i ratownicy pogotowia twierdzą, że to cud, iż kierowca opla nie tylko przeżył, ale nawet nie jest ranny.
- Niedzielny wieczór i noc do poniedziałkowego ranka były dosłownie i w przenośni "czarnymi godzinami" na ulicach Nowego Sącza i drogach Sądecczyzny - ocenia brygadier Paweł Motyka, zastępca komendanta sądeckiej straży pożarnej. - Lawina nieszczęść zaczęła się od Powroźnika, gdzie auto wjechało pod pociąg, bo nie wyhamowało na śliskiej drodze. Później wezwania jednostek ratownictwa technicznego PSP sypały się jak lawina.
Zobacz także: Zima na Limanowszczyźnie: 2 wypadki,10 kolizji,śliskie drogi
W Łabowej samochód osobowy wywrócił się na dach. W Nowej Wsi auto wpadło do rowu. We wsi Łęka samochód zawisł nad przepaścią. W miejscowości Łęki zderzyły się dwa auta osobowe. Kolejne zderzenie było na ul. Nawojowskiej w Nowym Sączu.
- Kierowcy najwyraźniej myśleli, że zima minęła - mówi naczelnik sądeckiej drogówki, inspektor Andrzej Krok. - Tymczasem znów jest śnieg i mróz. Drogi są śliskie. Trzeba jechać ostrożnie i zachować dystans do innych aut, bo jeśli nawet zahamujemy, to ktoś może nie zdążyć.
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Skatował go za kobietę