Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Doktor Janosikowa" straci dom? "Mam znowu wracać na śmietnik?"

Katarzyna Janiszewska
Mieszkańcy z ul. Nowogródzkiej nie wyobrażają sobie wyprowadzki. Bo gdzie niby mieliby pójść? Nie mają innego domu
Mieszkańcy z ul. Nowogródzkiej nie wyobrażają sobie wyprowadzki. Bo gdzie niby mieliby pójść? Nie mają innego domu Anna Kaczmarz
Nad Domem Łazarza przy ul. Nowogródzkiej w Borku Fałęckim zawisły czarne chmury. Może się okazać, że podopieczni doktor Ilony Rosiek, słynnej "Janosikowej", leczącej bezdomnych, stracą swoje ukochane miejsce. Agencja Mienia Wojskowego chce bowiem odzyskać nieruchomość

Doktor Rosiek przygarnia wszystkich: bezdomnych, byłych kryminalistów, starych i schorowanych. Razem tworzą wielką rodzinę. Problemy pojawiły się w kwietniu. - Dostaliśmy pismo, że kończy się umowa najmu - mówi pani Ilona. - Wysłaliśmy prośbę o jej przedłużenie, ale przyszła odmowa.

37 mieszkańców domu nie wyobraża sobie wyprowadzki. Bo i dokąd? - To jedyne miejsce, gdzie ktoś na mnie czeka - mówi Paweł Browczyk. Niedawno wyszedł z więzienia. - Tu się nie liczy wiek, zawód, kto kim był, ale kim jest. Tu dobroć jest nie tylko w nazwie, rozkwita jak rośliny w ogrodzie.

Małgorzata Golińska, rzeczniczka prasowa AMW, wyjaśnia, że dom został wynajęty w trybie bezprzetargowym, a to znaczy, że umowa może być zawarta tylko na trzy lata i nie da się jej przedłużyć. - Tak stanowi ustawa, a my nie możemy łamać prawa. Musimy rozpisać przetarg na wynajem.

"Gazeta Krakowska" zainteresowała sprawą magistrat. - Wiemy, że pani Ilona robi kawał dobrej roboty - mówi Filip Szatanik z UMK.


Fajka człapie po podwórku. Ledwie powłóczy już łapami, ale podchodzi do furtki na spotkanie gości. Fajka, bo Jurek Konieczny miał takie postanowienie: przestanie palić, a z psem będzie chodził na spacery, żeby zrzucić wagę. I to się udało. Teraz cel jest poważniejszy. Chodzi o to, by uratować dom.

Dom Łazarza w Borku Fałęckim otwarli wspólnie z żoną - Iloną Rosiek-Konieczną. To słynna "doktor Janosikowa", lekarka ludzkich serc, ta od recept. Polska poznała ją, gdy wyszło na jaw, że leki, które przepisywała m.in. na swoją matkę, trafiały w rzeczywistości do bezdomnych. - Wtedy też mówili: uuu, niedobrze, źle się to skończy - przypomina sobie pan Jurek. - A tyle wsparcia dostaliśmy, tak wielu mamy nowych przyjaciół. Teraz też tak będzie, musi być - mówi z optymizmem.

O tym, że Agencja Mienia Wojskowego, właściciel budynku przy ul. Nowogródzkiej, zamierza wystawić go na przetarg, dr Rosiek dowiedziała się w kwietniu. Próbowała interweniować - bezskutecznie. Wygląda na to, że 37 mieszkańców Domu Łazarza będzie się musiało stamtąd wyprowadzić. Już teraz mieszkają tam bez umowy.

Nie wiadomo, gdzie się podzieją. Mieszkańcy domu to zbieranina wszystkich możliwych nieszczęść i tragedii. Alkoholicy, przestępcy, złodzieje, pokiereszowani przez życie psychicznie i fizycznie. Tu znaleźli nową rodzinę, uczą się żyć od nowa.

- I gdzie ci ludzie mieliby się podziać? - martwi się dr Rosiek. - Mamy osoby po amputacji nóg, po wylewach, zawałach serca. Opieka społeczna cofnęła się o 20 lat. Chorych i bezdomnych przybywa, a miejsca w DPS-ach i w noclegowniach jest coraz mniej. Maleją dotacje, mnożą się formalności. Jest coraz gorzej.

Krzysztof Saks do Domu Łazarza przyszedł 2,5 roku temu, z więzienia. Nie miał łatwego życia. Rodzice oddali go do domu dziecka. Został adoptowany przez ludzi z Nowego Sącza. - Bili mnie i poniżali, więc uciekłem - opowiada. - Później jedna placówka wychowawcza, druga, trzecia. Byłem zdany sam na siebie. Popadłem w złe towarzystwo, alkohol. Chowała mnie ulica, można powiedzieć. Tu zobaczyłem, że dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych. Wyszedłem z nałogów - ćpania, picia, złodziejstwa. Ci ludzie to moja rodzina. Tu mnie akceptują. Tu jestem szczęśliwy.

Pani Iwona z półtorarocznym Dawidkiem wpadła na godzinkę, jak każdego dnia. O drugiej musi odebrać córki ze świetlicy. Mąż zostawił ją po 10 latach dla młodszej. Została sama, bez pracy, bez pieniędzy, za to z trójką dzieci.

- Przeżyłam załamanie nerwowe - mówi. - Gdyby nie wsparcie, jakie tu dostaję, chyba nie dałabym rady. I nie chodzi tylko o jedzenie. Przede wszystkim o rozmowę, podniesienie na duchu. Chcę znaleźć pracę, ale wszystko po kolei, małymi kroczkami.

Do niedawna jedyną kobietą w Domu Łazarza była Małgorzata Kopacz. Przysadzista, wesoła, wygadana. Przyszła tu prosto z kanałów. - Byłam chora, pani doktor mnie leczyła - opowiada. - Dzięki Ilonce żyję. Tutaj wzięliśmy z mężem ślub, mamy małe mieszkanko. Mąż stracił nogę, ja ledwo chodzę o kulach. Jak się już mamy przeprowadzać, to wszyscy razem - zaznacza.

Bogdan Sulikowski jest w Domu Łazarza od pół roku. Przyszedł ze śmietnika. - Znaleźli mnie przemarzniętego, byłem ledwo żywy - opowiada. - Przez alkohol straciłem mieszkanie, pracę, żonę, syna. Wszystko. Osiem lat ciągłego picia. A tu nic, ani kropli. Wytrzeźwiałem natychmiast. Teraz mam znowu wracać na śmietnik?

W Agencji Mienia Wojskowego tłumaczą, że rozpisanie przetargu na wynajem budynku wynika z przepisów. Do tej pory dr Rosiek dzierżawiła go w trybie bezprzetargowym (płaciła 4,5 tys. zł miesięcznie czynszu), ale w AMW twierdzą, że takie rozwiązanie można stosować tylko przez trzy lata. Ten okres właśnie upłynął - stąd przetarg.

- Nie zamierzamy nikogo wyrzucać siłą - zapewnia Małgorzata Golińska, rzeczniczka AMW. - Jeśli wojewoda się zgodzi, nie mamy nic przeciwko temu, by ci ludzie zostali w domu do rozstrzygnięcia przetargu, czyli do połowy września.

Golińska dodaje, że za jakiś czas budynek i tak zostanie ostatecznie sprzedany. - Do tego obliguje nas prawo - twierdzi.

- Mówią, że możemy wziąć udział w przetargu - zastanawia się pan Jerzy. - Ale skąd weźmiemy na wadium? Komercyjnych stawek za czynsz też nie jesteśmy w stanie płacić. Już te 4,5 tysiąca miesięcznie to dla nas ogromna kwota. I tak wszyscy tu pracujemy za darmo.

Sprawą zainteresowaliśmy Urząd Miasta Krakowa. W magistracie jeszcze o problemie nie słyszeli. - Wiemy, że pani Ilona robi kawał dobrej roboty - mówi Filip Szatanik, wicedyrektor Wydziału Informacji, Promocji i Turystyki UMK. - Zajmuje się osobami, które są w najtrudniejszej sytuacji. Chcemy pomóc. Jak tylko się do nas zwróci z pismem, będziemy szukać dla niej lokalu - zapewnia.

Wybieramy strażaka roku 2012. Zgłoś swojego kandydata!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska