Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dolinę Karpia zatopią nowe opłaty? Ryba droższa, bo korzysta z wody...

Bogusław Kwiecień
Bogusław Kwiecień
Ministerstwo Środowiska chce wprowadzić opłaty za pobór wody do celów hodowlanych. Przyszłość hodowców ryb z regionu może stanąć w związku z tym pod znakiem zapytania

Hodowcy ryb z Doliny Karpia alarmują, że przyjęcie proponowanych przez Ministerstwo Środowiska zapisów prawa wodnego doprowadzi ich gospodarstwa do bankructwa. Chodzi głównie o opłaty za pobór wody do celów hodowlanych. Do tej pory takich w ogóle nie było.

Krzysztof Kuwik z Głębowic (gm. Osiek) posiada 6-hektarowe gospodarstwo. Nie chce nawet myśleć, co stanie się, gdy wejdą w życie stawki, do których przymierzają się ministerialni urzędnicy.

Ma to być 82 grosze za metr sześcienny w przypadku pobierania wody powierzchniowej i 1,64 zł od metra wody pod­ziemnej.
– Rybołówstwo już w tej chwili nie jest zajęciem specjalnie dochodowym, a przy tym bardzo niepewnym – mówi hodowca z Głębowic.

Co jakiś czas ryby dziesiątkują różne wirusy. W ubiegłym roku doszła do tego przyducha wywołana przedłużającymi się upałami w lecie. Jak podkreślają właściciele gospodarstw rybackich na Zatorszczyźnie, o tym, że coś zarobiło się na rybach, można powiedzieć dopiero wtedy, gdy pieniądze ma się w kieszeni.

Martwią się, że po wprowadzeniu nowych opłat w ogóle przestanie się opłacać hodowla ryb.

– Poza tym, dlaczego mam płacić za wodę, która przy tzw. paciorkowym układzie stawów przepływa przez moje gospodarstwo? – denerwuje się Krzysztof Kuwik. – To jest całkowicie chory pomysł.

Podobnie sądzą hodowcy w całej Dolinie Karpia. Podkreślają, że ryby przecież nie zużywają wody. Dla nich jest to jedynie miejsce bytowania. Ich zdaniem, wygląda to tak, jakby ktoś na przykład od hodowców bydła pobierał opłatę za powietrze.
Wśród właścicieli stawów hodowlanych panuje przekonanie, że jeśli ministerstwo nie odstąpi od swoich zamiarów, to za dwa-trzy lata zatorski karp zniknie ze świątecznych stołach i zamiast niego będziemy mieli ryby z Czech, Węgier, Litwy czy Chin.

– Dla rybołówstwa wprowadzenie takich opłat to będzie zabójstwo – nie ma także złudzeń Franciszek Sałaciak, prezes Stowarzyszenia Dolina Karpia, które skupia siedem gmin z dwóch powiatów – oświęcimskiego i wadowickiego.

W Rybackim Zakładzie Doświadczalnym w Zatorze policzyli, że po przyjęciu stawek proponowanych przez ministerstwo za pobór wody, w przypadku jednego hektara stawu trzeba będzie zapłacić 8 200 zł rocznie.

Niezależnie, czy chodzi o małe czy duże gospodarstwa, to ostatecznie wyjdzie ogromna kwota. Do tego dochodzą koszty instalacji urządzeń, które miałyby kontrolować ten pobór wody. Do tej pory, aby uzyskać pozwolenie wodno-prawne na prowadzenie gospodarstwa rybackiego, takich nie trzeba było posiadać.

Zatorski zakład to obszar ok. 1000 hektarów stawów. Wychodzi na to, że za wodę będzie musiał płacić 820 tys. zł rocznie. To, jak szacują w RZD z trudem będzie równać się przychodom, a co tu mówić o zyskach.

Michał Milewski z zespołu ds. komunikacji i promocji Ministerstwa Środowiska zaznacza, że nic nie jest jeszcze przesądzone. Sprawa jest na etapie konsultacji z samorządami, organizacjami rybackimi, ale jak dodaje, ministerstwo chce, aby Sejm przyjął ustawę w tej sprawie do połowy tego roku i by zaczęła ona obowiązywać od 1 stycznia 2017 r.

Chodzi o oszczędność wody. Do tej pory tylko w rolnictwie, w tym właśnie w działalności rybackiej i energetyce, nie było opłat za wodę. – Ich wysokość będzie zróżnicowana w ten sposób, że na obszarach, gdzie jest dużo wody, stawka może być nawet symboliczna. Tam, gdzie jest jej mniej, opłata będzie wyższa – tłumaczy urzędnik ministerstwa środowiska.

Karp to duma regionu

- Dolina Karpia to ok. 4 tys. hektarów (40 km kw.) stawów w dużej części hodowlanych. To najważniejszy ośrodek hodowli karpia w Polsce od czasów średniowiecza.
Obszar o powierzchni 310 km kw. obejmuje gminy: Zator, Przeciszów, Osiek, Polanka Wielka, Brzeźnica, Tomice, Spytkowice. Pierwsze cztery znajdują się w powiecie oświęcimskim, pozostałe trzy w powiecie wadowickim. Razem tworzą Stowarzyszenie Dolina Karpia, które zostało powołane w 2006 r.
- Rozległe kompleksy stawowe, obfitość ryb i ponad 700-letnie tradycje rybołówstwa sprawiają, że jest to jedna z najważniejszych w kraju ostoi ptaków i roślin.
Jednocześnie jest to unikalny obszar w skali całej Europy. Większość jest włączona w system obszarów chronionych Natura 2000. Przyjeżdżają tu wędkarze, których przyciągają liczne łowiska, fotografowie, ornitolodzy i coraz więcej turystów.
- W 2007 r. został wpisany na Listę Produktów Tradycyjnych. Z kolei 20 maja 2011 r. został zarejestrowany przez Komisję Europejską jako Chroniona Nazwa Pochodzenia. Może być on hodowany na terenie trzech gmin w województwie małopolskim. Są to: Zator i Przeciszów w powiecie oświęcimskim oraz Spytkowice w powiecie wadowickim.

Rozmowa z Wojciechem Adamkiem, dyrektorem Rybackiego Zakładu Doświadczalnego w Zatorze
- Czy uzasadnione są opinie, że proponowane przez Ministerstwo Środowiska opłaty za wodę do celów hodowli ryb spowodują upadek tej branży?
Zgadzam się, że przedstawione przez ministerstwo stawki będą stanowić haracz, który rozłoży karpiarstwo w Polsce. Już poprzedni rząd rozważał wprowadzenie takich opłat w formie bardziej symbolicznej, ale ostatecznie wycofał się z tego, dostrzegając zagrożenie dla właścicieli gospodarstw hodowlanych. Dlatego jest dla nas zaskoczeniem, że teraz próbuje się znów do tego wrócić, i to na tak potężną skalę.
- Jak mówią hodowcy ryb, ewentualne opłaty za wodę to tylko część kosztów, które na nich mają spaść.To prawda, bo do tego trzeba dodać jeszcze podłączenie urządzeń pomiarowych. Nawiasem mówiąc, to trudno sobie wyobrazić, jak miałyby działać takie urządzenia. Przecież stawy to nie są wodociągi, na których można założyć prosty wodomierz.

- Podobno takie są zalecenia Unii Europejskiej?
Nie jest prawdą, że pobierania takich opłat wymaga Unia Europejska. Na pewno nie płaci się za wodę w Czechach, na Węgrzech i chyba w żadnym unijnym kraju, szczególnie jeśli chodzi o pobieranie wody powierzchniowej. O ile sobie dobrze przypominam, to takie próby wprowadzenia opłat w Niemczech zakończyły się wygraną producentów przed sądem.

- Ministerstwo podkreśla, że chodzi o oszczędność wody i uregulowanie gospodarki wodnej w kraju.
Przy produkcji ryb wody się nie zużywa. Wraca przecież do środowiska, często w lepszym stanie niż wchodzi do stawów rybackich. Tereny rybackie są ostoją wielu cennych gatunków roślin i ptaków, o czym świadczy objęcie ich programem ochrony Natura 2000. Owszem, woda ze stawów paruje, pochłaniają ją rośliny, ale dlaczego za to mają płacić właściciele stawów hodowlanych? Z tego, co wiem, to pozyskane w ten sposób pieniądze mają być przeznaczone na spółkę państwową „Wody Polskie”, która ma zajmować się sprawami pozostającymi obecnie w gestii Regionalnych Zarządów Gospodarki Wodnej. Liczymy na to, że ministerstwo weźmie pod uwagę te wszystkie zgłaszane przez środowisko rybackie zastrzeżenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska