Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Droga do Bielanki sypie się w oczach. Mieszkańcy zostaną bez dojazdu!

Halina Gajda
Dwa osuwiska - Zapadle i Huciska - mają w sumie ponad 50 hektarów powierzchni. Stabilizacja całości jest niemożliwa, ale trzeba szukać innych rozwiązań, bo potok coraz bardziej dewastuje drogę.

Z dnia na dzień jest tu coraz gorzej. Boję się, że ludzie mogą zostać odcięci od świata. Nie pozostanie im wtedy nic, jak jeździć dookoła, przez Łosie i Ropę - przestrzega Tadeusz Górski, mieszkaniec Szymbarku i radny gminy Gorlice.
To szesnaście kilometrów objazdu. Droga oberwana najpierw w 2010 roku, potem w 2014, dzisiaj praktycznie się rozpadła.

Gorzej być już nie może?
Jeszcze jesienią minionego roku popękany asfalt trzymał się skarpy, teraz nie ma po nim śladu, bo spadł w dół.
- Po drugiej stronie koryta widać, jak osuwa się ziemia, przecież nedawno były tam resztki umocnień i urządzeń hydrologicznych zamontowanych przed laty. Nie ma po nich śladu.Popłynęły pewnie do Gdańska - komentuje gorzko Tadeusz Górski.

W środę przed południem nad osuwiskiem pracowali drogowcy. Nadsypywali żwir i kruszywo na prowizoryczny przejazd. Koparka utwardzała wszystko. - Byliśmy tu w zeszłym tygodniu dwa razy, znowu naprawiamy - mówią nam.

Tadeusz Górski wspomina, że kiedyś potok wylewał wprost na drogę, dzisiaj nie ma takiej szansy, bo koryto opadło kilkanaście metrów. - Myślę, że zawalili sprawę przy pierwszych próbach stabilizacji, bo podcięli teren. Potem to już poszło samo - opowiada.

Droga w potrzasku dwóch osuwisk - Huciska i Zapadle - stopniowo zwężała się. - Jakieś dwadzieścia lat temu łowiłem tam pstrągi. Wtedy była to rzeka szeroka na kilka metrów. A teraz? Nawet potokiem trudno to nazwać. Przecież miejscami koryto ma nie więcej niż dwa metry szerokości - mówi nam Mirosław Nabożny, wędkarz. - Tak naprawdę, nawet rozłożyć się tam nie ma gdzie - dodaje.

Autobusy przestały jeździć
Kilka lat temu Miejski Zakład Komunikacyjny zawiesił kursy do Bielanki. W to miejsce, by nie odcinać mieszkańców od świata, wszedł prywatny przewoźnik.

- Kierowcy zgłaszają, że jeździ się tam coraz trudniej, że jest wąsko i trzeba mieć oczy dookoła głowy, by nie uszkodzić autobusu - mówi Kamil Wojtarowicz, właściciel wspomnianej firmy.

Nie wyobraża sobie jednak, żeby miał wozić pasażerów przez Ropę. - To przecież nadrabianie kilkunastu kilometrów. Ale dopóki tylko będzie można, będziemy jeździć po staremu - dodaje Wojtarowicz.Bielanka to także siedziba kilku zakładów pracy. Jednym z największych jest wytwórnia mas bitumicznych Godrom.

- Jak trzeba, to naprawiamy drogę na własny koszt. Przecież pracują tam ludzie. Poza tym zatrudniamy inne firmy, m.in. transportowe. Bez dojazdu tracą rację bytu w tym miejscu - podkreśla stanowczo Piotr Kocur z zarządu gorlickiego Godromu.

[b]Jak zwykle chodzi o kasę
Dr Wojciech Rączkowski z karpackiego oddziału Państwowego Instytutu Geologicznego w Krakowie bielańskie osuwisko zna jak własną kieszeń.

Przed laty podejmowano już próby stabilizowania terenu w tym miejscu. Było to w 1990 i 2000 roku, ale prace nie przyniosły zakładanych efektów. Zarówno system drenaży powierzchniowych, jak i prace regulacyjne koryta potoku nie osłabiły dynamiki przemieszczeń ziemi.

- To, co widzimy na powierzchni - zdewastowane i podmyte brzegi, krzaki, które „chodzą”, połamane drzewa - to czubek góry, źródło tkwi kilkanaście metrów pod ziemią, gdzie warstwy ziemi się przemieszczają - tłumaczy Wojciech Rączkowski. - Niby niewiele, bo rocznie jest to kilkadziesiąt centymetrów, ale dzieje się to systematycznie. To daje wyobrażenie, jak ogromne siły tam działają.

Jeszcze w 2014 roku Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Krakowie zapowiadał, że stara się o pieniądze z Ministerstwa Środowiska właśnie na zabezpieczenie brzegów potoku. Pojawiły się nawet plany, by je umocnić ogromnymi kamieniami, co w zamyśle miałoby zabezpieczyć potok przed dalszą erozją denną. - Mamy obietnicę, że coś w temacie będzie robione, ale jak RZGW będzie miało pieniądze - mówi nam Marek Machowski, szef Powiatowego Zarządu Dróg w Gorlicach. - Na razie staramy się utrzymać przejezdność - dodaje.

O szansach na remont drogi do Bielanki rozmawiamy z Ryszardem Guzikiem, wójtem gminy Gorlice
Trzeba ujarzmić potok, tylko z głową i szybko, zanim będzie za późno

Zna Pan sprawę osuwiska na drodze do Bielanki?
Mało, że znam. Bywają dni, że nią żyję. Przecież my tamtędy dzieci do szkoły wozimy i już zdarzyło się, że kierowca nie był w stanie przejechać, bo raz - że dziury, a dwa - robi się tam coraz węziej. Jestem w stałym kontakcie z instytutem geologicznym w Krakowie, znam wyniki badań i wiem, że osuwiska nie spacyfikujemy, ale trzeba jakoś zaradzić, by nie okazało się, że do Bielanki trzeba będzie jeździć przez Ropę i Łosie. Ciągle tylko słyszę: nie ma pieniędzy!

Uważa Pan, że zabezpieczenie brzegów coś zmieni?
Jak najbardziej. Tylko trzeba to zrobić z głową, nie tak jak przed laty. Potok daje do wiwatu nie tylko w miejscu, o którym mówimy. W minionym roku wyasfaltowaliśmy jedną z bocznych dróg. Można było jajko po niej toczyć. Wystarczyło kilka miesięcy, a po naszej robocie nie ma śladu - jedzie się jak po muldach, asfalt połamał się w drobne, a o tym, że droga w wielu miejscach się zapadła nawet kilkadziesiąt centymetrów, już nie wspomnę. Kosztowało to blisko trzysta tysięcy złotych i można powiedzieć, że poszło w niwecz. Nie wiem, czy jest sens to poprawiać, bo na jak długo wystarczy? Ile można dokładać, a z drugiej strony co powiedzieć ludziom, którzy chcą normalnie żyć i dojeżdżać do domów ?

Potok i cieki to sprawa Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej. Interweniował Pan u nich?
Bo to raz! Truchleję na myśl, co będzie, jak porządnie popada, nie daj Bóg - dojdzie do powodzi, a nawet podtopień. Takie łatanie i odsuwanie przejazdu od skarpy ma krótkie nogi, bo jeszcze kilka miesięcy i nie będzie się gdzie odsunąć. Jeszcze raz powtórzę - trzeba to zrobić z głową, i to jak najszybciej, zanim będzie naprawdę za późno!

W środę w Gorlicach był wojewoda małopolski Józef Pilch. Samorządowcy pytali między innymi o pomoc w sprawach osuwisk w Bielance, Bednarce, i tego na drodze do Bartnego. W odpowiedzi usłyszeli, że zdaje sobie sprawę z problemów wójtów i burmistrzów. Z tego, że wynikają z konieczności uzgodnień remontów z zarządcami cieków wodnych. - Rozmawialiśmy na ten temat na konwencie wojewodów. Instytucje takie jak choćby Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej uważają, że są najważniejsze, a to nieprawda - mówił. Wojewoda zapowiedział, że będzie reforma RZGW, ale również innych instytucji, które w jego opinii przeszkadzają samorządom w załatwianiu lokalnych spraw. Nie padły niestety żadne deklaracje związane z pomocą w finansowaniu tych kosztownych zadań.

Gazeta Gorlicka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska