Nadzieja w kamieniach. Takich po dwie-trzy tony każdy. Potrzeba ich setki, jeśli nie tysiące. Oczywiście nie sztuk, tylko ton. Nadzieja zaś dotyczy potoku w Bielance, który nieustannie podmywa korpus drogi powiatowej. Co potrafi, pokazał w minionym roku, podczas majowych ulew po prostu zabrał część drogi. Ta oberwała się, na kilkudziesięciu metrach pęknięcia w asfalcie są tak duże i głębokie, że strach stanąć, by pod własnym ciężarem nie spaść w dół. Można by sobie zrobić krzywdę, bo to dobrych kilka metrów.
- Kamienie są potrzebne do zasypania dna potoku. W ten sposób zapobiegniemy erozji dennej i tym samym osuwaniu się brzegów - tłumaczy Karol Górski, starosta gorlicki. Pomysł na pewno nie rozwiąże problemu tutejszego osuwiska, ale na pewno sprawi, że można będzie odbudować korpus drogi i doprowadzić do w miarę normalnego poruszania się. Takie kamienie, o których wspomina starosta, są specjalnie łupane w kamieniołomach. Tona kosztuje około 25 złotych, ale zważywszy na to, że potrzeba setki jak nie tysiące ton, suma robi się całkiem okrągła.
- Napisaliśmy do Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Krakowie z prośbą o wykonanie inwestycji. Poparł nas wójt Ryszard Guzik - dodaje starosta. Na razie czekamy na odpowiedź. Pewne jest natomiast to, że na pełną stabilizację osuwiska na razie nie ma wielkich szans. Z jednego powodu - nie ma pewności, że w ogóle uda się go kiedykolwiek ujarzmić. Dr Wojciech Rączkowski z Państwowego Instytutu Geologicznego Państwowego Instytutu Badawczego, oddział karpacki w Krakowie, który w sierpniu minionego roku opracował Kartę Osuwiskową, nie pozostawia wątpliwości.
Stabilizacja osuwiska oraz zabezpieczenie koryta potoku Bielanka od strony osuwiska nie są możliwe ze względów ekonomicznych i geotechnicznych w realnych kosztach, ze względu na charakter, typ i wielkość osuwisk im zagrażających. Teren osuwiska wraz ze strefą buforową w miejscowym planie zagospodarowania powinien zostać wyłączony spod lokalizacji jakiejkolwiek infrastruktury, a budynków mieszkalnych w szczególności - ocenia.
Krążą opowieści o studencie geologii, który przeprowadzał badania. Miał miernik laserowy, skalibrowany według naukowych wartości. Ponoć po trzech godzinach pracy i pomiarów zabrakło skali. Tak duże siły tam działają. Wiemy to również z przykładu Bystrej, gdzie w tamtejsze osuwisko zostało wpompowane dziewięć milionów złotych i tak naprawdę nie wiadomo, jak długo zabezpieczenia się sprawdzą.
- Nie ma też szans na takie rozwiązanie jak w Hańczowej. Tam kłopotem była rzeka, która podmywała drogę, ona stanowiła granicę osuwiska. Rzeka została przełożona, brzegi odpowiednio wzmocnione i teren się ustabilizował - przypomina Górski. W Bielance potok zaciśnięty jest przez jęzory dwóch osuwisk - z lewej strony (jadąc od strony Szymbarku) Zapadle, z prawej zaś Huciska. Samą regulację potoku oszacowano na około sześćset tysięcy złotych.
- Z pomiarów monitoringowych wykonywanych w latach 2001-2013 wynika, że osuwisko Zapadłe jest bardziej aktywne od leżącego na przeciwległym stoku osuwiska Huciska - tłumaczy dr Rączkowski. Geologom miejsce jest doskonale znane - pierwsze naukowe opracowania powstały w latach sześćdziesiątych. Mieszkańcy, o kierowcach nie wspominając, miejsce też znają.
- Jeżdżę tą drogą, czasem nawet kilka razy w tygodniu. Bo jest bliżej, jednym na przykład do Łosia, a mnie na Kunkową. Na razie jest sucho, więc można przejechać bez większych kłopotów. Najtrudniej, jak popada. Robią się koleiny, niewprawny kierowca łatwo może dać się "znieść" na bok, a na karoserii zarysowania gotowe - opowiada Marcin Grądalski, gorliczanin. - Przyznam się, że choć mam prawko od wielu lat, to omskąłem się o te zwężenia. Niedużo mi brakło, oj niedużo - przyznaje po cichu.Wbrew pozorom susza nie jest dobra dla takich miejsc. Naukowe rozprawy dowodzą, że w takich warunkach osuwiska bynajmniej nie zasypiają.