MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dwór w Ropie stał się ozdobą wioski

Marek Podraza
Marek Podraza
Wzniesiono go na przełomie XVI i XVII wieku. Należał do wielu znakomitych rodów - m.in. Tarłów, Brzeńskich, Skrochowskich. Od 1999 roku jego właścicielem jest Janusz Szot.

Jeszcze kilka lat temu dwór w Ropie i jego otoczenie były niechlubną wizytówką wioski. Obiekt straszył swym widokiem, spalonym dachem i zarośniętą trawą z dużą ilości śmieci. Niszczał z dnia na dzień i nic nie wskazywało na to, że będzie inaczej. Stał się jednak cud…i dwór znalazł nowego właściciela, który kupił posiadłość w sumie przez przypadek. Nowym właścicielem w 1999 roku został Janusz Szot. Wójt gminy Ropa Jan Morańda nie ukrywa, że gdyby nie państwo Szotowie, to dzisiaj dworu już by nie było. W nasze strony trafili z miłości do koni huculskich.

- Wielokrotnie przejeżdżaliśmy obok tego zniszczonego dworu w drodze do Gładyszowa. Oprócz zabytków kocham także konie i jeździliśmy z córkami do stadniny. Zawsze interesował mnie ten zabytkowy dwór. Marzyłem o założeniu bazy turystyczno-gastronomicznej i taka powstała w Iwkowej. To bacówka "Biały Jeleń" . Powstała ona w 1991 roku na najwyższym szczycie Pogórza Wiśnickiego - Górze Rogozowa. Można z niej wybrać się na piesze wycieczki do Lipnicy Murowanej, skąd pochodzę. Słynie ona z zabytkowego, drewnianego kościoła św. Leonarda, Dworku Ledóchowskich i odrestaurowanego Rynku. Mój dziadek był koniuszym w tym dworku i chyba w genach odziedziczyłem miłość do koni i zabytków - opowiada nam pan Janusz Szot.

Dwór w Ropie nie dawał mu spokoju. Ile razy przejeżdżał spoglądał w jego stronę. W końcu zainteresował się nim na poważnie. - W gminie dowiedziałem się, że po rezygnacji dawnych właścicieli dwór został przekazany za mienie utracone na Wschodzie. Było to w 1998 roku. Skontaktowałem się z pełnomocnikiem i powiedziałem, że jestem zainteresowany jego kupnem. Otrzymałem informację, że dwór jest w trakcie sprzedaży i później że został sprzedany. No, cóż, trudno. Minął rok od tego czasu i otrzymałem w nocy telefon z pytaniem czy jestem zainteresowany jego kupnem, bo niedoszły właściciel wpłacił tylko zaliczkę i więcej nie chciał zapłacić. Mieliśmy masę inwestycji w bacówce, nie miałem wolnych środków, a decyzję musiałem podjąć w ciągu trzech dni. Udało się znaleźć bank i tak oto najpierw bank, a później ja stałem się właścicielem dworu. Nawet żona o tym nie wiedziała - mówi.

Żona o zakupie dowiedziała się już na dworskim terenie. - Jechaliśmy na konie do Gładyszowa i mąż zatrzymał się w Ropie przy tym zarośniętym i opuszczonym dworze. Zaproponował, aby wejść do środka, bo jest tam fajne miejsce na ognisko i upieczenie kiełbasy. Nie bardzo chciałam wchodzić na obcy teren, zarośnięty, pełen śmieci. Przy ognisku pytam męża, czyje to jest. Wtedy odpowiedział, że stoi tutaj właścicielka i pokazał na córkę i tak się zaczęła nasza przygoda z dworem - mówi pani Lucyna Szot.

Najpilniejszą rzeczą był remont dachu. Został on wykonany zaraz po zakupie dworu. Pracy było co niemiara. - Gdy już wszystko obejrzałem, wiedziałem, że łatwo nie będzie. Była to niestety ruina. W dodatku okazało się, że pod dworem są rozległe piwnice, które każdą wiosną są zalewane przez wodę. Trzeba było wykonać izolację. Musieliśmy wokół dworu wykonać głębokie wykopy i zrobić nową izolację i odwodnienie. Samych śmieci z parku i terenu przydworskiego wywieźliśmy olbrzymie ilości - opowiada dalej.

Większość prac remontowych przy dworze wykonano za własne fundusze. - W 2003 powołałem do życia Fundację "Szlachetne Zdrowie", której celem są m.in. działanie na rzecz ochrony dziedzictwa kulturowego, w tym zwłaszcza na obszarach wiejskich oraz rewitalizacja historycznych obiektów i obszarów mających potencjał turystyczny. Przekazałem jej budynek dworski w nieodpłatne użytkowanie. Dzięki fundacji udało się pozyskać część funduszy unijnych na remonty, m.in. z Urzędu Marszałkowskiego na nowe okna do budynku dworu oraz na wykonanie placu wokół dworu, który jest częściowo wyłożony kostką - wyjaśnia.

Były plany utworzenia Ośrodka Promocji Kultury Karpackiej. Złożono bardzo duży projekt na 6 mln złotych. - Chcieliśmy z funduszy norweskich pozyskać pieniądze praktycznie na remont generalny. Mieliśmy świetnie opracowany projekt łącznie z wykonaniem ekspozycji związanych z kulturą i historią Karpat od Bukowiny rumuńskiej po Bukowinę Tatrzańską. Wydaliśmy na przygotowanie dokumentacji ponad 65 tysięcy złotych. Liczyłem na to, że projekt przejdzie, niestety nie przeszedł. Trochę się załamałem, ale działamy dalej - mówi pan Janusz.

Pomimo tej porażki plany ma bardzo ciekawe. Od dwóch lat działa już restauracja Gościniec Dworski, gdzie można zjeść najlepsze specjały kuchni dworskiej. W ofercie znajdą się również tradycyjne rarytasy prostej kuchni karpackiej. Jagnięcina, dziczyzna i wyborna polska gęsina to tylko niektóre propozycje na biesiadny stół. Nad tą częścią czuwa pani Lucyna Szot.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska