- Pomysł na publikację komiksu ma swoją historię - nadmienia Dominika Potocka z Kany. - Mariusz Bocheński, dziś absolwent politologii sądeckiej WSB-NLU, pięć lat temu wygrał konkurs na symbol miasta. Jego praca miała charakter krótkiej historyjki, dającej się umieścić na kartce pocztowej.
Dyrektor Kany Anna Lipińska-Zwolińska podchwyciła pomysł opowiastek obrazkowych i zaprosiła Bocheńskiego do narysowania komiksu dla dzieci pod tytułem "Legendy sądeckie", które ukazały się parę lat wstecz. Ambitniejsze w zamyśle "Historie sądeckie" wsparł z budżetu magistrat. Do wydawnictwa dołożył się też m.in. samorząd Małopolski.
Komiks zawiera 11 opowiadań zaczynających się lokacją Nowego Sącza. Następnie mamy wydarzenia związane z bitwą grunwaldzką, sądeckie wątki Kazimierza Jagiellończyka i Jana III Sobieskiego, potop szwedzki, dzieje Towarzystwa Gimnastycznego Sokół, kolei, Białego Klasztoru, Sądeckich Wodociągów i Wyższej Szkoły Biznesu-NLU. Nie brak i dramatycznych wątków, jak zagłada żydowskiego getta.
- Rysowałem jeszcze jako uczeń I Liceum Ogólnokształcącego - wspomina Mariusz Bocheński. - Kiedy wygrałem konkurs w Kanie na symbol miasta, zacząłem poważniej myśleć o komiksie. W "Historiach sądeckich" jest wiele uproszczeń, ale takie było założenie. Taka książka ma przemawiać czytelnym obrazem i słowem.
Najpierw szkic, potem komputer
"Historie sądeckie najpierw powstawały w szkicowniku Mariusza Bocheńskiego: - Z początku robiłem wstępne szkice rysunków. Tworzyłem ilustrację odpowiadającą konkretnemu zdarzeniu. Później skanowałem ją do komputera. Ostateczna obróbka następowała na tablecie. Wymyślenie i zaprojektowanie postaci nie sprawiało autorowi specjalnej trudności. - Najważniejsza jest znajomość tematu - podkreśla. - Musiałem nieco posiedzieć nad historią Nowego Sącza, żeby wybrać to, co najciekawsze do oglądania i czytania.
Skandaliczna obsługa kibiców - Wisła Kraków przeprasza - przeczytaj!
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!