Dzięki krakowskiej wokalistce, Tricky znów czuje dobrą energię. Brytyjski piosenkarz wystąpi w klubie Kwadrat

FLESZ - Jest szczepionka na malarię!

Na początku lat 90. w angielskim Bristolu pojawił się zespół Massive Attack. Prezentował oryginalną muzykę: połamanym rytmom towarzyszyły mocno basowe brzmienia i przejmujące wokalizy. Stylistykę tę media ochrzciły terminem „trip-hop”. Wśród wykonawców wchodzących w skład grupy, którzy nagrali jej dwie pierwsze płyty „Blue Lines” i „Protection”, był Adrian Thaws, na którego mówiono Tricky. Doświadczenia nabyte ze starszymi kolegami sprawiły, że w połowie dekady postanowił on rozpocząć solową karierę.

W 1995 roku ukazał się jego debiutancki album „Maxinquaye”, który został okrzyknięty rewelacją przez muzyczną krytykę. Materiał, który trafił na krążek, Tricky stworzył wspólnie z szesnastoletnią wtedy wokalistką Martiną Topley-Bird. Płyta zawierała mroczne piosenki, w których soulowy śpiew dziewczyny mieszał się z przypominającym złowrogi szept głosem bristolskiego artysty. Dopiero po latach Tricky opowiedział, skąd wziął się jego charakterystyczny wokal.

- Kiedy miałem 15 lat, chodziłem z dziewczyną, która później została matką mojej najstarszej córki. Pewnego dnia postanowiła ze mną zerwać. Udawałem więc, że chcę się otruć, że połknąłem tabletki. Położyłem się na trawie, że niby odpływam. Zobaczyła to jej szalona siostra i wepchała mi do ust swoje paluchy, chcąc wywołać wymioty, ale paznokciem przecięła mi struny głosowe. Oto jak zmienił się mój głos – tłumaczy w serwisie Red Bull Music.

Wielki sukces debiutu sprawił, że Tricky znalazł się w centrum zainteresowania mediów. Wokalista nie czuł się z tym dobrze ze względu na swój introwertyczny charakter. Ukształtowały go trudne przeżycia z dzieciństwa: kiedy miał cztery lata samobójstwo popełniła jego matka, a potem był wychowywany przez kuzynostwo, które dopuszczało się licznych przestępstw. Popularność nie podniosła samooceny piosenkarza, który do dzisiaj podczas koncertów występuje przy zgaszonych światłach na zaciemnionej scenie, by móc opanować paraliżującą go tremę.

Kolejne lata były dla artysty pasmem wzlotów i upadków. Wierni fani pozostali jednak przy swoim idolu – i również w Polsce Tricky ma wielu wielbicieli. Podczas ostatniej trasy koncertowej nad Wisłą, poznał on w Krakowie młodą wokalistkę – Martę Złakowską. Wspólne występy sprawiły, że piosenkarzowi spodobał się jej oryginalny głos. Zaprosił ją więc do swego studia nagrań w Berlinie. Tak powstał materiał na jego ostatni album – „Fall To Pieces”, który ukazał się jesienią zeszłego roku. Teraz można będzie posłuchać tego materiału na żywo – również w Krakowie.

- Choć wiem, że jestem jedynie częścią składową płyty, która w całości jest dziełem Tricky'ego, to dzięki jego wsparciu i empatii czuję, że „Fall To Pieces” to także ja. Dzwonimy do siebie, konsultujemy się, a on zawsze powtarza: „Marta, wiem, co czujesz, ja też kiedyś byłem debiutantem”. W trakcie nagrań Tricky wielokrotnie powtarzał, że czuje, że wraca z dalekiej podróży. Że znów czuje energię, która towarzyszyła mu w studiu przed laty – opowiada Marta w Polskim Radiu.