Dziesiątki śniętych ryb w stawie w Kościelcu w Chrzanowie. Dan Cake nie chce brać pełnej odpowiedzialności. Co wykazała kontrola WIOŚ?

Biała substancja w okolicy święta Trzech Króli (6 stycznia br.) szerokim strumieniem popłynęła rowem melioracyjnym do stawu w Kościelcu. Znalazła się tam na skutek awarii w pobliskim zakładzie Dan Cake, gdzie na skutek panujących wówczas mrozów doszło do rozszczelnienia zbiornika z odpadami organicznymi. Woda w stawie zrobiła się mętna, a biała zawiesina rozchodziła po jego obszarze. Opiekujące się stawem Towarzystwo Wędkarskie "Kościelec" w Chrzanowie poinformowało o zaistniałej sytuacji straż pożarną i policję. Strażacy przebadali na miejscu pH wody i nie stwierdzili podstaw do dalszych działań. Skutki zanieczyszczenia wody uwidoczniły się po kilku dniach, w stawie zaczęło brakować tlenu i ryby zaczęły się dusić.

- W ciągu dwóch tygodni przepompowaliśmy całą objętość wody w stawie - ponad 12 tysięcy metrów sześciennych wody. Pompując, chcieliśmy napowietrzyć wodę i usuwać pokrywę lodową i to się udało. Nasze działania konsultowaliśmy z ichtiologami, z którymi byliśmy w stałym kontakcie. Dzięki tym działaniom ograniczyliśmy skutki zanieczyszczenia - podkreśla Tomasz Brożek z Towarzystwa Wędkarskiego "Kościelec" w Chrzanowie.

Firma Dan Cake też pomagała, zakupiła i użyczyła motopompę. Po dwóch tygodniach pompowania wody wydawało się, że udało się opanować sytuację, ryby przestały łykać tlen z powierzchni. Niestety 10 lutego br. śnięte ryby zaczęły masowo wypływać na powierzchnię stawu, w sumie wyłowiono ich blisko 50 sztuk. Wcześniej pojawiały się pojedyncze sztuki – w sumie około 40.

Sprawą zanieczyszczenia stawu zajął się także wydział ochrony środowiska Urzędu Miejskiego w Chrzanowie, który powiadomił Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska i Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska. Przeprowadzono kontrolę w zakładzie Dan Cake. Ze wstępnego protokołu wynika, że odpady organiczne były i są przechowywane oraz oznaczone w sposób właściwy i nie wykazano żadnych nieprawidłowości w tym zakresie.

Firma Dan Cake zapewnia, że sytuacja, do której doszła 6 stycznia br. była wynikiem awarii i nie ma tu mowy o celowym spuszczaniu substancji organicznych do rowu melioracyjnego.

Do stawu nie trafiły substancje toksyczne ani ścieki, lecz tzw. tzw. popłuczyny, czyli odpad organiczny m.in. mąka - zapewnia Wiktor Kowalski, szef działu marketingu firmy Dan Cake.

Firma nie uchyla się od odpowiedzialności za zaistniałą sytuację. Gotowa jest do dalszych działań, ale podkreśla też, że staw był zalodzony przez zimę, to także mogło mieć wpływ na stan wody i ryb.

- Warto podkreślić, że od lat nie mieliśmy żadnych problemów z zimowaniem ryb w stawie, nawet przy kilkumiesięcznych zimach, kiedy cały staw był zamarznięty. Tymczasem przyducha pojawiła się raptem po 10 dniach od pojawienia się lodu (7 stycznia), to obrazuje tempo procesów z jakimi mieliśmy do czynienia. Tylko szybkie działanie pozwoliło zapobiec kompletnej katastrofie. Jak będzie wyglądała przyszłość? Trudno powiedzieć, ale spodziewamy się wszystkiego... - podsumowuje Tomasz Brożek.

FLESZ - PKN Orlen wyda 7,4 mld zł do 2030 roku na realizację strategii wodorowej