Między młotem i kowadłem
Padłego lisa znaleziono dwa miesiące temu. Powiatowy lekarz weterynarii Mariusz Stein natychmiast wprowadził zakaz odstrzału zwierzyny na obszarze od Biegonic aż po gminę Nawojowa. Nie chciał, by przepłaszane lisy chore na wściekliznę przechodziły na inne tereny, powiększając zagrożenie.
- Jak tak dalej pójdzie, nie wykonamy planu odstrzału dzika i zapłacimy wysoką karę - martwi się Stanisław Michalik, prezes Koła Łowieckiego "Głuszec", odpowiedzialnego za odławianie zwierzyny na tym obszarze. Nadleśnictwo Nawojowa narzuciło myśliwym normę w ilości 100 odstrzelonych dzików. Nie zrealizują jej, bo nie mogą polować.
- W ubiegłym roku niewykonanie normy kosztowało nas 60 tys. zł - mówi Michalik.
Tyle wynosi prawie cały budżet koła. Pieniądze wydano na wypłacenie szkód w uprawach rolnych, bo to właśnie koło jest odpowiedzialne za to, by ich nie było. Stąd planowy odstrzał dzików, zapuszczających się na pola.
- Rolnicy mają do nas pretensje, bo tracą uprawy, a my mamy związane ręce - tłumaczy Stanisław Michalik.
Szkoda cokolwiek sadzić, bo i tak wszystko idzie na karmę dla dzików
Rolnicy w rozpaczy
W Żeleźnikowej Wielkiej dziki spustoszyły już większość pól. 65-letni Wojciech Tokarz mówi, że z katastrofą na taką skalę jeszcze się nie spotkał. Na 25 arach posadził ziemniaki. Jesienią miał ich zebrać pięć ton. Nie wykopie nic. Jednej nocy przyszły dziki i wszystko zżarły. Jak opowiada Wojciech Tokarz, posadził w ziemi ponad 700 kilogramów sadzeniaków.
-Z trzema tonami nawozu kosztowało mnie to półtora tysiąca złotych - opowiada.
Po przejściu dzików na kawałku gruntu żona Wojciecha Tokarza posadziła ogórki, ale je także zjadły dziki. Na polu zostały ledwie trzy marne krzaczki. Będzie z nich może garstka warzyw.
- Dziki to prawdziwa plaga - przekonuje Tokarz. Gdy strzelali do nich myśliwi, nie było problemu. Teraz jednak rujnują pola i podchodzą pod domy.
- Szkoda cokolwiek sadzić, bo i tak wszystko idzie na karmę dla dzików- żali się.
Stołówka poza lasem
Bezczynność myśliwych to dla żarłocznych dzików raj. Wychodzą z lasu, żeby najeść się do syta na polach i łąkach. Pochłaniają nie tylko tony ziemniaków. Chętnie jedzą też soczyste pędy kukurydzy, sadzonej na paszę, a w czerwcu uwielbiają też zboże. Jest jeszcze zielone, wypełnione pożywnym mleczkiem. Z pól znikają więc pszenica i jęczmień.
- Jeśli zezwolenie na odstrzał nie zostanie przywrócone, to rolnicy stracą zasiewy, a myśliwym grozi bankructwo - przewiduje Michalik.
Budżet jego koła to wpłaty 57 zrzeszonych w nim myśliwych, którzy płacą po około 1000 zł rocznie. Zasilają go też niewielkie wpływy ze sprzedaży tuszy odstrzelonych jeleni i saren oraz dopłaty unijne za łąki należące do koła.
- Jeśli straty powodowane przez dziki będą rosły, to my splajtujemy, a ciężar wypłaty odszkodowań spadnie na Skarb Państwa - ostrzega Michalik.
Nie było innego wyjścia Mariusz Stein, powiatowy lekarz weterynarii w Nowym Sączu: - Po stwierdzeniu u padłego lisa wścieklizny wprowadzenie zakazu polowań jest koniecznością, wynikającą z przepisów. Zwykle trwa miesiąc, ale w tym czasie niezbędne jest odstrzelenie dwóch sztuk, które można by poddać badaniu. Jeśli nie potwierdzi obecności wirusa, zakaz polowań jest automatycznie cofany. Na obszarze koła "Głuszec" trwa on drugi miesiąc, ponieważ jeden z dostarczonych lisów miał na tyle zniszczoną tkankę mózgową, że nie dało się jej zbadać. Dlatego czekamy na odstrzelenie kolejnego lisa, na co myśliwi mają zgodę. Rozumiem, że o tej porze roku nie jest to łatwe, bo trawy są wysokie i trudno w nich dostrzec drapieżnika. Musimy go jednak mieć, by w przypadku niestwierdzenia wścieklizny cofnąć zakaz. Nie będą uprawiać ziemi Tadeusz Majewski, sołtys Żeleźnikowej Wielkiej: - Z powodu szkód powodowanych przez dziki rolnicy ograniczają uprawę pól. Ja sam obsiewałem grunty zbożem i sadziłem ziemniaki, a od kilku lat tego nie robię. Dziki schodzą coraz niżej do wsi i niszczą wszystko, co spotkają na swojej drodze. Dotąd straty ograniczał odstrzał prowadzony przez myśliwych. Gdy go zabrakło, niczego się już nie boją. (SZEL) |
Źródło: Gazeta Krakowska