https://gazetakrakowska.pl
reklama
18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dzikie psy na Gubałówce. Ludzie boją się o dzieci!

Halina Kraczyńska
archiwum
Rozszarpały kota, zaczynają warczeć na owce, a także na dzieci, gdy wychodzą rano do szkoły. Nie boją się już nawet dorosłych. Wataha dzikich psów, która grasuje na szczycie Gubałówki, staje się coraz liczniejsza i coraz groźniejsza. Mieszkańcy zaczynają się bać, że dojdzie do tragedii, że wataha zaatakuje.

Zobacz także: Zakopane: Molestowanie dzieci wymyśliła sobie żona?

Prosili o pomoc urzędników, ale na razie bez skutku. - Usłyszeliśmy, że dadzą nam tabletki usypiające, abyśmy sami zaaplikowali je psom i wyłapali je - mówi pan Łukasz, mieszkający na Gubałówce.

- Sytuacja jest już tragiczna - alarmował na ostatniej sesji rady miasta Andrzej Hyc. - Niemal już doszło tam do tragedii. Ludzie boją się wieczorem wyjść z domu, a w nocy jest taki harmider, że nie mogą spać. Trzeba tam szybkiej interwencji.

Wataha to dziś już 10, a czasem nawet i 20 psów. - Ciągle ich, niestety, przybywa, bo rodzą się młode. To już chyba trzecie pokolenie, które żyje tu dziko - mówią panie Katarzyna, Janina i Aneta Bobak, mieszkające na Gubałówce. Dodają, że w dzień jest spokój, ale w nocy strach. Psy są dzikie, wychudzone, niektóre pewnie chore.

Pan Łukasz, który mieszka z rodziną po sąsiedzku, mówi, że i zachowują się już niemal jak kojoty. - Jednego wieczoru tak zaczęły ujadać, że wiedzieliśmy, że coś jest nie tak. Potem usłyszeliśmy tylko przeraźliwy wrzask naszego kota. Rano znaleźliśmy go przed domem rozszarpanego. Zostały po nim tylko kości - opowiada pan Łukasz. - Ja też już przez te psy bałem się o swoje życie. Wypędzałem niedawno owce na pastwisko. Zaczęły do mnie i owiec podchodzić, warczały. Była ich gromada. Nie powiem, że nie bałem się. Ale na szczęście uciekły.

Jak mówią mieszkańcy Gubałówki, psy podchodzą też już na stację kolejki na Gubałówce. Pracownicy muszą je petardami odstraszać. - Jest ich w pierony i trochę. Ludzie boją się, co będzie po sezonie. Teraz coś do jedzenia znajdą, ale zimą mogą zaatakować - tłumaczy Stanisław Staszel z Poronina, który tam handluje.

Wiceburmistrz Zakopanego Wojciech Solik zdaje sobie sprawę, że sytuacja na Gubałówce staje się coraz bardziej niebezpieczna. Kiedyś w gminie był rakarz, który wyłapywał takie dzikie psy. Dziś nie ma kto tego robić. Jest firma w Krakowie, która świadczy tego typu usługi. Ale wyłapane psy trzeba potem gdzieś umieścić. W schronisku w Nowym Targu, jedynym na Podhalu, jak mówi jego właścicielka Celina Pawluśkiewicz, miejsc jest kilka, a czasem nie ma w ogóle.

- Wystąpiliśmy do powiatowego lekarza weterynarii o pozwolenie na uśpienie tych psów z uwagi na zagrożenie jakie stanowią dla mieszkańców i turystów - mówi Solik.

Wybieramy najpiękniejszą kandydatkę do Sejmu z Małopolski [ZDJĘCIA]. Zdecyduj, kto powinien wygrać!

Prawybory. Kto powinien zostać posłem? Głosuj: Małopolska Zachodnia okręg 12, Kraków okręg 13, Podhale Nowy Sącz okręg 14, Tarnów okręg 15.

Mieszkania Kraków. Zobacz nowy serwis

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Komentarze 3

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

P
Paweł-Zakopane
to go sam se żryj - pajacu!
h
hycel
pieski i kotki przerabiam na pyszny smalec !! palce lizać !! niebo w gębie !!
y
yaro5000
Urzędnicy rozdają tabletki na uśmiercanie psów?!
K ..wa, oprócz tego, że jest to przestępstwo to rozdawanie trucizny ludziom to przestępstwo po dwakroć!
To nie wina psów, że się tam znalazły! To wina ludzi, którzy je wyrzucili z domów a teraz chcą zabijać.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska