Tym razem wszystko jest inne. Nie ma jednego lub dwóch - jak miało to miejsce w 2000, 2008 i 2012 roku - gospodarzy. Turniej zostanie rozegrany aż w dziesięciu państwach i na jedenastu stadionach. To efekt wizji i przeforsowania jej realizacji przez byłego prezydenta UEFA Michela Platiniego.
Areną piątkowego otwarcia będzie Stadio Olimpico w Rzymie. Finał (i półfinały) zaplanowano na Wembley w Londynie. Reprezentacja Polski będzie walczyła dwukrotnie w Sankt Petersburgu i raz w odległej - w linii prostej - o 3.600 kilometrów Sewili, co daje już obraz wyzwań logistycznych. Warto dodać, że pierwotnie Polacy mieli grać w Bilbao i Dublinie. W związku ze zmianami przeniesiono także planowaną wcześniej lokalizację bazy ekipy Paulo Sousy. Zamiast ośrodka w Portmarnock pod Dublinem zdecydowano się na hotel Sopot Marriott Resort&Spa
Tytułu mistrzowskiego broni Portugalia, która w 2016 roku w finale pokonała Francję 1:0 po golu Edera w 109. minucie. Trzecie miejsce zajęły Walia i Niemcy, a Polacy odpadli w ćwierćfinale po rzutach karnych, w których 5:4 triumfowali późniejsi złoci medaliści. Jedenastki nie wykorzystał Jakub Błaszczykowski, ale i tak był to najlepszy występ w historii Biało-Czerwonych, którzy na udział w Euro czekali aż do 2008 roku. Tamta inauguracja w austriacko-szwajcarskim turnieju zakończyła się na fazie grupowej (0:2 z Niemcami po dwóch golach Lukasa Podolskiego, 1:1 z Austrią z pamiętnym sędzią Howardem Webbem i 0:1 z Chorwacją), podobnie jak katastrofalny start w gospodarskim 2012 (1:1 z Grecją, 1:1 z Rosją i 0:1 z Czechami). Na tym tle francuski ćwierćfinał - po wcześniejszych 1:0 z Irlandią Północną, 0:0 z Niemcami i 1:0 z Ukrainą oraz 5:4 w karnych ze Szwajcarią w 1/8 finału - jawił się jak piękny sen. Selekcjoner Adam Nawałka święcił natomiast najlepsze chwile w swojej karierze, która dobiegła końca dwa lata później na mundialowych bois-kach w Rosji.
W sięgającej 1960 roku kronice polski rozdział jest jednak generalnie ubogi. W klasyfikacji wszech czasów na czele znajdują się Niemcy, kontynuujący tradycje przedzjednoczeniowej RFN. W ich dorobku znajdują się po trzy krążki każdego koloru zdobyte w dwunastu (na piętnaście możliwych) startach. Trzy triumfy, uzupełnione jednym srebrem, mają na koncie także Hiszpanie, a dwa Francuzi.
W sumie mistrzostwo zdobywało aż dziesięć krajów, a medale siedemnaście.
Taki rozrzut wynika w dużej mierze z trzech faktów:
- od 1984 roku nie ma meczu o trzecie miejsce, więc przyznaje się dwa brązowe krążki;
- mistrz nie jest premiowany awansem do kolejnego turnieju finałowego i musi przebijać się przez eliminacje, co bywa jednak wyczerpujące;
- tylko raz złoty medalista obronił główne trofeum (udało się to Hiszpanii w 2012 roku).
Rozpoczynający się dziś turniej będzie wyjątkowy nie tylko ze względu na rozległość obejmującej go mapy, po raz pierwszy stosowany będzie także system VAR. Same rozgrywki będą podobne do tych z 2016 roku. Z każdej grupy do fazy 1/8 awansują dwie najlepsze drużyny, a stawkę uzupełnią cztery zespoły z trzecich miejsc, legitymujące się najlepszym bilansem (decydują kolejno punkty, różnica bramek, liczba strzelonych goli, klasyfikacja fair play, miejsce w rankingu UEFA).
W zestawieniu bukmacherów faworytami są reprezentacji Anglii, Francji i Belgii, w drugim szeregu znalazły się Niemcy, Hiszpania i Portugalia, a za nimi Włochy i Holandia. Szanse Polski wyglądają mizernie - pod względem typów Biało-Czerwoni zajmują miejsce 16. Ostatnie, 24., przypadło Macedonii Północnej. Kibice pamiętają jednak rok 2004, gdy lekceważeni Grecy rozbili bank sięgając po najbardziej sensacyjne złoto w historii.
Nie przeocz
Zobacz koniecznie
Musisz to wiedzieć
Bądź na bieżąco i obserwuj
