Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziwne związki Ewy Filipiak z prezesem

Marek Bartosik
Marek Bartosik, publicysta
Marek Bartosik, publicysta
Na naszych oczach słowo niezależność zyskuje całkiem nowe znaczenia. To pojęcie ważne, więc nie sposób jego ewolucję pominąć milczeniem. W takich Wadowicach na przykład, władająca tym prawie świętym miastem od początku lokalnej demokracji Ewa Filipiak rozmawia wyłącznie z dziennikarzami niezależnymi, ale tylko od opozycji. Aby dostąpić zaszczytu osobistego kontaktu z panią burmistrz, pismacy muszą być też niezależni finansowo. To znaczy brać kasę od niej, bo to najlepsza gwarancja, że napiszą o poczynaniach władczyni zawsze dobrze.

Zewnętrznie nieustannie elegancka pani burmistrz znad Skawy i spod papieskiej bazyliki ma wielu kooperantów w wykuwaniu nowych znaczeń słowa niezależność. Wśród nich na czoło wybija się Piotr Duda.

To ten, co nawymyślał ostatnio premierowi od tchórzy. Czuł się do tego upoważniony, jako dziedzic niezależnej (NSZZ!) "Solidarności". Ma dużą łatwość w przemawianiu w imieniu społeczeństwa. To nawyk w tym związku. Działa od ponad 30 lat, czyli od momentu kiedy cały naród był przeciwko władzy zależnej od Moskwy. Potem szybko się okazało, że nie cały, a jednak nawyk się utrwalił.

Przewodniczący "S" jest dziś niezależny nie tylko od władzy, ale przede wszystkim od większości społeczeństwa. Nie godzi się z jego decyzjami wyborczymi, których skutkiem jest "ta władza". Piotra Dudę na przewodniczącego wybrały jakieś marne, statystycznie i ideowo, resztki związku. "S" reprezentuje dziś tzw. wielkoprzemysłową klasę robotniczą, która oparła się prywatyzacji i dobrze na tym wyszła. A więc górników, tych od węgla i tych od miedzi, energetyków, nieszczęsnych kolejarzy, nauczycieli schowanych za swoją kartą. Wszyscy zażarcie bronią swoich przywilejów odziedziczonych jeszcze z PRL, a wzmocnionych przez niektóre lękliwe rządy III RP. To ich Piotr Duda chce poprowadzić we wrześniu na Warszawę.

Na ten pomysł wpadł oczywiście niezależnie, zwłaszcza od Jarosława Kaczyńskiego. Ten marzenia o wykurzeniu rządu i wyobrażenia o swym poparciu społecznym ma równie niezależne od faktów, jak Duda. Ale może liczyć na niezależnych dziennikarzy, którym ostatnio dziękował za wsparcie. Wielu z nich musiało, jeśli oczywiście nie są niewdzięcznikami, wymamrotać nad klawiaturą: I wzajemnie Panie Prezesie!

Mają mu za co dziękować. Nie chodzi tylko o szmal, jakiego całkiem pokaźny strumień skierował do nich z partyjnej, czyli dla przypomnienia - społecznej kasy. Razem z nimi stworzył rzeczywistość i historię naszego kraju, niezależną od podstawowych faktów. Zbudowali też wspólnie kilkumilionowy target, który kupuje gazety tworzone przez ukochanych przez prezesa dziennikarzy, bez upierdliwej konieczności posługiwania się sztuką dziennikarską.

Nie znam sympatii politycznych Ewy Filipiak, ale jej sposób myślenia o niezależności zbliża ją do prezesa Kaczyńskiego bardzo. Ona udowodniła, że z takimi poglądami można przez wiele lat wygrywać wybory. Przynajmniej w Wadowicach. On efekty wyborcze ma dokładnie przeciwne. I niech tak zostanie.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska