Obecność na obradach lub komisjach nie zależy od wagi sprawy, lecz od zasięgu transmisji. Co gorsze, politycy po wakacjach są wypoczęci, co nie przejawia się we wzmożeniu sił intelektualnych, ale niestety bokserskich. Tak jak w niedawnej debacie na temat Amber Gold. Pisałem już o istocie tej sprawy ze trzy tygodnie temu, a codziennie media aż trzęsą się od smakowitych szczegółów. Sedno nie leży bowiem w tym, na ile milionów dali się nabrać łatwowierni klienci i gdzie je ukrył niejaki Marcin P., ale w bezsilności państwa wobec oszustów.
Łatwo dziś zawołać, że to wszystko wina Tuska (wina raczej skwaśniałe), żądać dymisji premiera i aresztu dla jego synalka. Pierwsze cztery wyroki w zawieszeniu na owego Marcina (wszyscy wiedzą jak się nazywa i jak wygląda) zapadły bowiem w czasach, gdy ministrem sprawiedliwości oraz prokuratorem generalnym w jednej osobie był Zbigniew Ziobro, a premierem Jarosław Kaczyński; dziś obaj (choć poróżnieni) zgodnie grzmią przeciw bezczynności "organów". A za ich władzy co było? Zło Ziobrem zwyciężaj! - jak tu kiedyś przydarzyło mi się napisać.
Dziś jeszcze gorzej: wyroków było więcej i dalej nic z tego nie wynikło. Uczył Marcin Marcina. Najbardziej rozczulające są jednak nie popisy sejmowej hipokryzji, ale skwapliwość "organów" okazywana teraz, gdy sprawa się rypła i nie da się zamieść pod dywan. Aresztowanie delikwenta na dzień przed debatą sejmową przypomina aresztowanie również na dzień przed podobną debatą przez organy ówczesnego premiera Kaczyńskiego i podległego mu Ziobry, byłego ministra skarbu Emila Wąsacza, któremu jak dotąd niczego złego nie udowodniono. Pewnie tak będzie - niestety - po latach w przypadku szefa Amber Gold. Tylko jeśli takie pokazówki są możliwe, to przestańcie panowie politycy prawić bajki o niezależności prokuratury.
Podobno jest ona szczególnie niezależna po ostatniej reformie polegającej na rozdzieleniu funkcji prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości. Tak bardzo niezależna, że ów prokurator generalny nie może karnie odwołać podrzędnej podwładnej z Gdańska, która wykazała nieudolność, a może i złą wolę w tej sprawie. Odpowiednia i oczywiście niezależna rada rozpatrzy jego wniosek za trzy tygodnie. Są tak niezależni, że nikomu już na niczym nie zależy.
O wiele łatwiej bowiem wymierzać kary pijanym rowerzystom, prześladować osoby, które na czas nie zapłaciły podatków albo innych haraczy, pastwić się nad gagatkami przyłapanymi z drobną ilością marihuany, niż rozsupływać afery wymagające rzetelnej wiedzy ekonomicznej i księgowej.
Nie bronię Kory Jackowskiej, której przysłano "gandzię" ze Szwecji na imię jej pieska, lecz oczywiście na domowy adres. Jest celebrytką (podobnie jak jest nim dziś Marcin P.), a tacy zawsze dadzą sobie w Polsce radę. Bardzo mi tylko przykro (i tu wyjątkowo jestem zgodny z przesławnym posłem Palikotem), kiedy "organy" znęcają się nad przyłapanymi szczeniakami, zamiast zająć się aferzystami wyrządzającymi szkody liczone w setkach milionów. Zwłaszcza kiedy policjanci biorą się do bicia ("do gleby śmieciu!"), żeby poprawić na swoim posterunku wykrywalność przestępstw. I to w kraju, w którym od marihuany nikt jeszcze nie umarł, a od wódki giną tysiące Polaków, nie mówiąc o ich nieszczęsnych rodzinach.
Najprzykrzejsze jest jednak to, że wciąż są równi i równiejsi. Nie poczuję satysfakcji, gdyby Michał T. (syn premiera) znalazł się tam, gdzie dziś przebywa Marcin P. Ale chciałbym wiedzieć, dlaczego podrzędnemu dziennikarzowi lokalnego dodatku do warszawskiej gazety nagle zostaje ufundowana podróż do Chin, a wkrótce potem okazuje się on wybitnym specjalistą od marketingu zarabiającym w porcie lotniczym dużo więcej niż dyżurni sprowadzający na ziemię wypełnione ludźmi samoloty?
No i dlaczego akurat Marcinowi P. pozostawiono tak wiele swobody w jego oszukańczym biznesie, kiedy życie zwykłego biznesiarza w Polsce, to ciągłe borykanie się z absurdalnymi przepisami, utrudnieniami, nachalnością skarbówki i podejrzliwością urzędników?
Autor: konsul generalny w Nowym Jorku (1990-1996), ambasador w Bangkoku (1999-2003), pisarz, reporter, wydał ostatnio powieści "S.O.S." i "Paradygmat" oraz tom esejów "Wołanie o sens".
W szpitalu zlekceważono zgwałconą pacjentkę? Prokuratura sprawdza
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!