
Łukasz Wantuch - człowiek z ludu czy polityczny wyga?
Radny miejski prezydenckiego klubu „Przyjazny Kraków” to postać kontrowersyjna. Jego pomysły zawsze wzbudzają gorące dyskusje. Ostatnio np. zaproponował, by pozbyć się bezdomnych z krakowskich Plant, co wywołało burzę.
I właśnie m.in. w tej sprawie wypowiadał się podczas programu „Trzy szybkie”, prowadzonego przez redaktora Marka Kęskrawca z „Dziennika Polskiego”. Pierwsze, co rzuca się w oczy, to ubiór rozmówców. Dziennikarz jest w koszuli i marynarce, radny przyszedł do studia w czarnym t-shircie.

- W ten sposób chciał stworzyć wrażenie człowieka z ludu. Podobnie ubiera się, gdy spotyka się z mieszkańcami - zwraca uwagę Seweryn. Łukasz Wantuch bardzo dobrze czuje się w studiu telewizyjnym. Lubi pokazywać się w mediach.
- Stosuje gesty opisowe. Gdy nie zgadzał się z tym, co mówił redaktor, pocierał dłonią przedramię. Tak jakby odrzucał od siebie słowa, które do niego docierają. Sam jego proces myślenia jest bardzo ciekawy, bo często gesty wyprzedzają słowa - dodaje.

Mimo że Wantuch podczas tej rozmowy czasami uciekał wzrokiem, widać, że mówi prawdę. - Jest szczery. Podczas konfrontacji słownej składa ręce w kopułkę. Pokazuje, że kontroluje sytuację. Podobnie jak prezydent Majchrowski zasysa powietrze. To pewna niedbałość, ale i objaw pewności siebie - dodaje Seweryn.

Z jednej strony Wantuch to zatem człowiek z ludu. Gdy wychodzi do mieszkańców, jest uśmiechnięty, ubrany prosto. - Inaczej zachowuje się na mównicy podczas sesji Rady Miasta Krakowa. Jest bardzo stanowczy. Ponadto ubiera się wtedy elegancko, zakłada marynarkę. Minusem jest to, że za bardzo chce przekonać do swojego zdania. Mówi szybko, stanowczo, ale niemal cały czas w tym samym tempie. W ten sposób wcale nie przekonuje. Czasami trzeba zwolnić, mówić spokojniej - twierdzi Seweryn.
Dodaje, że z drugiej strony Wantuch chce się wybić. Chce być poważnym politykiem. - Denerwuje się, gdy tematy, które porusza, wzbudzają kontrowersje - kwituje.