https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ekspresowe randkowanie

Umiesz coś zrobić w kuchni? Zaskoczona tym pytaniem rozpoczęłam swoją pierwszą z 25 randek. Każda z nich trwała 3 minuty i była z kimś innym. Efekt? Jedna propozycja małżeństwa, kilka ciekawych rozmów i wiele zerknięć na zegarek z nadzieją, że czas się już kończy. O szybkich randkach, modzie jaka przyszła do nas z Europy Zachodniej i Ameryki - pisze Magdalena Jadach

Fast date można przetłumaczyć jako "szybkie randki". Są to spotkania towarzyskie oparte na kilkuminutowej rozmowie z wieloma osobami. Przed rozpoczęciem zabawy każdy dostaje formularz z imionami osób, z którymi będzie gawędził. Po rozmowie przy każdym nazwisku wpisujemy "tak" lub "nie". Jeżeli nasz rozmówca zaznaczył, że tak jak my chce się spotkać, to następnego dnia organizatorzy nas o tym poinformują. Takie randkowanie znalazło wielu zwolenników w Europie Zachodniej i Ameryce.

Wzbogacona wiedzą o zasadach usiadłam przy stoliku z moim numerkiem. Przygaszone światło, lampka wina i towarzystwo innych pań pozwala na w miarę bezstresowe oczekiwanie na panów. Każda ma swój stolik, do którego będą się przysiadać. Rozglądam się po sali. Średnia wieku około 30 lat. Są jednak i młodsze, jak i dużo starsze. Wreszcie pojawiają się oni.

Dosiadają się do stolików. Potem będą przechodzić do następnych zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Pierwszy pojawia się pan Ryszard. Ma prawie 70 lat i szuka żony.
- Jestem starym kawalerem. Nie chcę zostać sam na starość. Przydałaby się taka, co umie ugotować. Ale ładna musi być. Ty jesteś najładniejsza z nich wszystkich!

Argument mnie nie przekonał. Czas minął, a ja zaznaczyłam "nie". Następna szansa na wielką miłość ma 30 lat i warsztat samochodowy. Kusi dużymi zarobkami i domem pod Krakowem. Rozmowa się nie klei. Opowiada, a ja udaję, że słucham i uśmiecham się od czasu do czasu.

- Fajna bransoletka. Skóra? Lubisz dominować? - pierwszym pytaniem Krzysiek mnie zastrzelił. Rozmowa szybko schodzi na muzykę, preferencje seksualne i ulubioną herbatę. W tym przypadku żałuję, że czas tak szybki pędzi. Krzysiek zmienia stolik.

Kolejny typ, to starszy pan, który szuka dziewczyn młodszych od swoich córek. Jestem w jego typie. Bez ogródek wyłuszcza swoje oczekiwania. - Nie lubię się wiązać, nie mam na to czasu i chęci. Mieszkam w dwóch miejscach jednocześnie. Chcę mieć towarzystwo, jak się tutaj pojawię. Proponuję czysty układ: niezobowiązujące spotkania. Wiesz, stać mnie na utrzymanie takiej znajomości - kończy wywód. Przy jego imieniu ląduje podkreślone "nie".

Kolejne rozmowy, to miłe pogawędki w zróżnicowanym gronie. O skuteczności takiego randkowania niech świadczy to, że są osoby, którym udaje się znajomość zawartą przy stoliku przedłużyć.
- Przykładem na to, że udaje się tu spotkać wielką miłość, jestem ja - opowiada współorganizator imprezy Grzegorz Król. - Dagmarę poznałem właśnie na takim spotkaniu. Przyszedłem poznać kogoś. A ona to prowadziła. Dziś jest moją narzeczoną. Planujemy ślub - kończy z uśmiechem.

Takie spotkania odbywają się przede wszystkim w Krakowie, chociaż zdarzają się imprezy wyjazdowe, np. w Warszawie. Uczestnicy są werbowani poprzez Internet i ogłoszenia w gazetach.

- Takie randki są alternatywą dla wirtualnych znajomości. Możesz kogoś zobaczyć, porozmawiać na żywo w komfortowych warunkach, bez zobowiązań. Jest bezpiecznie. I od razu wiesz czy ktoś ci przypadł do gustu. Mamy wiele sygnałów, ze ludzie potem łączą się w pary - przekonuje Grzegorz Król.
Mnie przekonał. Nie pozostaje nic innego, jak zacząć się umawiać. Walentynki już wkrótce.

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska