- Nie rozumiem, dlaczego z tego rezygnują. Ludzie zawsze coś dodatkowo kupią i zostawią pieniądze - mówi Dawid Zgrajek, mieszkaniec Zatora.
Park Rozrywki swoją decyzję tłumaczy m. in. problemami z dostosowaniem systemów teleinformatycznych. Ich efektem miały być sytuacje, w których rozpoznawanie „Karty Mieszkańca Zatora” na bramkach nie działało poprawnie. Jak się dowiedzieliśmy, konieczne jest także doprecyzowanie warunków wstępu do parku.
Krystian Kojder, rzecznik prasowy Energylandii informuje, że najwięcej interwencji w związku z nadużywaniem alkoholu przez gości podjęto w stosunku do... posiadaczy „Karty Mieszkańca Zatora”. Jak tłumaczy, trunki spożywali poza obszarem parku, a następnie będąc w stanie upojenia alkoholowego, chcieli skorzystać z jego atrakcji. Pracownicy obiektu wyrzucali ich wtedy za bramę.
- Konieczne jest uregulowanie możliwości anulowania wydanej karty w przypadku uporczywego naruszania regulaminu parku - tłumaczy Krystian Kojder.
Mieszkańcy Zatora nie zgadzają się z tymi zarzutami. - Kilku pracowników stwierdziło, że zatorżanie przychodzą tam tylko po to, żeby się napić i robić burdy, a to nieprawda - podkreśla Dawid Zgrajek, który już kilka razy odwiedził park. Ludzie z Zatora uważają, że to właśnie przyjezdni robią najwięcej zamieszania, śmiecą i hałasują. Kiedyś było tu spokojniej.
Dodają też, że działalność parku rozrywki mocno daje się we znaki mieszkańcom pobliskich miejscowości. W weekend, gdy otwarta jest Energylandia tworzą się korki. Największe są w Podolszu.
- My jesteśmy najbardziej poszkodowani - mówi Franciszka Jarosz, sołtys Podolsza. Uważa, że w związku z tym ludziom należy się rekompensata. Taką była właśnie wejściówka do parku za złotówkę. Mariusz Makuch, burmistrz Zatora walczy o to, by przywileje dla mieszkańców gminy zostały zachowane. Cały czas trwają negocjacje z właścicielem Energylandii.
Dziś mają zostać ustalone szczegółowe terminy spotkań, na których omawiane będą warunki nowej umowy. - Chcemy osiągnąć jak najwięcej dla mieszkańców. Liczę, że przywileje nie zostaną całkowicie zlikwidowane - mówi Mariusz Makuch.
Burmistrz liczy, że uda się dojść do porozumienia przed 24 kwietnia, kiedy to wygasa obecna umowa.
WSPÓŁPRACA TAIDA JASEK