Nic nie zapowiadało, że krakowianki – dotychczasowy lider tabeli grupy C – w Stambule będą w aż takich tarapatach. Jednak niespodziewany brak w wyjściowym składzie Mercedes Russell i Jordin Canady odbił się mocno na dyspozycji zespołu. Ponoć obie Amerykanki nie zagrały ze względów innych, niż sportowe.
W efekcie Turczynki szybko odskoczyły Wiśle na ponad 10 oczek. Od początku grające w osłabieniu przyjezdne nie radziły sobie z podkoszowymi rywala. Początek drugiej kwarty też był dla wiślaczek fatalny. Podczas gdy same ledwo uciułały 4 oczka, rywalki rzuciły im w kilka minut aż 12. Dopiero celne rzuty za trzy Marii Conde pozwoliły krakowiankom nieco nadgonić wynik. To właśnie „trójki” były bronią, której wiślaczki musiały się chwycić, jak ostatniej deski ratunku w tym spotkaniu. Mimo wszystko, po pierwszej połowie miały na koncie aż 54 stracone punkty. To był nokaut.
W tej sytuacji w drugiej połowie Wisła mogła walczyć już tylko o niższy wymiar kary. Ostatecznie jednak turecka ekipa zdołała rzucić krakowiankom aż 100 punktów. Klęska w Stambule nie utrudniła im jeszcze znacząco sytuacji w grupie C. Poważniejszy problem jest jednak taki, że klub w najbliższym czasie może stanąć przed koniecznością zmian kadrowych.
Besiktas Stambuł - Wisła CANPACK Kraków 100:71 (25:11, 29:24, 28:17, 18:19)
Besiktas: Mitchell 28 (2x3), Akhator 18, Siyahdemir 14 (4x3), Caglar 10, Atacan 6 (2x3) – Mircheva 10 (2x3), Epoupa 7, Uzunoglu 5, Ypar 2, Bayram 0, Kurtyemez 0.
Wisła: Rodriguez 17 (2x3), Mujović 12 (2x3), Conde 10 (2x3), Żurowska-Cegielska 7, Araujo 5 (1x3) – Oroszova 8, Niedźwiedzka 6 (2x3), Ziętara 6.
DZIEJE SIĘ W SPORCIE - KONIECZNIE SPRAWDŹ:
Robert Lewandowski po meczu Polski z Włochami: Przed nami ogrom pracy, mamy dużo do poprawy